Wynajęli mieszkanie, nie płacą, właściciel pobity

- Myślałem, że jeżeli bandzior kogoś pobije, to zatrzymują go. Tymczasem on jest na wolności, a ja muszę go utrzymywać – mówi Paweł Prabucki ze Stargardu. Mężczyzna walczy z rodziną, której w listopadzie wynajął mieszkanie i poza 2000 zł kaucji nie dostał za to złotówki. Gdy próbował wejść do lokalu, został pobity.

W ubiegłym roku pan Paweł ze Stargardu zamieścił na jednym z portali ogłoszenie o wynajmie mieszkania. W listopadzie zgłosiła się do niego rodzina z czworgiem dzieci.

- Na ogłoszenie odpowiedziała pani Jagoda P., spotkaliśmy się w mieszkaniu, wszystko było ok. Powiedziała, że muszą natychmiast opuścić poprzedni lokal, że zostali postawieni przed faktem dokonanym. Odpowiedziałem, że jak wpłacą kaucję, to zrozumiem, że z umowy się nie wycofają. Później dowiedziałem się, że już wtedy mieli nakaz eksmisji z poprzedniego mieszkania, które zrujnowali – opowiada Paweł Prabucki.

Trudny rozwód. 9-latek od ponad miesiąca nie chodzi do szkoły

Właścicielką poprzedniego mieszkania jest Halina Zwolak. Jak mówi, wypowiedziała rodzinie umowę, bo ta „w ogóle nie płaciła”.

- Niestety pieniędzy nie odzyskałam jeszcze. To w sumie 17 tys. zł. Wyprowadzili się po cichu, chyba w nocy. Mieszkanie zostało dokumentnie okradzione, meble połamane. Wszystko zniszczone, w tragicznym stanie, a dostali mieszkanie po remoncie – opisuje pani Halina.

- Jak dostali ten nakaz eksmisji, to z marszu przeszli na moje mieszkanie, ale ja o tym nie wiedziałem i w dobrej wierze ich wpuściłem. Potem chciałem podpisać umowę i już nie mogłem wejść do mieszkania. Pani mi zakomunikowała, że odnajmuje ode mnie i dopóki oni są w tym mieszkaniu, to ja tam nie wejdę - dodaje Paweł Prabucki.

Pan Paweł wielokrotnie próbował rozmawiać ze swoimi najemcami, żeby skłonić ich chociażby do podpisania umowy. Jedna z takich prób skończyła się dla niego w bardzo przykry sposób.

Samochodowi oszuści. Stracił 80 tys. zł

- Mam lewą rękę w gipsie, ponieważ pobił mnie żelaznym łomem. Wywiązała się rozmowa, a potem sprzeczka, ponieważ stanowczo zażądałem, żebym wszedł do tego mieszkania. Uderzył mnie po plecach dwa razy tym łomem i z przodu. I ja się zasłoniłem ręką. Nie wiem, co by było, gdybym tego nie zrobił – wspomina pan Paweł.

Sprawą pobicia zajęła się prokuratura, jednak napastnik nie trafił za kraty i dalej zajmuje mieszkanie swojej ofiary. Wzywana wielokrotnie policja bezradnie rozkłada ręce, powołując się na przepisy chroniące lokatorów. Nawet jeśli pan Paweł uzyska nakaz eksmisji, to i tak najprawdopodobniej nie będzie można jej przeprowadzić ze względu na pandemię. Udaliśmy się z mężczyzną do jego mieszkania, ale nie zostaliśmy wpuszczeni.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX