Po 40 latach muszą zniszczyć dobytek i oddać działki

Mieszkańcy olsztyńskiej dzielnicy Dajtki są zrozpaczeni, po 40 latach dzierżawy stracą swoje działki. Mają trzy miesiące na rozebranie altanek, budynków, czy ogrodzeń. Urzędnicy zdecydowali, że w tym miejscu powinien być las. Od ich decyzji nie można się już odwołać. Najdziwniejsze jest to, że działki będzie można ponownie wydzierżawić, ale dopiero w 2024 roku.

Małżeństwo Kitkowskich od 42 lat mieszka w olsztyńskiej dzielnicy Dajtki. Pani Krystyna, jako pracownik dawnej fabryki Stomilu Olsztyn, dostała tu działkę budowlaną od swojego pracodawcy. Następnie małżeństwo w latach 90-tych wydzierżawiło od miasta teren za swoją działką. Urzędnicy przez lata godzili się na dzierżawę, teraz każą zwracać swój blisko 80 metrów swojego terenu.

- Była zorganizowana spółdzielnia budowy domków jednorodzinnych przy OZS-ie. Ja byłam pracownikiem, a pracownicy mogli sobie zaklepać te działki. I potem korzystaliśmy z tej ziemi. Hodowaliśmy kury. Trwało to ponad 20 lat, a teraz dowiadujemy się, że nastąpiły jakieś zmiany. Jest jakiś plan nowy i zostaliśmy wykluczeni – mówi Krystyna Kitkowska.

Rolnicy okradani z nawozów. Sprawcy wpadli na gorącym uczynku

Państwo Kitkowscy do końca roku muszą rozebrać 20-letni budynek gospodarczy, usunąć nasadzenia i przesunąć płot.

- Wiosną zapadła decyzja, że mamy to rozebrać lub miasto to na własny koszt rozbierze. Każą rozebrać dwie trzecie naszego kurnika, a resztę możemy sobie zostawić, płot rozebrać. Dla mnie jest to o tyle ważne, że ten budynek inwentarski, to rzecz „historyczna”. Przy budowie tego budynku pomagał mi tata, który już nie żyje – opowiada Tadeusz Kitkowski.

W takiej samej sytuacji jest 75-letnia mieszkająca samotnie pani Barbara. Dla staruszki ogrodowa altana to także wspomnienia związane ze zmarłym mężem. Mieszkańcy na własny koszt muszą doprowadzić działki do pierwotnego stanu. Co wiąże się ze sporymi kosztami.

- Myśmy od ubiegłego wieku to dzierżawili. Dlatego jak grom z jasnego nieba spadła na nas informacja, że nie możemy dzierżawy kontynuować ani nie możemy wykupić. Miasto zmieniło kwalifikację gruntu z takiej która umożliwiała nabycie działek, na taką która to uniemożliwia. Dlatego czujemy się bardzo skrzywdzeni – zaznacza Barbara Andruszkiewicz.

Oszustwo przy zakupie płyt betonowych. Poszkodowani ostrzegają

Powodem diametralnych zmian na olsztyńskim osiedlu domów jednorodzinnych jest powstały w ubiegłym roku plan zagospodarowania przestrzennego. Zgodnie z nim dzierżawione przez olsztyniaków działki są terenami leśnymi i nie mogą być przez nikogo użytkowane. To wzbudza protest mieszkańców.

- My dowiedzieliśmy się o tym sami, pomimo że ratusz twierdził, że wszędzie były zawiadomienia. Wiadomo, że to był okres pandemii, nie każdy się poruszał. Pomimo, że zgłaszaliśmy uwagi do planu zagospodarowania, żeby te grunty nam sprzedano, to plan uchwalono zupełnie inny. Stąd rozgoryczenie mieszkańców – tłumaczy Władysława Winiarska, przewodnicząca Rady Osiedla Dajtki.

- Przez prawie 4 lata procedowaliśmy ten plan zagospodarowania. Spotykaliśmy się z mieszkańcami trzykrotnie, zebraliśmy 56 uwag. Dużą część z nich uwzględniliśmy. Niestety na żadnym etapie planu, mieszkańcy ulicy żniwnej nie zgłosili swoich uwag. Gdyby zawnioskowali o odlesienie tego terenu, to moglibyśmy zmienić zapisy i doprowadzić, by te działki można było wydzierżawić bądź wykupić – odpowiada Marta Bartoszewicz, rzeczniczka Urzędu Miasta w Olsztynie.

- Rozbiórka grozi wszystkim. Tereny, które nam dali w dzierżawę, są zadbane, uporządkowane i upiększone. Sama rozbiórka ogrodzenia jest bardzo kosztowna. Miasto dostaje za to pieniądze. Podnieśli nam czynsz za dzierżawę z 10 gr do złotówki. To są ogromne pieniądze. I teraz nam zabierają. Chyba, że chcą to sprzedać na cele budowlane i zarobić jeszcze więcej – zastanawia się Elżbieta Kiwisz, mieszkanka osiedla.

Fatalna pomyłka budowlańca. Nie mogą dokończyć domu

- Każdy z mieszkańców będzie musiał do końca tej dzierżawy trwale rozebrać to co jest związane z gruntem. Wszystkie płoty, ogrodzenia. Mają na to trzy miesiące – zapowiada Marta Bartoszewicz, rzeczniczka Urzędu Miasta w Olsztynie.

Absurdem dla oburzonych mieszkańców jest fakt, że obecnie kontynuowanie dzierżawy nie jest możliwe. Jednak jej wznowienie może nastąpić w 2024 roku. Wtedy dzierżawcy będą mogli na nowo zagospodarować dawniej użytkowane tereny.

- Istnieje możliwość zmiany miejscowego planu. Niestety w Olsztynie jest niewielu planistów. Co oznacza, że dopiero po roku 2023 r. będziemy mogli wszcząć zmianę planu (i dzierżawcy będą mogli odzyskać i na nowo zagospodarować działki ) – mówi Marta Bartoszewicz, rzeczniczka Urzędu Miasta w Olsztynie.

Olsztyniacy liczą na przychylność miasta. Ciężko jest im pogodzić się ze stratą dzierżawionych terenów. Mają nadzieję, że urzędnicy raz jeszcze usiądą z nimi do rozmów i uda się osiągnąć porozumienie.

Chcą rozliczyć prezesa spółdzielni. Skąd takie podwyżki?

- Nie nazwałbym tego złośliwością, ale brakiem zrozumienia. Ponieważ pokora nie jest domeną urzędników. Zresztą to normalna rzecz – mówi Tadeusz Kitkowski.

 

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX