Wojna Rosja-Ukraina. Niepewność po wybuchu konfliktu. Byliśmy przy samej granicy z Rosją  

Od kilku dni świat reaguje na rosyjską agresję na Ukrainie. W Polsce zaniepokojeni mieszkańcy ruszyli do sklepów i na stacje benzynowe. Czy słusznie? I czy ci, którzy są najbliżej Rosji panikują? Sprawdziliśmy, jak sytuacja wygląda przy przejściach granicznych z obwodem Kaliningradzkim.

Odwiedziliśmy m.in. wsie Gronowo i Grzechotki, oddalone zaledwie o kilkaset metrów od granicy.

- Na razie ludzie czekają, co się będzie działo dalej. Ja nie boję się, kogo się będę bał? – mówi nam pan Eugeniusz z Gronowa.

- Jest różnie. Jesteśmy przyzwyczajeni, bo mieszkamy całe życie praktycznie tutaj. Myślę, że strach jest, gdziekolwiek byśmy byli - opowiada pani Marzena z Grzechotek.

- Tak jak był ten mały ruch graniczny, to jeszcze Rosjanie zajeżdżali tutaj, do Braniewa i często się tam z nimi rozmawiało, a teraz ich w ogóle nie widać – przyznaje pan Krystian, również z Grzechotek.

Kontrowersyjna interwencja policjantów

Przejechaliśmy od przejścia granicznego w Gronowie przez Braniewo do Bartoszyc. Choć paniki nie widać, to mieszkańcy mówią, że są zaniepokojeni. Sporo osób próbuje wypłacić pieniądze, a na stacjach benzynowych tworzą się kolejki.

- Słyszeliśmy, że w Barczewie i Lidzbarku Warmińskim już nie ma paliwa – mówi pan Kazimierz, którego spotykamy, gdy czeka w kolejce do tankowania w Jezioranach koło Bartoszyc.

Następnego dnia na wielu stacjach benzynowych brakowało oleju napędowego i benzyny. Widzieliśmy też problemy z wypłatami pieniędzy. Do oddziałów ustawiały się kolejki, gotówki nie było w bankomatach niektórych banków.

- Uważam, że jest to niepotrzebne, można do tego podejść spokojnie. Wszystko jest dostarczane na bieżąco, z jednym wyjątkiem: jeśli państwo decydują się wypłacić cały bankomat, albo opróżnić zbiorniki podziemne na stacjach benzynowych, to wiadomo, że przez pewien czas i bankomat będzie pusty, i te zbiorniki będą puste – uspokaja Piotr Petrykowski, burmistrz Bartoszyc.

Chcą wrócić na Ukrainę. "Obrona ojczyzny to mój obowiązek"

Dlatego władze przygranicznych Bartoszyc i innych okolicznych miast uspokajają mieszkańców. Nie zabraknie artykułów spożywczych ani paliwa, o ile ci będą kupować tyle, co zwykle. Sytuacja w obwodzie kaliningradzkim jest monitorowana.

- Wiemy o tym, że obwód kaliningradzki jest dość mocno uzbrojony, ale z informacji, które posiadamy, one są jawne, tam nie ma żadnego przemieszczania wojsk. Oczywiście pogranicznicy czuwają – mówi burmistrz Petrykowski. Według niego „bardziej się niepokoi ludność po drugiej stronie granicy, do tej pory mieliśmy bardzo dobre kontakty kulturalne i sportowe z tamtymi mieszkańcami”.

Część z nich mieszka zresztą po polskiej stronie. W Grzechotkach trafiamy na panią Liję - to obywatelka Rosji. Choć większość czasu spędza w Polsce, to czasami po drugiej stronie granicy opiekuje się rodzicami.

- Trzeba było wcześniej, dawno, dawno jak ta wojna zaczęła się, usiąść do rozmów. Trzeba było rozmawiać. Bo teraz winny kto? Tylko ludzie cierpią, to straszne – przyznaje.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX