Poszkodowani rolnicy z Wielkopolski. Lista wciąż się wydłuża

Grupa rolników z okolic Wrześni w Wielkopolsce twierdzi, że została oszukana przez sąsiada. Przedsiębiorca od kilkunastu lat handlował nawozami, ale współpraca się skończyła. Rolnicy szacują straty na kilkaset tysięcy złotych, lista poszkodowanych wydłuża się.

38-letni Jacek Andrzejewski mieszka w wielkopolskiej wsi Kozubiec. Na około trzystu hektarach ziemi uprawia między innymi ziemniaki, rzepak i zboże.

- Idzie żyć, ale nie jest to jakoś mega dochodowe, tak jak by się chciało. Są różne problemy, właśnie takie, że ktoś nie zapłaci za coś, mam też jakieś niezapłacone faktury za ziemniaki z iluś lat do tyłu. To jakiś tam zakupiony nawóz, którego już chyba nie będzie... – opowiadał.

A chodzi o nawóz, za który pan Jacek zapłacił jeszcze w zeszłym roku. Właściciel firmy z gminy Miłosław do tej pory nie dostarczył rolnikowi zamówionego towaru. Pan Jacek wycenia swoje straty na kwotę około 300 tysięcy złotych, ale nieuczciwy przedsiębiorca nie poczuwa się do winy.

- Powiedział mi, że to co się stało, to jest nic innego jak ryzyko zawodowe, że każdemu coś się w życiu może nie udać. Cały czas było kłamstwo. Teraz się dowiaduję dopiero, że on zbierał te pieniądze, że już miał duże zaległości, gdzieś tam zalegał w firmach za niezapłacone towary – powiedział Jacek Andrzejewski.

Śmierci Bohdana Gadomskiego. Zarzuty dla tenora

Adam Spychała ma 32 lata i również czuje się poszkodowany przez firmę handlującą nawozami. Rolnik na ponad stu hektarach uprawia pszenicę, rzepak i buraki cukrowe.

- Współpracowaliśmy z firmą od trzech lat, nigdy wcześniej nie było żadnych problemów. Do dzisiaj nie jesteśmy sobie w stanie wytłumaczyć, dlaczego tak się stało – wspominał.

Pan Adam zapłacił ponad 80 tysięcy złotych za nawóz, którego do dziś nie otrzymał. Bez niego nie będzie mógł zacząć produkcji, a pora nawożenia zaczyna się za kilka tygodni. To oznacza kolejne koszty.

- Ceny nawozów poszły ostro do góry pod koniec ubiegłego roku. Przy moim zamówieniu na 40 ton, to dzisiaj oprócz 80 tysięcy, które wpłaciłem, jeszcze 40 tysięcy jestem stratny na wahaniach rynkowych. Nie tylko ja, ale koledzy też, sąsiedzi z okolicy też mają podobny problem – powiedział.

- Nie posiejesz nawozu, to nie urośnie. Trzeba te pieniądze skądś wykombinować, bo nie każdy ma jakieś zaplecze finansowe  - dodał inny poszkodowany rolnik Dariusz Domański.

Po wyjściu ze szpitala stracił dach nad głową

- To wygląda w ten sposób teraz, że my mamy się wstydzić, żeśmy dali Leszkowi pieniążki, on nas oszukał. Cały czas nam mówił, że dowiezie, a nie dowiózł. I teraz ciężko się zachować, bo ja sam nie wiem, jak mam się zachować – usłyszeliśmy od Michała Koszarka i Rafała Stefaniaka, kolejnych poszkodowanych rolników.

Właściciel przedsiębiorstwa oskarżany przez sąsiadów o nieuczciwość też nie wiedział, jak się zachować – ale przed naszą kamerą. Mężczyzna nie zgodził się wystąpić w programie.

- Ten rok, te ceny, nawozy spowodowały to, co spowodowały. I jest straszna nagonka na mnie. Ja nie mogę nic po prostu powiedzieć. Dzwońcie pod ten numer i rozmawiajcie. Bo ja jestem w restrukturyzacji, mam swojego nadzorcę i nie mogę pewnych rzeczy robić – przekazał w rozmowie telefonicznej.

- Mój klient podjął czynności prawne polegające na otwarciu postępowania restrukturyzacyjnego i próbie porozumienia się z wierzycielami. Formą taką ostateczną to jest wejście w postępowanie upadłościowe. Na tym etapie nikt nikomu nie daje gwarancji, jak to postępowanie się skończy. Spotyka taka sytuacja coraz więcej osób w kraju i myślę, że będzie takich postępowań coraz więcej – przekazał Andrzej Sondej, doradca upadłościowy firmy.

Tragiczny pożar. Sześć rodzin straciło cały dorobek życia

- Takie sprawy mamy w każdej gminie, w każdym powiecie. Powinien być stworzony fundusz stabilizacyjny, nad którym będzie miało nadzór państwo. Mamy sytuację, w której rolnik został oszukany, nie zostały mu wypłacone pieniądze w odpowiednim czasie ustalonym na fakturze. Powinno być tak, że po tym terminie państwo płaci pieniądze producentowi żywności, rolnikowi i państwo ściąga należności z tego, który oszukał – skomentował Michał Kołodziejczak, lider AgroUnii.

Poszkodowani rolnicy mają żal do przedsiębiorcy, który jest również ich sąsiadem. Ale nie załamują rąk i dalej ciężko pracują. Ciężej niż zwykle, bo muszą nadrobić straty.

- Trzeba było we wrześniu i w październiku powiedzieć: „słuchajcie, chłopaki, nie dam rady, oddaję wam pieniądze, poszukajcie sobie gdzie indziej”. A nie mydlić oczy przez trzy miesiące, że „ja wam towar dostarczę”, a na dobrą sprawę iść na oszustwo – stwierdził Adam Spychała.

- Mówił, że mam się nie gniewać, że będziemy się spotykać w kościele, wszędzie. Mówi, że jest wierzący, praktykujący i on nikogo nie oszukał i nie miał takiego zamiaru. A było to robione z premedytacją, miał już zaległości, pieniądze zbierał. Nie wiem, co z nimi zrobił… - podsumował Jacek Andrzejewski.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX