Do domu błotnistą drogą. Jest tak źle, że lepiej iść polem
Mieszkańcy osiedla Zacisze w mieście Wschowa w lubuskim mają dosyć taplania się w błocie. Ulice o europejsko brzmiących nazwach, jak Niemiecka, Belgijska, Szwedzka, bynajmniej nie spełniają europejskich standardów. Wiosną i jesienią, w czasie deszczów, zmieniają się w błotniste bagna, przez które nie sposób przejechać osobowym autem, a nawet karetką. Władze od lat obiecują rozwiązanie problemu.
53-letnia pani Edyta wraz z rodziną mieszka na osiedlu domów jednorodzinnych od ponad pół roku.
- Domy się rozwijają, ale niestety infrastruktura się nie rozwija. No i my mamy tutaj właśnie problem z drogą. Z brakiem przejezdności tej drogi. Nie możemy dotrzeć do domu – mówi.
Dla pani Edyty każde wyjście do pracy i powrót do domu stanowi prawdziwe wyzwanie. Chociaż ma garaż, to auto musi zostawiać na parkingu pobliskiego supermarketu.
- Idziemy bezczelnie cudzym polem, bo nie mamy innej możliwości. I to jest ten lepszy kawałek drogi, a potem w kaloszach, które przebieramy już w tam w samochodzie, wracamy przez błoto, grzęźniemy. Ja mam zdrowe nogi i raz mogę być bardziej zła, raz po prostu już nawet się nad tym nie zastanawiam. Ale syn, który jest niepełnosprawny, nie ma w tej chwili możliwości z domu się wydostać – opowiada Edyta Giezek, kiedy odwiedzamy ją z kamerą.
Woda skażona bakterią coli. Mieszkańcy twierdzą, że nikt ich nie ostrzegł
Syn Mariusz Giezek ma 30 lat i od dziecka cierpi na porażenie mózgowe. Mężczyzna od ponad miesiąca nie był poza własnym podwórkiem.
- Jestem więźniem własnego domu, pomimo że budowaliśmy się tutaj z myślą o tym właśnie, żeby z bloku wyjść i żeby dzięki temu było mi wygodniej. W ostatnim terminie, to niestety nie dotarłem na rehabilitację. W przedostatni wyznaczony dzień zakopaliśmy się samochodem pod domem. A ostatniego dnia to niestety stan drogi był już tak tragiczny, że nawet nikt nie podejmował się tutaj podjechać – opowiada pan Mariusz.
Agnieszka Jastrzębska ma 35 lat i na osiedlu Zacisze mieszka od roku. Jak sama mówi, inaczej wyobrażała sobie życie po przeprowadzce.
- Jak jest taka pogoda, to nie ma możliwości wjazdu i wyjazdu, więc chodzimy pieszo. I tak cztery razy dziennie, bo zakupy trzeba zrobić, dziecko zawieźć i odebrać. Wychodzi się w kaloszach i zmienia się na suchej drodze na normalne obuwie. No i oczywiście kurtki trzeba mieć w zapasie i spodnie dla syna. Bo jest moment, że on się wywróci w tym błocie, a do przedszkola musi iść czysty – opowiada pani Agnieszka.
Nie może sprzedać ziemi. Urzędnicy nie widzą istniejącej drogi
Narzekających na drogę na mieszkańców osiedla Zacisze jest więcej.
- Dwa tygodnie temu ostatni raz przejechałem samochodem, skończyło się tym, że został urwany cały spód od spoilera – opowiada Michał Ziemek.
- Byliśmy w urzędzie umówieni już, zbieraliśmy podpisy i słyszymy odpowiedź, że będzie droga, tylko musimy uzbroić się w cierpliwość. Ja dzwonię co tydzień i żadnej odpowiedzi. Tłuczniem nam tu nic nie wysypią – zaznacza Piotr Gordziejewski.
- Latem jest powódź, śmiejemy się, że mamy własny staw przed domem. Nie ma jak wyjść z psem, człowiek cały czas tak wygląda, psa trzeba trzy razy dziennie myć. Jak my mamy żyć? Tragedia, a miasto cały czas nas zwodzi – dodaje Robert Molęda.
Sanepid karał ich za otwarcie restauracji w lockdownie. Wygrali w sądzie
Zdaniem władz miasta drogi nie można było dotąd wyremontować ze względu na przeciągające się w czasie procedury. Ale tak się złożyło, że gdy nasza ekipa pojawiła się we Wschowie, wszystkie formalności udało się już załatwić.
- Wyłączyliśmy w tym roku z budżetu gminy środki na wykonanie dróg tymczasowych na osiedlu Zacisze, jest to ćwierć miliona złotych. Takie drogi, o szerokości 3 do 4,5 metra, które będą zapewniały przejezdność i dostępność do poszczególnych posesji, pewnie przystąpimy do prac w ciągu najbliższego miesiąca, dwóch. O ile uda się wyłonić wykonawcę – informuje Marek Kraśny, zastępca burmistrza miasta i gminy Wschowa.
Mieszkańcy liczą na to, że ratusz spełni tę obietnicę. Jednocześnie obawiają się, czy do momentu powstania nowej drogi na Zaciszu nie dojdzie do jakiejś tragedii.
- Pracuje w państwowym ratownictwie medycznym i pan burmistrz doskonale wie, bo jako pogotowie wiele razu mu mówiliśmy, że nie jesteśmy w stanie tu pomagać tym ludziom, że oni musieliby wyjechać nam naprzeciw, żebyśmy my udzielili jakiejkolwiek pierwszej pomocy – tłumaczy Monika Pluta, która mieszka na osiedlu Zacisze.
Pożar w bloku. Trzy miesiące czekają na powrót do mieszkań
- Zdarzyła się sytuacja taka, że nie mieliśmy już jak wyjechać stąd i zamówiliśmy wizytę domową. Pani doktor najnormalniej w świecie zakopała się na naszej ulicy – wspomina inna lokatorka osiedla Małgorzata Glińska.
- W takim przypadku proszę o telefon do urzędnika i my zapewnimy dojazd i dostarczenie odpowiednich służb w to miejsce. Straż Miejska zadeklarowała, że użyje wszelkich sił i środków, żeby można było z tego skorzystać – odpowiada Marek Kraśny, zastępca burmistrza Wschowy.
- No przecież to nie jest normalne. Ja nie żądam, żeby ktoś mi tu zrobił chodnik, oświetlił go, ale żebym mogła samochodem zawieźć dziecko do szkoły. Moje niepełnosprawne dziecko – podkreśla Małgorzata Wojnarowska.