Atak Na Ukrainkę w Warszawie. Dotarliśmy do agresorki
Pani Hanna jest Ukrainką, która od sześciu lat mieszka w Warszawie. Tu pracuje i wychowuje 3-letniego syna Adama. Do wybuchu wojny nie spotykały jej większe nieprzyjemności, aż do feralnego dnia. 1 czerwca, w drodze do przedszkola, odebrała telefon i rozmawiała w ojczystym języku. To właśnie wtedy miała ją zaatakować Joanna W. Wyzywała i biła panią Hannę, wyrzucając telefon i zrywając złoty łańcuszek. Agresorka miała za złe, że obywatele Ukrainy pobierają w Polsce świadczenia, nie docierały też do niej żadne argumenty. Sprawa trafiła do prokuratury - za pobicie Joannie W. może grozić do 5 lat pozbawienia wolności.
38-letnia pani Hanna Korinuk sześć lat temu przyjechała ze Lwowa do Polski. Tu pracuje i wychowuje 3-letniego syna Adama. Na początku czerwca, w drodze do przedszkola, rozmawiała przez telefon w ojczystym języku. Wtedy znienacka zaatakowała ją kobieta.
- Przez telefon rozmawiałam w języku ukraińskim, byłam w słuchawkach i nie zauważyłam, że ktoś idzie z tyłu. Pani mnie uderzyła w głowę - mówi nam pani Hanna.
- Usłyszałam, że mam sp*** na Ukrainę, mówiła: ukraińska prostytutko, szmata itd. Powiedziała, że płaci i pracuje na 500+ dla mojego dziecka - relacjonuje pani Hanna.
Joanna W., jak wynika z nagrania, ma za złe, że obywatele Ukrainy pobierają w Polsce świadczenia, w tym również pani Hanna. Kobieta próbowała wytłumaczyć agresywnej kobiecie, że płaci podatki w Polsce i na wszystko sama pracuje. Żadne argumenty do niej nie docierały.
- Próbowałam pani wytłumaczyć, że nie żyję na jej koszt, ale było to bez sensu. Później wyrzuciła mi telefon z ręki, zaczęła mnie bić, drapać i zerwała mi złoty łańcuszek - mówi pani Hanna.
Wyrok nie dotarł do urzędników. Nadal ma płacić za ojca
Na miejscu interweniowała policja. Ale sprawa o pobicie nabrała tempa, gdy kilka dni po pobiciu pani Hanna zgłosiła się do Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych.
- Nasi prawnicy przygotowali zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, skierowaliśmy ją na obdukcję i oczywiście opłaciliśmy tę obdukcję. Każde tego typu przestępstwo jest naruszaniem ładu społecznego. Każde takie znieważenie, każdy taki przejaw rasizmu uderza nie tylko bezpośrednio w tę osobę, ale w bezpieczeństwo nas wszystkich, w porządek społeczny, w to, w jakim kraju będziemy żyć - mówi nam Konrad Dulkowski z Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych.
Udało nam się dotrzeć do kobiety, która miała pobić panią Hannę. Kobieta nie ma sobie nic do zarzucenia.
Reporter: Możemy wiedzieć, dlaczego pani ją uderzyła?
Joanna W.: Ja też zostałam poszkodowana.
W jaki sposób?
A na przykład zerwała mi łańcuszek.
Pani też jej zerwała łańcuszek. Mamy na to zdjęcia.
No to super. Ona też mnie uderzyła!
Wypada wyzywać innych, że zabierają 500+? Że pani płaci na nich 500+?
Ale co to są za pytania?! A ładnie tak k*** mać, że jestem bez żadnych środków do życia?
A skąd my mamy wiedzieć, że pani jest bez środków do życia?
Bo macie to w dupie! Ładnie - sradnie!
- Próbowałam ją odepchnąć. Nie będzie tak, że pani będzie mnie drapała i biła, a ja stoję i nic nie robię - tłumaczy nam pani Hanna.
Wyzwiska, groźby, pobicie. Spór z Romami w Chrzanowe
Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych zgłosił sprawę do prokuratury. Ta wszczęła postępowanie wyjaśniające. Sprawczyni pobicia może grozić nawet 5 lat pozbawienia wolności.
- Zostało wszczęte śledztwo w sprawie publicznego znieważenia, jak również dokonania napaści na obywatelkę Ukrainy z powodu jej przynależności narodowej. W tym momencie zabezpieczany jest materiał dowodowy, w sprawie wykonywane są wytyczne zlecone przez prokuratora. Po uzyskaniu kompletnego materiału dowodowego możliwe będzie podjęcie działań mające na celu pociągnięcie do odpowiedzialności sprawcę tego zdarzenia - mówi nam Aleksandra Skrzyniarz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
- Zgodnie z art. 119 kk jest zaostrzona odpowiedzialność od 3 miesięcy do 5 lat. Natomiast jeśli mówimy o ataku słownym, czyli obrażaniu ze względu na kraj pochodzenia, to zgodnie z art. 257 tutaj mamy odpowiedzialność karną, kary pozbawienia wolności nawet do lat 3 - tłumaczy adwokat Tymoteusz Paprocki.
- Ostatnio czymś, co powinno dać każdemu hejterowi do myślenia, jest kara, na jaką została skazana jedna z osób. Musiała zapłacić karę grzywny w wysokości 40 tys. złotych - jest to jak dotąd najwyższa kara, uważam, że działa odstraszająco - mówi Konrad Dulkowski z Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych.
- Wcześniej nie bałam się chodzić po ulicy, teraz tak. Idę szybko, nie chcę odbierać telefonu w tramwaju czy autobusie - mówi nam pani Hanna.*
*skrót materiału