Wyremontowali mieszkania komunalne, czynsze drastycznie wzrosły

Mieszkańcy lokali komunalnych w Łodzi czują się poszkodowani przez urzędników. Przed laty wprowadzono ich do mieszkań bez ciepłej wody, toalet, czy centralnego ogrzewania, ale w zamian obniżono czynsz. Lokatorzy za własne pieniądze polepszali standard mieszkań. Dziś zniżki zniknęły, a czynsze wzrosły nawet o 150 procent. Urzędnicy twierdzą, że to dlatego, bo łazienki wykonano nielegalnie. Lokatorzy zaprzeczają i pokazują nam dokumenty.

Pani Halina Siwakowska 33 lata temu wprowadziła się do komunalnego mieszkania przy ulicy Glebowej w Łodzi. Jak wspomina kobieta - jego stan pozostawiał wiele do życzenia. Nie było ogrzewania, wody i łazienki.

- To była ruina, bez wody, którą nosiłam z lasu. Kibel oczywiście na dworze. Wprowadziłam się tutaj z dwójką dzieci, syn miał siedem lat, córka trzy. Teraz nie możemy liczyć na żadną pomoc z administracji. Jedyne, co robi administracja i miasto, to podwyższa czynsz – twierdzi.

Cała wieś stłoczona w piwnicy. Na ścianach kalendarz i nazwiska ofiar

Rodzina pani Haliny przez lata na własny koszt wykonywała remonty budynku. Ten został docieplony i otynkowany. Dziś jest woda, wymieniono okna, podłogi i wykonano łazienkę. Wszystkie prace były konsultowane i akceptowane przez łódzkich urzędników.

- Ja mam pisma od nich, gdzie oni wszystko potwierdzają. Wiadomo, w którym roku i o co prosiłam. Mam, że wyrażają zgodę na ogrodzenie, na przyłączenie wody, na pobudowanie łazienki i wszystko, co zrobiłam. Na wszystko wyrażają zgodę bez regresu do administracji. I nigdy w czynszu mi żadnej złotówki nie oddali – mówi pani Halina.

Ale przez lata mieszkańcy, którzy zajmowali lokale bez ciepłej wody, łazienki, czy centralnego ogrzewania - korzystali z obniżonej stawki czynszu. Choć remonty mieszkań wykonali na własny koszt i jak twierdzą - za zgodą administracji, dziś tracą te zniżki. Bo według urzędników, ich łazienki to samowola budowlana. Przed remontem, aby skorzystać z toalety wychodzili na dwór lub do piwnicy.

Na L4 sołtys przyjęła mieszkańców. Zwolniono ją z pracy

Spotykamy się, by porozmawiać z mieszkańcami jednej z kamienic.

- Proszę pana, zabrano mi 60 procent zniżek… za to, że sama podłączyłam wodę, sama sobie zrobiłam łazienkę. Wszystko za zgodą administracji, więc administracja ma tę wiedzę, że ja to mam i teraz każą mi za to płacić, że ja mam wygody. Tylko oni mi ich nie dali – komentuje pani Urszula, która na własny koszt wykonała łazienkę.

- Ja tu mieszkam 34 lata i nie mam ubikacji, chodzę z trzeciego piętra na dół. Ale pani administratorka do mnie dzwoni i mówi, że ja mam wannę. A ja jej na oczy nie widziałam, tej wanny. Nie mam gdzie jej wstawić – mówi pani Elżbieta.

- Nie ma pani prezydent czasu, ale jest wiceprezydent od spraw mieszkaniowych, pani dyrektor z Zarządu Lokali Miejskich, osoby władne, które decydują o tym. Nie możemy się doprosić. żeby się z nami spotkały – dodaje pani Halina.

Kocha kłamstwa i pieniądze. Zdobywał i okradał kobiety 

I my próbowaliśmy umówić się na spotkanie z przedstawicielami Urzędu Miasta lub Zarządu Lokali Miejskich. Nikt nie chciał się z nami spotkać i o problemach mieszkańców rozmawiać przed kamerą.

- Urzędnicy nie rozmawiają z mieszkańcami, nie chcą rozmawiać z dziennikarzami i społecznikami. Żyją we własnej, jakiejś takiej kapsule, która jest kompletnie oderwana od rzeczywistości. To jest wielki wstyd, bo jest XXI wiek, centrum Europy, centrum Polski i ludzie żyją w warunkach urągających ich godności. Starają się temu przeciwdziałać we własnym zakresie… Urząd nie ma sobie nic do zarzucenia, a ceny czynszów w Łodzi za mieszkania komunalne są wyższe jak w Warszawie – komentuje Agnieszka Wojciechowska Van Heukelom, działaczka społeczna na rzecz mieszkańców.

„Żadnych dopłat!”, „Złodzieje”. Ełk protestuje po podwyżkach czynszów

W odpowiedzi na nasze pytania otrzymaliśmy oświadczenie, w którym czytamy, że podwyżki dotyczą tylko tych, którzy nie dostarczyli dokumentów potwierdzających legalizacje łazienek. Z kolei mieszkańcy mówią, że potrzebnymi dokumentami dysponuje urząd. Te problemy nie zachęcają kolejnych lokatorów, by na własny koszt usprawniać mieszkania. W Łodzi cały czas 10 tysięcy osób nie ma w lokalach toalet.

- Nikt nie chce nikogo z nas wysłuchać. Poszliśmy do urzędu, to nawet nie wolno nam było wejść do sekretariatu. Bo straż miejska stała i nie ma wejścia. To dla kogo jest ten urząd? Przecież oni chyba są dla ludzi – podsumowuje Halina Siwakowska.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX