Przerażone, zmarznięte i zmęczone. Polska przyjęła sieroty z Ukrainy

Trwa wojna o Ukrainę. Działania zbrojne w obwodzie Ługańskim i w okolicach Kijowa doprowadziły do ewakuacji dzieci ze Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce, pozarządowej organizacji dobroczynnej pomagającej opuszczonym i osieroconym dzieciom. Tak Polska przygotowywała się i pomagała w ewakuacji sierot z Ukrainy.

W niedzielę po południu zapadła decyzja, że dzieci trafią do polskiej wioski w Biłgoraju.

- Nasi koledzy z Ukrainy zdecydowali, że trzeba przeprowadzić ewakuację dzieci. Sytuacja wyglądała nieciekawie. Choć nie spodziewali się, że będzie aż taka. Regularna wojna. Niektóre rodziny zastępcze zgodziły się i pojechały. To były rodziny z obwodu kijowskiego i  Ługańskiego – opowiadała Anna Choszcz-Sendrowska, przedstawicielka organizacji SOS Wioski Dziecięce.

- Jesteśmy gotowi na przyjęcie dzieci w różnych lokalizacjach, nie tylko w Biłgoraju, ale też w Kraśniku, Siedlcach, Karlinie – zapewnił Marian Łosiewicz, dyrektor SOS Wioski Dziecięce w Biłgoraju.

Ukraina-Rosja. On przyjechał do Polski, jego syn ruszył walczyć z Rosją. Dramat wojny

To była bardzo ciężka noc. Z Truskawca w Ukrainie dzieci natychmiast trafiły na granicę. Zamieszanie na przejściu w Korczowej spowodowało, że część odłączyła się od grupy. Poszukiwania trwały kilka godzin.

- Okazało się, że grupa naszych dzieci rozdzieliła się na dwie mniejsze grupy. Nie wiemy jeszcze z jakich przyczyn – relacjonowała Anna Łukasik, przedstawicielka organizacji SOS Wioski Dziecięce w Biłgoraju.

Na szczęcie skończyło się na strachu.

- Samochód jest już w Korczowej na granicy. Czekamy na sprawy formalne. Z informacji, które mam, dzieci już są na terenie Polski – powiedział Marian Łosiewicz, dyrektor SOS Wioski Dziecięce w Biłgoraju.

Miał go pobić lekarz. Konieczna była rekonstrukcja nosa

Dzieci były przerażone, zmarznięte i zmęczone. Uciekając z Ukrainy mogły zabrać tylko najpotrzebniejsze rzeczy. W Biłgoraju zapewniono im dach nad głową, ubrania i pożywienie. Wszyscy byli zrozpaczeni i zdenerwowani, ale gdy w poniedziałek nad ranem autokar z dziećmi dojechał do Biłgoraja mamy z SOS odetchnęły z ulgą.   

- Przygotowaliśmy pokoje, miejsca do spania, posiłek, gorącą herbatę. W każdej chwili jesteśmy otwarci i gotowi na przyjęcie dzieci. To są z doświadczeniami traumy wojennej, więc duże wyzwanie przed nami, żeby je ustabilizować jeżeli chodzi o ich emocje i te trudne doświadczenia – przyznała Agnieszka Branewska z SOS Wioski Dziecięce w Biłgoraju.

- Słyszeliśmy, że siedzą w schronach, w piwnicach. To nie są warunki dla dzieci. My tu mamy naprawdę dobre warunki. Mamy pokoje, łóżka, ciepłą wodę, ciszę i spokój. Ale to co będzie w serduszkach tych małych dzieci, to nie jesteśmy w stanie przewidzieć – dodała Jadwiga Król, od 33 lat mama SOS.

Wojna Rosja-Ukraina. Ukraińcy utknęli w korkach przed polską granicą

Dzieci z Ukrainy zostały przebadane przez lekarzy. W kilku przypadkach rozpoczęto już leczenie. Teraz władze Wioski czekają na interwencję psychologów, którzy w ciągu kilku najbliższych dni mają rozmawiać z dziećmi.  

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX