Sąsiedzki spór o grób. Konflikt narasta
Wracamy do wsi Białka na Lubelszczyźnie, na kolejną odsłonę sąsiedzkich waśni z rolnikiem Wojciechem Rogalskim. Tym razem mężczyzna postawił tablice z nazwiskami pradziadków na grobie należącym do sąsiadki. Wcześniej m.in. wszedł w spór z panem Łukaszem. Poszło o gnojownik gromadzony tuż przed domem sąsiada.
66-letnia Zofia Maraszkiewicz mieszka w Białce, niewielkiej wsi na Lubelszczyźnie. 22 lata temu syn kobiety został zamordowany. W 2018 roku zmarł jej mąż. Obaj zostali pochowani w grobie, który od lat należy do pani Zofii. Niedawno mogiła została zdewastowana. Za zniszczenia kobieta obwinia sąsiada.
- 22 lata jestem dysponentem grobu, a to miejsce dał mi mój brat przyrodni, który wcześniej opiekował się tym grobem. Tam była pochowana jego matka. Rano przyjechałam na mszę i zauważyłam, że zostały położone na dwóch płytach dwie takie duże tablice, sugerujące, że była tam pochowana rodzina mojego sąsiada Wojciecha Rogalskiego. Oni byli tam pochowani 101 lat temu – opowiada pani Zofia.
"Auto będzie gotowe do końca tygodnia". Mechanik mówi tak od roku
- Grób jest moich pradziadków. Ja tego nie miałem opłaconego, Kto pomyślał kiedyś, że ktoś w grób komuś wejdzie. To nie był jej grób. I pomnik postawiła i wywaliła te napisy moich pradziadków – mówi Wojciech Rogalski.
Wojciech Rogalski nie przyznaję się do winy. Twierdzi, że grób jest jego własnością, a pani Zofia podstępem weszła w jego posiadania. 53-latek nie zamierza ustąpić.
- Mój pradziadek zmarł w 1941 roku. Mam wszystkie certyfikaty, jeszcze cyrylicą, kto jest tam pochowany. A teraz męża wsadziła bez pozwoleń – mówi Wojciech Rogalski. Gdy zwracamy uwagę, że dysponentem grobu, co potwierdził nam proboszcz, jest pani Zofia, odpowiada: - Ale nie była właścicielem grobu. Na 20 lat go wykupiła. Za dwadzieścia lat jak pójdę, wykupię, ja będę dysponentem.
Protest mieszkańców. Urzędnicy przekształcają ich działki w rolne
Wojciecha Rogalskiego poznaliśmy dwa lata temu. Wtedy również twierdził, że jest nękany i bezpodstawnie oskarżany przez swoich sąsiadów. W jego gospodarstwie regularnie toczą się urzędnicze kontrole, a on sam nad wyraz często musi tłumaczyć się przed sądem. Inni mieszkańcy Białki od lat obawiają się sąsiedztwa rolnika.
- Wiele osób było nękanych przez Rogalskiego. Praktycznie każdy zeznający przed sądem miał z nim problemy – mówi Łukasz Kazubek, który od 6 lat walczy z sąsiadem. Chodzi o wybudowaną przed domem pana Łukasza płytę, na której rolnika od dwóch lat gromadzi gnojowicę. - Mniej więcej raz w tygodniu jest podrzucany obornik w celu intensyfikowania tych smrodów – twierdzi pan Łukasz.
- Zobaczcie tu mam kontrole wszystkie. Raz, dwa, trzy…. dziewiętnaście, dwadzieścia kontroli, co Kazubek na mnie nasłał. I wszystkie pozytywnie zakończone bez naruszeń. Oni mnie po prostu nękają, gnębią i już nie mam do tego słów. Ja nie mogę wyjść z domu na podwórko, bo stoją w bramie i nagrywają mnie – odpowiada Wojciech Rogalski.
Walczył, by dowieść ojcostwo, ale syna i tak nie widuje
- Smród jest na okrągło. Nie można wywiesić prania, nie można nikogo zaprosić – mówi Alina Rybak, która mieszka w sąsiedztwie płyty gnojowej.
- Jest strasznie teraz, wręcz publiczną drogą nie da się przejść. Ja się boję każdego jego mijania mnie. On nas terroryzuje. Nie ma w tej wiosce życia. Jeśli jego ktoś nie weźmie, to ja nie wiem. My nie mamy gdzie iść – dodaje Jadwiga Książek, sąsiadka Wojciecha Rogalskiego.
Rolnik odpowiada, że to sąsiedzi szukają z nim zwady.
- Zakładają takie dziwne sprawy, o to czego nie zrobiłem, a policja to przyjmuje. Jedną sprawę miałem, że wożę gnój, jedną o petardy i trzecią za psa. I jedna jest o nękanie, o groźby karalne – wylicza.
W Białce wrze, a końca sąsiedzkiego konfliktu nie widać. Żadna ze stron nie zamierza odpuścić. Wojciech Rogalski domaga się sprawiedliwości. Chce sądownie odzyskać grób swoich pradziadków. Pani Zofia jest przerażona.
- Najpierw mi znak drogowy postawił w polu, później mi szczury podrzucili, następnie psami szczuł, a w końcu wylądował na cmentarzu. I tu już mnie całkowicie dobił – ocenia Zofia Maraszkiewicz.