85-latka straci dach nad głową? Mieszkanie przejęła była synowa
Wszystko wskazuje na to, że 85-letnia pani Czesława z Ostrołęki na koniec życia straci mieszkanie, w którym żyła przez niemal połowę swojego życia. Siedem lat temu seniorka darowizną przekazała je wnuczkowi. Niestety, pan Łukasz zmarł na koronawirusa i lokal odziedziczyła była synowa.
Pani Czesława w 48-metrowym lokalu mieszka ponad czterdzieści lat. Niestety dziś zamiast spokojnej starości, obawia się, że straci dach nad głową.
Pani Czesława z mężem i trojgiem dzieci mieszkała wcześniej w Wałbrzychu. Mąż pracował w kopalni. Ponad czterdzieści lat temu przeprowadzili się jednak do Ostrołęki.
- Mama przyjechała tu z tatą i moją siostrą, bo była chora. Cały czas była przeziębiona w Wałbrzychu, miała chore oskrzela i doktor stwierdziła, że musi zmienić klimat. Dlatego mama z tatą kupili to mieszkanie – opowiada.
Kolos pośród domów jednorodzinnych. Oburzenie w Wesołej w Warszawie
W Wałbrzychu pozostał syn pani Czesławy z żoną i synem Łukaszem. Niestety dwadzieścia trzy lata temu mężczyzna zmarł. Synowa założyła kolejna rodzinę, a pan Łukasz, kiedy tylko stał się dorosły, zamieszkał z babcią w Ostrołęce.
- Skończył maturę i przyjechał. Zameldowałam go na drugi dzień – wspomina pani Czesława.
- Synowa mamy nie interesowała się, żeby coś pomóc. Niedawno zapytałam ją nawet, dlaczego nie dzwoniła do mamy, nie zainteresowała się, jak radzi sobie z Łukaszem, czy Łukasz ma jakieś problemy – opowiada pani Dorota, córka pani Czesławy.
Do Lwowa jeździ codziennie. Dostarcza pomoc, przywozi uchodźców
Starsza pani siedem lat temu postanowiła u notariusza podarować mieszkanie wnuczkowi - panu Łukaszowi. Niestety rok temu 35-letni mężczyzna zmarł na koronawirusa.
Pani Czesława wierzyła, że będzie mogła spokojnie żyć w mieszkaniu, które zajmuje od ponad czterdziestu lat. Stało się jednak inaczej. Staruszka straciła mieszkanie. Właścicielką lokalu stała się bowiem jej była synowa.
- Nie musiałam przepisywać, tylko chciałam, by ona do niego nie miała pretensji, wiedziałam, że jak on będzie miał na siebie, to będzie miał na siebie - mówi pani Czesława.
- Po śmierci darowizny już nie można cofnąć, nie ma przepisu, który by na to zezwalał. Umowa darowizny obarczona jest sporym ryzykiem, bo w dniu podpisania aktu notarialnego obdarowany staje się właścicielem takiego lokalu. Rozwiązaniem bardziej bezpiecznym jest umowa dożywocia, czyli dopóki ten darczyńca żyje, dalej jest właścicielem tego lokalu – tłumaczy Przemysław Ligęzowski, radca prawny.
- Babcia Łukasza przekazała w dobrej wierze mieszkanie, ponieważ chciała go zabezpieczyć na przyszłość. Wiedziała, że na pomoc mamy i ojczyma nie może liczyć. Nikt nie spodziewał się oczywiście takiej tragedii – zaznacza pani Zofia, kuzynka pani Czesławy.
Zakopane przyjęło uczniów polskiej szkoły w Ukrainie. Wojna zatrzymała ich rodziców
Była synowa pani Czesławy odziedziczyła lokal, ale i pożyczkę na ponad 100 tysięcy zł, którą zaciągnął pan Łukasz. Córki staruszki chciały porozumieć się ze szwagierką i kredyt spłacić, by staruszka mogła spokojnie w lokalu mieszkać. Niestety od roku porozumienia nie ma.
- Nikogo nie okradłam, nie mam ochoty tłumaczyć się... To nie jest na moje zdrowie i nerwy – tłumaczy nam matka pana Łukasza.
- Jak stracę to mieszkanie, to mogę umrzeć – podsumowuje pani Czesława.