Urzędniczy absurd. Mieszkanie położone przy dwóch ulicach

Pan Maciej od dziesięciu lat stara się o wykup mieszkania, w którym mieszkała jego matka. Urzędnicy za każdym razem odmawiali. Absurd polega na tym, że - zgodnie z przepisami - spornego mieszkania nie można sprzedać. Lokal położony jest bowiem przy dwóch różnych ulicach. Wejście do mieszkania jest od ul. Jaśkiewicza, a pokoje położone są przy ul. Tęczowej. Administracyjnego bałaganu urzędnikom nie udało się uporządkować przez ponad dekadę.

56-letni Maciej Jeziak mieszka w Lwówku Śląskim. Przez ponad trzydzieści lat był zawodowym kierowcą. Wspierał finansowo swoją matkę, która od 1984 roku mieszkała w lokalu gminnym przy ulicy Jaśkiewicza. Od ponad dekady pan Maciej próbuje wykupić od urzędu to mieszkanie.

- Gmina zaproponowała nam wykup tego mieszkania. Złożyliśmy wszystkie dokumenty. Przyszedł tutaj rzeczoznawca. Ocenił mieszkanie, wymierzył i została ustalona kwota zadatku. Wpłaciliśmy do gminy i czekaliśmy na odpowiedź - mówi mężczyzna.

- Po dwóch latach przyszło pismo od gminy, że tego mieszkania nie można sprzedać, dlatego że leży na dwóch adresach - dodaje.

Wejście do spornego mieszkania jest od ulicy Jaśkiewicza, ale pokoje znajdują się przy ulicy Tęczowej. Urzędnicy chcą sprzedać sporny lokal, ale według przepisów nie mogą tego zrobić. Przez lata nie uporządkowali stanu prawnego nieruchomości. 

- Mamy do czynienia z dużym bałaganem administracyjnym. Urząd do dziś nie uregulował kwestii pokoi, które znajdują się w tym mieszkaniu - mówi Wojciech Kasprzyk, pełnomocnik pana Macieja.

- Jeżeli by mi sprzedali z wejściem od ulicy Tęczowej, to automatycznie ulica Jaśkiewicza zamknęłaby mi drzwi. Bo powiedzieliby, że ja mieszkam przy Tęczowej i niech ja sobie wchodzę od Tęczowej, gdzie nie ma wejścia. I tu jest pies pogrzebany - mówi pan Maciej.

Pod koniec ubiegłego roku, już po śmierci matki, pan Maciej dostał od urzędników propozycję. Jeżeli chce wynajmować od gminy mieszkanie, musi zapłacić niebagatelny czynsz - 4,9 tys. zł miesięcznie. O wykupie już nie ma mowy.

- Gmina dwukrotnie występowała do wspólnot, by zwołać zebranie właścicieli. To zebranie mogłoby doprowadzić do scalenia działek, by to mieszkanie leżało na jednej działce. Właściciele nie wyrażali takiej zgody - twierdzi Robert Szawłowski, sekretarz gminy Lwówek Śląski.

Reporter: Urząd odmawia panu Maciejowi nabycia tego lokalu dlatego, że na stałe nie mieszkał z matką?

Krzysztof Kapała, radca prawny urzędu miasta w Lwówku Śląskim: Tak.

Reporter: Tylko że pracował za granicą, czy to było brane pod uwagę?

Kapała: W naszej ocenie centrum życiowe było w innym miejscu.

Pan Maciej jest załamany. Liczył, że po powrocie do kraju będzie miał dach nad głową. A tymczasem może mieć duże problemy. Urzędnicy chcą skierować przeciwko niemu sprawę do sądu za bezumowne użytkowanie mieszkania.

- Ja od 23 grudnia już nie pracuję jako kierowca. Jestem obecnie człowiekiem bezrobotnym i nie stać mnie, by 5 tys. zł płacić za czynsz - mówi mężczyzna.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX