Tajemnicze zaginięcie. Co się stało z matką i córką?

Pani Aleksandra z Częstochowy po pracy pojechała na swoją działkę. Jej 15-letnia córka Oliwia została w domu, miała zdalne lekcje. Chwilę później kontakt z nimi całkowicie się urwał. Zarzut zabójstwa postawiono Krzysztofowi R. - znajomemu 45-latki. Nie przyznaje się do winy. Reporter "Interwencji" dotarł do faktów, które rzucają nowe światło na sprawę.

Pani Aleksandra z Częstochowy ma 15-letnią córkę. Pracuje w jednym z tutejszych przedszkoli. Po raz ostatni była widziana w ubiegły czwartek.

- Wszystko było normalnie. Wyszła z pracy, jak gdyby nic się nie stało i nie miało stać. Ona była bardzo skrytą osobą - mówi dyrektorka przedszkola, w którym pracowała pani Aleksandra.

Swój wolny czas pani Aleksandra lubiła spędzać na pobliskich ogródkach działkowych. Od kilku lat miała tu niewielką altankę. Tuż obok swoją działkę miał jej znajomy - 52-letni Krzysztof R.

- Z tym świrem cztery lata kręciła. Wszyscy ludzie wiedzieli, że oni śpią razem, chodzili do siebie na działki, spali. Prawie jak rodzina - mówi znajomy zaginionych.

- On był dziwny. Albo był taki cichy, schowany, albo za bardzo impulsywny. Jakby leki jakie brał albo ćpał coś - twierdzi znajomy pani Aleksandry.

Choruje od 20 lat. KRUS „uzdrowił” rencistkę

Policja zapewnia, że nie otrzymała żadnych zgłoszeń o groźbach karalnych. Znajomy pani Aleksandry wskazuje jednak na inny wątek, który mógł doprowadzić do tragicznych wydarzeń.

- Mówi do mnie: „żebym mogła, tobym mu oczy wydrapała". Ja mówię: „jak to, przecież byliście razem". Ona odpowiada: „tak, dopóki zdjęć córce nie robił". Chodziły słuchy, że były to zdjęcia pedofilskie i on rzekomo wysyłał je więźniom. Ona to zgłosiła na policję, może on chciał, żeby wycofała to zgłoszenie. Mógł się zemścić - mówi znajomy kobiety.

- Zawiadomienie dotyczyło udostępniania wizerunku i podszywania się pod wizerunek córki. Były to zawiadomienia składane w 2020 i 2021 roku. Nie postawiono zarzutów w sprawie - wyjaśnia Sabina Chyra-Giereś z Komendy Miejskiej Policji w Częstochowie.

Jest 10 lutego tego roku. Pani Aleksandra po pracy jedzie na działkę. Jej córka zostaje w domu. Ma zdalne lekcje. Kiedy je kończy, zaczyna dzwonić do mamy. Nie może się jednak z nią skontaktować.

- Najprawdopodobniej 15-letnia Oliwia poszła szukać swojej mamy. Więc nie miała zamiaru zaginięcia, ucieczki, czy innej strasznej historii - mówi Szymon Kastelik z portalu Silesia24.pl.

- Nie było słychać żadnych krzyków, nie było nic - twierdzi znajomy zaginionych.

Tajemnicze zaginięcie 25-latka. Odnaleziono jedynie klapki

Kiedy następnego dnia pani Aleksandra nie pojawia się w pracy, jej matka zawiadamia policję o zaginięciu. Funkcjonariusze postanawiają sprawdzić mieszkanie zaginionych kobiet. Kiedy pojawiają się na miejscu, okazuje się, że drzwi są zamknięte na klucz. Decydują się wejść do środka.

- Podobno wchodzili przez balkon od sąsiada z czwartego piętra - mówi sąsiadka.

- W mieszkaniu panował ład i porządek. Było posprzątane. Nie było żadnych wskazówek, które wskazywały na to, że w tym mieszkaniu stało się coś niepokojącego - tłumaczy Sabina Chyra-Giereś z częstochowskiej policji.

- Były dokumenty, telefony, najprawdopodobniej Oliwia była spakowana, żeby wyjechać na ferie do babci - tłumaczy Szymon Kastelik z portalu Silesia24.pl.

Samochód zaginionej był zaparkowany pod blokiem. - Nie było tam też żadnych śladów kradzieży czy zniszczeń, po prostu ktoś odstawił go z powrotem - dodaje Szymon Kastelik.

Dwa dni po zaginięciu w sprawę włączyli się policjanci z Komendy Wojewódzkiej w Katowicach. Krótko po tym Krzysztof R. został zatrzymany. Przeszukano jego samochód. Na działki sprowadzeni zostali śledczy, strażacy i psy tropiące. Rozpoczęły się intensywne poszukiwania.

Kilka dni temu w sprawie pojawił się kolejny tajemniczy wątek. Ktoś wysłał do lokalnych dziennikarzy makabryczną wiadomość. Napisał w niej, że jest seryjnym zabójcą. Zażądał zaprzestania poszukiwania zaginionych kobiet. Jak twierdzi, w przeciwnym razie pojawią się kolejne ofiary.

- Ten mail był rozesłany kaskadowo do większości redakcji i również do nas, na nasze policyjne skrzynki - mówi Sabina Chyra-Giereś.

- Na samym początku uznałem, że może to być jakiś głupi żart. Natomiast można sądzić, że trochę prawdy w tej wiadomości też może być. Być może podejrzany współpracował z kimś, kto mu pomagał w tym wszystkim - dodaje dziennikarz Szymon Kastelik. Na pytanie o autora maila, policja zapewnia, że „cały czas prowadzi czynności w tej sprawie”.

Zgubił swoje zdjęcie na miejscu zbrodni. Pozostaje nieuchwytny

Krzysztof R. ma zarzut podwójnego zabójstwa. Nie przyznał się do winy. Odmówił też składania wyjaśnień. Decyzją sądu został aresztowany na trzy miesiące. Tymczasem śledczy wciąż poszukują panią Aleksandrę i jej córkę.

- Dopóki nie odnaleźliśmy dwóch zaginionych, te poszukiwania cały czas będą trwały. Będziemy sprawdzać miejsca, które ustalimy operacyjnie, że mogą nam dać odpowiedzi na nasze pytania. Będziemy prowadzili czynności tak, żeby wyjaśnić okoliczności tego zdarzenia i żeby sprawca poniósł konsekwencje. Będziemy walczyli, bo cóż innego nam pozostaje? - zapewnia Sabina Chyra-Giereś.

- Jeżeli ciała nigdy nie zostaną odnalezione, no to wtedy mamy historię, gdzie doszło do zbrodni prawie doskonałej. Oby tak nie było, oby wszystkie dowody zostały odkryte, bo myślę, że nie ma takich zbrodni - twierdzi Szymon Kastelik.*

*skrót materiału

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX