Z braku miejsca śpi w kuchni. Problem z zamianą mieszkania

- Jak przychodzi wieczór, to nie mamy gdzie nogi postawić. Trzeba łóżka rozłożyć, a jest nas czworo. Jak mamy tak funkcjonować? – pyta Agnieszka Fabiszak-Majcher z Katowic, która sama śpi w kuchni. Kobieta żyje z dwiema córkami i synem w niewielkim mieszkaniu komunalnym, które chce zamienić na większe. Znalazła nawet chętnego. Problemem są jednak urzędnicze procedury.

Dla 55-letniej pani Agnieszki z Katowic dobro dzieci było zawsze najważniejsze. Od kilku lat jest wdową. Samotnie wychowuje 36-letnią, niepełnosprawną intelektualnie córkę i 13-letniego syna.

- Bardzo ciężko się mieszka. Jest ciasno, jest tłoczno, jest duszno. Ale cieszymy się tym, że jesteśmy razem – mówi.

W opiece pomaga jej także najstarsza córka.

- Mama zachorowała, dostała ciężkich bóli brzucha. Okazało się, że ma kamienie i musiała się do szpitala położyć. Ktoś musiał z tymi dziećmi zostać. Trzeba było pomóc, więc zajęłam się nimi – opowiada 39-letnia pani Magdalena, najstarsza córka pani Agnieszki.

Ciało 16-latki na mokradłach. Podejrzanym syn sędziego

13-letni Kuba dorasta i najbardziej brakuje mu prywatności.

- Chciałbym, żeby to mieszkanie było większe i - zawsze o tym mówię – żeby były drzwi. Tak to po prostu mógłbym sobie drzwi zamknąć. Byłoby o wiele łatwiej – przyznaje.

Od wielu lat pani Agnieszka stara się o zamianę mieszkania na większe. Niestety bezskutecznie. W urzędzie miasta powiedziano jej, że sama musi znaleźć chętnego na zamianę lokalu komunalnego. Dwa lata temu znalazła pana Sylwestra, od którego odeszła żona.

- Sam żyję na 58 metrach, to mieszkanie jest dla mnie za duże. Schylać się, sprzątać, myć te okna… Mieszkam w jednym pokoju, a dwa stoją puste – opowiada Sylwester Sobczak.

Pani Agnieszka sądziła, że dalej sprawy potoczą się błyskawicznie.

Stworzyli dom dzieciom z niepełnosprawnościami. Potrzebują pomocy

- Nawet przed złożeniem wniosku już praktycznie zaczęliśmy się pakować. Byliśmy przekonani, że to jest po prostu kwestia formalna, po prostu zamiana - mówi.

- To było proste do chwili złożenia pisma w urzędzie miasta. Jestem jedynym najemcą, żona została wymeldowana, ale urzędnik stwierdził, że musi mi podpisać wniosek, że zrzeka się tego mieszkania albo wyraża zgodę na tę zamianę – dodaje pan Sylwester.

Mężczyzna tłumaczy, że nie utrzymuje z nią kontaktu i nie zna nawet jej aktualnego numeru telefonu.

- Kierujemy się prawem, które nie zostało przez nas stworzone. To nie nasza wina, że pani Agnieszka znalazła najemcę, który ma nieuregulowaną sytuacje rodzinno-prawną. Nie możemy być sądem między współmałżonkami. Łatwiej byłoby, gdyby państwo byli formalnie rozwiedzeni. A tak musimy czekać aż sąd określi, który ze współmałżonków ma prawo do najmu tego mieszkania – tłumaczy Sandra Hajduk, rzeczniczka Urzędu Miasta w Katowicach.

Przygniótł go 700-kilogramowy kamień. Kto winny śmierci pracownika?

Pani Agnieszka składając pisma dotyczące zamiany mieszkania, załącza orzeczenie o niepełnosprawności córki, w której napisano, że wymaga ona osobnego pokoju. Niestety, przełomu w sprawie brak.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX