Tragiczny finał poszukiwań. Zwłoki matki i córki były zakopane w lesie
Ich zaginięciem przez ostatnie dni żyła cała Polska. Kilka dni temu w sprawie zaginięcia pani Aleksandry i jej córki Oliwii wreszcie nastąpił przełom. Policjanci odnaleźli zwłoki obydwu kobiet. Były ukryte w lesie, 20 kilometrów od działek, na których panią Aleksandrę widziano po raz ostatni. Znajomy kobiety, Krzysztof R., otrzymał zarzut podwójnego zabójstwa. Mężczyźnie grozi dożywcie.
Pani Aleksandra miała 45 lat. Mieszkała w Częstochowie. Miała 15 letnią córkę - Oliwię. Pracowała w jednym z tutejszych przedszkoli. Swój wolny czas lubiła spędzać na pobliskich ogródkach działkowych. Od kilku lat miała tu niewielką altankę. Tuż obok działkę miał jej znajomy - 52 letni Krzysztof R.
- Z tym świrem to cztery lata kręciła. On był dziwny. Albo był taki cichy, schowany, albo za bardzo impulsywny. Jakby leki jakie brał, albo ćpał coś - mówi znajomy zaginionych.
- Ona mówi do mnie tak: żebym mogła, to bym mu oczy wydrapała. Ja mówię: jak to, przecież byliście razem. Ona mówi: tak, dopóki zdjęć jej córce nie robił. Tej małej - dodaje.
Policja odkryła w mieszkaniu pani Aleksandry i Oliwii ukrytą kamerę, którą najprawdopodobniej zamontował Krzysztof R. w czasie remontu.
- Ustalamy w jakim celu ta kamera była zamontowana i jakiej treści nagrania rejestrowała, do czego one służyły i w jaki sposób były wykorzystywane - mówi Sabina Chyra-Giereś z Policji w Częstochowie.
Reporter: Wiemy w którym miejscu ta kamera się znajdowała?
Szymon Kastelik, Silesia24 : Oficjalnie nie ma potwierdzonej takiej informacji, ale mówi się, że w pokoju 15-letniej Oliwii.
- Takie tu słuchy chodziły, że on rzekomo te zdjęcia do więzień wysyłał, więźniom - mówi znajomy zaginionych.
Te ustalenia kilka dni temu przedstawiliśmy państwu jako pierwsi. Jak udało nam się dowiedzieć, pani Aleksandra od pewnego czasu nie pozostawała z Krzysztofem R. w dobrych relacjach. Chciała zakończyć znajomość. Zdaniem naszych rozmówców, pan Krzysztof nie chciał jednak przyjąć tego do wiadomości. W życiu pani Aleksandry i jej córki zaczęły dziać się wówczas niepokojące rzeczy.
- Nieznany sprawca wykorzystując zdjęcie nieletniej Oliwii założył na jednym z portali społecznościowych profil podszywając się pod nią (...) Zgłaszająca wskazywała na związek 52-letniego Krzysztofa R. z tą sprawą - mówi Sabina Chyra-Giereś z Policji w Częstochowie.
- Te postępowania zakończyły się umorzeniem z uwagi na niewykrycie sprawcy tych czynów. Czy te zachowania mają związek z przedmiotem prowadzonego aktualnie śledztwa, na konkretne wnioski w tym momencie za wcześnie - mówi Krzysztof Budzik z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
Jest 10 lutego tego roku. Pani Aleksandra po pracy jedzie na działkę. Jej córka zostaje w domu. Ma zdalne lekcje. Kiedy je kończy, zaczyna dzwonić do mamy. Nie może się jednak z nią skontaktować. Zaraz po tym po obydwu kobietach ginie wszelki ślad.
Dwa dni po zaginięciu Krzysztof R. został zatrzymany. Rozpoczęły się intensywne poszukiwania zwłok. Trwały ponad tydzień. Kilka dni temu w sprawie wreszcie nastąpił przełom. Policjanci odnaleźli zwłoki obydwu kobiet. Były ukryte w lesie - prawie 30 kilometrów od działek, na których panią Aleksandrę widziano po raz ostatni.
- Jeśli chodzi o to, w jakim stanie znajdowały się te ciała, nie mogę udzielać takich informacji - mówi Sabina Chyra-Giereś z Policji w Częstochowie.
Krzysztof R. otrzymał zarzut podwójnego zabójstwa. Nie przyznał się do winy. Odmówił też składania wyjaśnień. Decyzją sądu, został aresztowany na trzy miesiące. Jeżeli okaże się winny, grozi mu dożywocie.
Wczoraj odbyła się sekcja zwłok. Biegli nie byli w stanie stwierdzić, w jaki sposób zabita została pani Aleksandra. Wiadomo, że jej córka zginęła w wyniku uduszenia.