Wynajęła dom ambasadzie Jemenu. 112 tys. zł strat
Pani Hanna z Warszawy walczy z ambasadą Jemenu o koszty remontu domu, który wynajęła placówce. Budynek został zalany, a remont kosztował 112 tys. zł. Ambasada nie poczuwa się do winy i płacić nie zamierza. Prawo nie pozwala, by ją pozwać.
Pani Hanna była przekonana, że wynajmując dom w Warszawie ambasadzie Jemenu nie będzie miała żadnych kłopotów. Latem ubiegłego roku okazało się, jak bardzo się myliła. W budynku mieszkała rodzina ważnego dyplomaty.
- Telefonicznie poinformowano mnie, że budynek został zalany. To stało się pod nieobecność najemcy. Prawdopodobnie to była nieobecność dwumiesięczna – mówi Hanna Adamska.
Udaje prawnika. Wpędza w kolosalne długi
Powodem zalania była tzw. bidetka, czyli wężyk montowany w toalecie. Przeróbkę mieli zlecić najemcy.
- Bidetka została zamontowana przez hydraulików ambasady, podczas wynajmowania tego lokalu. Podczas montażu został przewiercony zbiornik z wodą, przewiert był większy niż rura. Podczas eksploatacji w środku zardzewiał przewód zasilający tę bidetkę i zalewał całą łazienkę: podłogi, stropy pozalewało, w całym pionie, od góry do dołu. Jak zadzwonili do mnie, żebym odciął tę wodę, to na ścianach od góry do dołu była pleśń. Była normalnie zielona pleśń – opowiada Mieczysław Kostrzewa, brat pani Hanny
- Zalane były pomieszczenia wzdłuż pionu, zniszczone były podłogi drewniane, sufity, zabudowa sufitowa w łazience, meble – wylicza Hanna Adamska i dodaje: Najemcy opuścili budynek nie płacąc czynszu, nie płacąc rachunków za prąd, gaz, za śmieci długi okres też nie płacili.
Ponad 100 osób bez mieszkań i pieniędzy. Co zrobi sąd?
Pani Hanna zaczęła rozmowy z ambasadą na temat pokrycia kosztów zniszczeń. Jednak jemeńscy dyplomaci ani myśleli o płaceniu za zalanie.
- Nie było woli porozumienia, dlatego wynajęłam prawnika. Napisał on pismo do Ministerstwa Spraw Zagranicznych z prośbą o pomoc – mówi.
MSZ także w mailu do naszej redakcji stwierdza, że nie widzi możliwości zajęcia stanowiska w tej sprawie. Zaleca polubowne rozwiązanie problemu.
- Poprosiłam państwa o interwencję z nadzieją, że to jakoś wpłynie na ambasadę Republiki Jemenu, że będą chcieli chociaż rozmawiać w tej sprawie – mówi pani Hanna.
Nielegalne odpady jak tykające bomby. Urzędnicy bezradni
Ambasada Jemenu w długim mailu do naszej redakcji nie przyznaje się do instalowania bidetek w domu pani Adamskiej. Dyplomaci skarżą się natomiast, że nie zwrócono im kaucji.
- Ambasada Republiki Jemenu w piśmie z 18 września 2021 roku przyznała sama, że takich przeróbek dokonała, zamontowano zawór przez hydraulika, o czym zawiadomiła moją klientkę – podkreśla Magdalena Kobierska, adwokat, pełnomocnik pani Hanny.
- Po podliczeniu to wyszło 112 tysięcy złotych. Oni nie przyznają się do winy, nie biorą za to odpowiedzialności. Uważają, że ja powinnam zapłacić im za hotel, bo oni przez zalanie nie mogli zamieszkiwać w tym domu – mówi pani Hanna.
Od roku nie wstaje z łóżka. Mimo skierowania, rehabilitacji brak
Nie ma szans na polubowne rozwiązanie, pozostaje więc sprawa sądowa. I tu pojawia się poważny kłopot, bo ambasadzie obcego kraju nie można wytoczyć procesu.
- Będzie to trudna i żmudna droga do odzyskania pieniędzy. Przede wszystkim trudno jest pozwać taki podmiot jakim jest ambasada. Ambasada nie ma zdolności sądowej. Podmiotem, który może być pozwany w takiej sytuacji jest skarb danego państwa, czyli trzeba pozwać Jemen, a nie ambasadę – tłumaczy Katarzyna Stankiewicz, prawnik.
Pani Hanna nie poddaje się. Zamierza walczyć z Jemenem w sądzie. - Uciekli, nie wzięli odpowiedzialności i jeszcze przerzucają winę na mnie – podkreśla.