Kilkadziesiąt lat bez remontu. "Warunki urągają człowieczeństwu"
Mieszkańcy jednej z kamienic w Łodzi to w większości starsi ludzie. Każdego dnia boją się o swoje życie. Dostawali lokale jako kwaterunkowe. O mieszkania dbali, ale budynek - jak twierdzą lokatorzy - nigdy nie był całościowo remontowany. Przez lata niszczał i dziś jest już zrujnowany. Mieszkańcy wielokrotnie prosili o pomoc. Do czasu naszej interwencji - bezskutecznie.
- Mieszka nam się jak w slumsach. Warunki urągają człowieczeństwu. Tutaj na okrągło albo ktoś koczuje, albo się załatwia, leży, albo pije - słyszymy.
Tak o swoim życiu mówią mieszkańcy kamienicy w Łodzi. Większość z nich to starsi ludzie. Kilkanaście rodzin wiele lat temu dostało tu przydziały mieszkań od miasta. Kamienicy nigdy nie remontowano, dlatego ludzie każdego dnia boją się o swoje życie.
- Ja się tutaj czuję zagrożona, tu jest strach wejść do klatki, szczególnie wieczorem. Pani nie wie, co panią spotka za drzwiami. Nigdy nie wiadomo, czy nie dostanę w głowę czymś - mówi pani Krystyna.
- Są narkomani, bo czuć narkotykami, były fekalia, nasikane, śmierdzi na klatce schodowej - relacjonuje z kolei pani Magdalena.
Większość lokatorów w tej kamienicy mieszka tu nawet kilkadziesiąt lat. Dostawali lokale jako kwaterunkowe. O mieszkania dbali. Ale budynek - jak twierdzą lokatorzy - nigdy nie był całościowo remontowany.
- My mieszkamy tutaj 38 lat i przez 38 lat nie było tutaj żadnego remontu z prawdziwego zdarzenia - mówi pani Bożena.
Niestety kamienica przez lata niszczała i dziś jest już zrujnowana.
- To jest taka walka z wiatrakami, bo non stop dach przecieka. Administracja przysyła takich paprochów, robią w tym samym miejscu, administracja im podpisuje, że zrobione, przychodzi następna ulewa i woda się leje - mówi pan Grzegorz.
Co więcej, w kamienicy pięć lat temu wybuchł pożar.
- Pytałam, czy będzie korytarz wyremontowany, to powiedzieli, że będzie, bo są pieniądze na to. Potem poszłam do administracji, czy będzie wyremontowane, to powiedzieli, że nie, bo nie ma pieniędzy - opowiada pani Aleksandra.
Lokatorzy regularnie płacą czynsze. Mieszkańcy wielokrotnie prosili o pomoc. Bezskutecznie.
- Płacę 850 złotych czynszu. Nie ma możliwości wejścia do Zarządu Lokali Miejskich i porozmawiania z kimkolwiek. Dodzwonić się to też trzeba mieć więcej szczęścia niż rozumu - mówi pani Ewa.
Mieszkańcy mają już dość życia w strachu. Interweniowaliśmy wiec w Urzędzie Miasta w Łodzi. Po naszej interwencji urzędnicy obiecali pomoc. Kamienica już wkrótce będzie wyremontowana.
- Marzę, żeby mieszkać w normalnych warunkach, żeby nie było takiego slumsu jak jest tutaj, bo to jest wstyd i żenada - mówi pani Krystyna.