Slumsy w centrum Płocka. Miały być wyburzone, służą za mieszkania
Osiedle przy ul. Bukowej w Płocku to dawne magazyny, które 60 lat temu zaadaptowano na prowizoryczne mieszkania. Baraki to w rzeczywistości slumsy - bez fundamentów, solidnych dachów, bez ciepłej wody, ogrzewane piecami. W każdym jest wilgoć i grzyb. Mieszkańcy proszą o wyprowadzkę. W jednym z lokali zarwała się podłoga. Dziurę prowizorycznie załatano deskami. Mieszka tam pani Żanetta z trojgiem nieletnich dzieci. Kobieta leczy się onkologicznie. Od lat starała się o zamianę mieszkania.
68-letnia Daniela Dymek z Płocka od ponad roku mieszka z chorą, 43-letnią córką, która miewa napady agresji. Kobiety mieszkają w baraku, mają jeden pokój i pomieszczenie zaadaptowane na kuchnię. Nie mają ciepłej wody. Do ogrzewania jest tylko jeden piec kaflowy. Rodzinę od lat wspomaga pomoc społeczna.
- Czasami są takie momenty, że się boję, bo wpadnie w taki szał chwilowy. Zaraz to minie i będzie już dobrze, odzywa się do mnie. Za jakieś parę dni znów to samo - opowiada 68-latka.
- Nie ma warunków mieszkaniowych, wody, żeby się umyć normalnie, tylko w misce cały czas. Śpię na materacu. Sufit się rozwala, w łazience też wilgoć - dodaje.
Kobiety nie mają dokąd się wyprowadzić, jedyny ratunek w tej sytuacji to mieszkanie z zasobów miasta.
- Oczywiście sprawa pani Danieli jest znana w urzędzie, tak jak całego osiedla na Bukowej. W międzyczasie pani Daniela dopisała do wniosku córkę i teraz będziemy po prostu próbować rozwiązać tę sprawę. Rozumiemy, że dwie osoby dorosłe, matka z dorosłą córką, chciałyby mieszkać w dwóch oddzielnych pokojach i takiego lokalu będziemy szukać - mówi Joanna Lewandowska z wydziału zarządzania nieruchomościami Urzędu Miasta w Płocku.
Osiedle przy ulicy Bukowej w Płocku mieści się blisko centrum miasta. Dawne magazyny przerobiono na mieszkania 60 lat temu - prawie w każdym lokalu jest grzyb. Sypią się sufity, osiadają ściany. Od lat mówi się, że baraki będą wyburzone, ale jak na razie cały czas służą za mieszkania.
- Traktują większość nas jak śmieci, dosłownie. Są ci, którzy nie ulegają presji i płacą za to dziadostwo. Natomiast jest duża część, już wiem, że mniej więcej wychodzi 50-60 procent osób, którzy nie płacą ze względu na to, że tu nie jest dawany absolutnie żaden grosz na utrzymanie tych budynków - mówi pan Andrzej, mieszkaniec.
- Dla urzędu sprawy wszystkich lokatorów, którzy mieszkają na ulicy Bukowej - jest to około 30 rodzin - są ważne. Budynki zostały przeznaczone do rozbiórki z uwagi na stan techniczny i będziemy po prostu ich przekwaterowywać - przekonuje z kolei Joanna Lewandowska.
Sytuacja mieszkańców osiedla jest ciężka, wielu z nich korzysta z pomocy społecznej. Miasto ma w planach wysiedlenia. W trakcie realizacji reportażu okazało się, że niektóre rodziny powinny być stąd zabrane jak najszybciej.
Reporter: Kiedy się ta podłoga zerwała?
Pani Żanetta: Trzy tygodnie temu. Oli tata przyszedł nam pomóc pomalować ściany. I wszedł na tę klapę, bo tu była klapa i ona pod nim, bo to mężczyzna 190 cm wzrostu, się zapadła, ma złamaną nogę. Ja od 2012 roku już tyle razy byłam w urzędzie i nikt mi nie pomógł. Starałam się o mieszkanie, nawet o tytuł prawny tego mieszkania się starałam, odmówiono. Mam stertę dokumentów odmawiających.