Gdyby nie babcia, trafiłyby do domu dziecka. Liczy na pomoc
41-letnia Anna Wojnarowska z Katowic nie miała łatwego życia. Przez lata samotnie wychowywała czworo dzieci. Niestety w styczniu tego roku spokojne życie rodziny zmieniło się. Pani Anna nagle zmarła, a jej dzieciom groziło umieszczenie w domu dziecka. Starania o wnuki podjęła babcia. Do pełni szczęścia brakuje niewiele.
- To była wielka tragedia. Taka niespodziewana. Danielek przybiegł i mówi: babciu, mamie się coś stało, leży na podłodze. Zaczęliśmy na pogotowie dzwonić i ją reanimować. Na zmianę z tą najstarszą wnuczką reanimowała ją sąsiadka. Po 20 minutach przyjechało pogotowie i jeszcze 40 minut próbowali, ale nie dało się. To nie miało tak być. To ona powinna zostać – opowiada Janina Zaczek, babcia dzieci.
Los dzieci pani Anny nikomu nie był obojętny. 69-letnia Janina Zaczek, babcia sierot, postanowiła walczyć o opiekę nad wnukami. Nie było to łatwe. Musiała spełnić szereg wymagań stawianych przez sąd, między innymi poprawić warunki mieszkaniowe. Z pomocą przyszli przyjaciele.
Z trudem chodzi, żyje dzięki lekom przeciwbólowym. Odmówili wyższej renty
- Te kilka miesięcy to była taka nerwówka, chciałam opiekę uzyskać. Ciężko było, bo warunków nie spełniałam. Miałam takie malutkie mieszkanko, 24 metry – mówi pani Janina.
- Potrzeby miała ogromne, gdy odwiedziłam ich w poprzednim mieszkaniu. Była to malutka klitka. Pokoik z kuchenką, gdzie było pięcioro ludzi na takim niewielkim metrażu. Martwiła się bardzo, że nie będą mieć warunków mieszkalnych, że mogą dzieci jej nie przyznać – wspomina wspomagająca rodzinę Barbara Mańdok.
- Załatwiłam trzypokojowe mieszkanie, ale warunek był taki, że trzeba spłacić zadłużenie: 57 tysięcy złotych plus kaucja trzymiesięczna. Pozostało jeszcze 12 tysięcy do spłaty – tłumaczy Sonia Germanek, przyjaciółka rodziny.
Tego sporu nie da się załagodzić! Sąsiedzka wojna
Rodzina zaczyna nowe życie. Niestety całości długu ciążącego na mieszkaniu nie udało się spłacić. Pozostało jeszcze 12 tysięcy złotych. Skromnie żyjącej emerytki nie stać na zapłacenie takiej sumy. A jest to warunek zatrzymania lokalu.
- Będę robiła wszystko by ta część tej kwoty się znalazła. Bo to już jest finisz w porównaniu z 56 tysiącami - mówi społecznik Barbara Mańdok.
- Zarząd wyraził zgodę na rozłożenie pozostałej część zadłużenia na raty, jak również na okres sześciu miesięcy udzielił ulgi w opłacie czynszu po to, by można było doprowadzić to mieszkanie do lepszego stanu technicznego – informuje Marian Bęben ze Śląsko-Dąbrowskiej Spółki Mieszkaniowej.
Koniec awantur. Zaczynają nowe życie
Dzielna babcia nie traci nadziei. Liczy, że powoli spłaci dług, a jej wnuki w końcu poczują się bezpieczne. Rodzina nadal może liczyć na wsparcie przyjaciół.
- Nigdy dzieci nie były na wakacjach. Ich marzeniem jest, żeby mogły jechać nad morze. Szukamy teraz finansów, żeby dzieci pojechały na kolonie - mówi Sonia Germanek, przyjaciółka rodziny.
- Otworzyliśmy także zbiórkę na rzecz rodziny pani Janiny. Udało się uruchomić lawinę dobrych ludzi, którzy wokół nas krążą i zaczęli się angażować w pomoc – dodaje Adam Skowron ze Stowarzyszenia Forum Katowic.