Miliardy na odszkodowania za suszę. Rolnik o nieprawidłowościach

Rolnik Marcin Kowalczyk z Zakrzewa od dwóch lat wskazuje na nieprawidłowość w sprawie odszkodowań za szkody spowodowane suszą w 2019 roku. Mówi, że komisja decydująca w sprawie wysokości wypłat nawet nie pojawiła się na jego polu. Odszkodowania w gminach szły w setki milionów, w skali kraju były to miliardy złotych. Czy zostały wypłacone uczciwie?

Marcin Kowalczyk z Zakrzewa w województwie kujawsko-pomorskim od 20 lat jest rolnikiem, gospodarzy na 14 hektarach, z których blisko połowa to gleby najniższej klasy. Od dwóch lat pan Marcin wskazuje na nieprawidłowości w pracy komisji, która szacuje straty spowodowane suszą.

- To była susza, największe straty były oczywiście w zbożach, kłosy były puste, lekko podeschnięte, ziarnko oczywiście niewykształcone. Komisji, która szacowała straty, nie było u mnie na polu.

Oszacowała je zza biurka, z urzędu gminy. Żniwa w 2019 roku rozpocząłem 16 lipca, a komisja rzekomo miała wykonać pierwszą ilustrację 18 lipca, kiedy już było ścięte – opowiada

Marcin Kowalczyk.

W 2019 roku potężna susza dotknęła aż 11 województw. W gminie Zakrzewo, gdzie mieszka pan Marcin, znajduje się blisko tysiąc gospodarstw rolnych i zdecydowana większość z nich tamtego roku została dotknięta klęską. Skarb Państwa zapłacił odszkodowania.

Marcin Kowalczyk uważa, że komisja odszkodowawcza pracowała nierzetelnie. - Komisja to trzy osoby, pracownik jest z urzędu gminy, osoba z Izb Rolniczych, a trzecia to ktoś z ODR - Ośrodka Doradztwa Rolniczego. Komisja powinna przyjść popatrzeć na to zboże, wziąć w rękę kłos, zobaczyć, na ile jest on wypełniony, jak wykształcony i na takiej podstawie oszacować straty – tłumaczy.

- To gmina zajmuje się całym procesem szacowania strat, powołuje też członków tej komisji, przedstawia ich wojewodzie. Wojewoda nie może ingerować w ten proces, tak naprawdę on tylko zbiera te ostateczne protokoły, które komisja przedstawia. Jeżeli chodzi o suszę w 2019 roku, to tych wniosków było bardzo dużo, ponad 28 tys. Myśmy wypłacili ponad 217,5 mln zł odszkodowań w sumie w województwie kujawsko-pomorskim. W skali kraju to ponad dwa miliardy złotych – mówi Tomasz Wiśniewski, rzecznik wojewody kujawsko-pomorskiego.

W trakcie realizacji reportażu ustaliliśmy, że gminna komisja w Zakrzewie nie chodziła po polach, a mimo to sporządzała protokoły z szacowania strat, podawała nawet dokładne daty wizytacji na polach. Skutek był taki, że w protokołach pojawiły się błędy – wpisano buraki cukrowe, które wtedy nie podlegały odszkodowaniom.

- Strat było dużo, to objęło prawie w 90 procent pól w gminie Zakrzewo, tutaj nie masz szans, żeby trzy, cztery osoby obeszły wszystkie pola. To nierealne do zrobienia – przyznaje Artur Nenczak, wójt gminy Zakrzewo.

Reporterka: Po co w ogóle jest ta komisja, skoro ona nie jest w stanie pójść na pole i faktycznie ocenić, jakie są straty?

Wójt: Jest w stanie, jak są mniejsze ilości.

Reporterka: Tworzy się fikcję, że jest komisja, idzie, teoretycznie ogląda, przedstawia protokół.

Wójt: Ja nie chcę bronić komisji, bo komisja nie podlega pode mnie, ale ci ludzie, którzy chodzą tam, ja mówię szczególnie o tych dwóch, oni są w stanie powiedzieć, czy jest taka strata czy nie ma, bo oni też mają gospodarstwa.

- Ze względu na te buraki protokół musiał być wycofany i sporządzony drugi raz. Nasza komisja wpadła na taki pomysł, że wpisała potem w drugim protokole, który był z 23 października, dodatkową, drugą datę szacowania. Można to zrozumieć, że nasza komisja szacowała 18 lipca 2019 roku i 29 lipca 2019. Tu już się nasuwa myśl: co za komisja, która dwukrotnie chodzi po polach. Oczywiście protokół podpisałem, z tym że podpisanie protokołu w naszym Urzędzie Gminy wygląda w ten sposób, że idziemy do urzędu gminy, jest rolników 100, 150 wezwanych na jeden dzień i tylko są podrzucane podpis, data, podpis, data i tyle można z tego protokołu zobaczyć. Protokół dostaję dopiero po podpisaniu – mówi Marcin Kowalczyk.

Pan Marcin o nieprawidłowościach informował wszystkie instytucje, które nadzorują wypłaty za straty spowodowane klęskami żywiołowymi, w tym przypadku suszą. Według korespondencji wszystko jest w porządku i nie ma żadnych nieprawidłowości.

- W styczniu 2020 roku zwróciliśmy się do gminy Zakrzewo o pilne wyjaśnienia w tej sprawie. Gmina dostarczyła nam odpowiednie wyjaśnienia, że wszystko zostało zrobione zgodnie procedurami, oni byli na miejscu, oszacowali te straty, jak należy – tłumaczy Tomasz Wiśniewski, rzecznik wojewody kujawsko-pomorskiego.

- To długo już się ciągnie. Od pisma do pisma i właściwie te pisma są tylko takie, żeby odpowiedzieć powierzchownie. Żadnej reakcji, żadnej pomocy. Jeżeli ktoś ma jakiś problem, to po to jest gmina czy wójt, żeby pomóc takim ludziom, tym bardziej, że wiedzą, że jest niesprawiedliwie oszacowane – uważa Katarzyna Kowalczyk, żona pana Marcina.

- Z moich wyliczeń, takich wstępnych, to przypuszczam gdzieś około 10 tys. zł jestem stratny. To nie są duże pieniądze, ale ja nie jestem jedyny, gdzieś te pieniądze musiały iść na inne odszkodowania. Dlatego chciałem to upublicznić, żeby może wreszcie nastała taka dokładność, uczciwość w tych urzędach gminy, w tych komisjach – dodaje Marcin Kowalczyk.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX