Zaniedbane schody w Łodzi zrujnowały jej życie. Odszkodowania brak
Miała tylko przejść między przystankami, tymczasem bezpowrotnie straciła sprawność. 26-letnia Karolina Nadel schodziła do przejścia podziemnego pod łódzkim skrzyżowaniem. Niestety schody były w tak złym stanie, że ich fragment oberwał się pod jej stopami. Ubezpieczyciel Miasta Łodzi odmówił wypłaty odszkodowania z powodu przedawnienia roszczenia.
- Czwarty stopień to był… Nie byłam w stanie wstać. Pół godziny siedziałam, trzymając się za nogę. Czułam silny ból – wspomina Karolina Nadel.
Młoda kobieta upadając zerwała wiązadło strzałkowo-skokowo-piętowe. Taką diagnozę początkowo postawili lekarze. Wypadek wydarzył się w maju 2018 roku.
Wystawiła w sieci ubrania, ukradli jej pieniądze z konta
- Na pierwszym USG nic nie było widać, bo taki był duży obrzęk. Dwa tygodnie później USG wykazało, że wiązadło jest zupełnie zerwane. Skierowano mnie na operację jego zszywania. Okazało się też, że nie ma z czego zszywać i zrobiono przeszczep okostnej. Potem była rehabilitacja, taka stała, codzienna – wspomina pani Karolina.
Jednak w kolejnych miesiącach okazało się, że w trakcie upadku został uszkodzony także nerw, który odpowiada za utrzymanie stopy. Pani Karolina już zawsze będzie musiała używać specjalnej ortezy i chodzić o kulach.
- Myślałam, że pierwsza operacja zszycia wiązadła rozwiąże problem. Lekarze też tak przypuszczali. Dopiero jak rehabilitacja nie szła, po prawie roku czasu, zaczęli myśleć, co się dzieje, że stopa dalej opada. Neurolog skierował mnie na badanie przewodnictwa nerwów, które dopiero wykazało, że jest uszkodzenie. No i potem było jeszcze kolejnych pięć operacji. Deskorolka, snowboard, wycieczki górskie, wspinaczki, pływanie... Chciałam wszystko robić w kierunku aktywności fizycznej, a wypadek wszystko zmienił - opowiada pani Karolina.
- Nie następuje żadna poprawa stanu zdrowia Karoliny, wręcz przeciwnie - jest pogorszenie, jak wskazuje ostatni wynik rezonansu magnetycznego. Niestety, konieczność chodzenia o kuli spowodowała uszkodzenie kręgosłupa – zaznacza Anna Kaźmierczak, znajoma pani Karoliny.
Zrezygnowała z pracy, by zająć się babcią. Urzędnicy odmawiają świadczenia
Młoda kobieta jest absolwentką AWF-u. Przed wypadkiem pani Karolina była osobą aktywną. Po nim musiała zupełnie zmienić swoje życie. Otrzymuje rentę socjalną w wysokości 1218 zł. Jest zdana na pomoc rodziny. Tymczasem ubezpieczyciel Miasta Łodzi, do którego zgłosiła się po usłyszeniu ostatecznej diagnozy, odmówił wypłaty odszkodowania.
„Roszczenie o naprawienie szkody wyrządzonej czynem niedozwolonym ulega przedawnieniu z upływem trzech lat od momentu, w którym poszkodowany dowiedział się albo przy zachowaniu należytej staranności mógł się dowiedzieć o szkodzie i o osobie obowiązanej do jej naprawienia. (…) Trzyletni termin przedawnienia upłynął 31 grudnia 2021 roku.” – przekazał w oświadczeniu zespół prasowy TUW PZUW.
- Ja tak naprawdę nie wiedziałam, jakie będzie rokowanie tego. Dopiero w tamtym roku, po czwartej operacji wyszło. Okazało się, że jednak ten nerw nie wróci do pełnienia swojej funkcji – odpowiada Karolina Nadel.
Dramatyczny bój o dziecko. 7-latka siłą odebrana matce
Jej pełnomocnik Jerzy Ciesielski, zwraca uwagę, że choć „przedawnienie według kodeksu cywilnego biegnie od momentu, kiedy poszkodowany dowiedział się o szkodzie, to w tym wypadku szkoda ma charakter kaskadowy”.
- Nawet przy najnowocześniejszej, współczesnej medycynie nerw jest nie do uratowania. Nie da się go przywrócić do normalnego działania – mówi Jerzy Ciesielski.
- Licencjat mam skończony z wychowania fizycznego. Magisterkę – z dietetyki w sporcie, bo chciałam też to połączyć, żeby diety ludziom dobierać. Ukończony mam kurs trenera personalnego, instruktora fitness i instruktora siłowni, instruktora podnoszenia ciężarów. No i tak naprawdę wszystko, co ukończyłam, można o tym zapomnieć – podkreśla pani Karolina.
Znika z pieniędzmi na budowę domu
Przedstawiciele miasta do dziś nie odpowiedzieli na naszą prośbę o wypowiedź w tej sprawie. Pani Karolina nie rozumie, dlaczego nikt nie chce wziąć odpowiedzialności za uszkodzone schody, które doprowadziły do nieodwracalnych dla niej konsekwencji. Specjalistyczna, dostosowana do jej potrzeb orteza kosztuje ponad 40 tys. zł. Kobieta prosi o wsparcie.
- Chciałam trenować ludzi. Zarówno zdrowych, dzieci, jak i takie osoby jak ja teraz. Teoretycznie nie jestem w stanie nawet wzorców ruchowych pokazać przy ćwiczeniach. Nic. Taka praca odpada. Teraz to dla mnie liczy się, by bez kul chodzić – podsumowuje.