Samotnie wychowuje niepełnosprawnego syna. Nie dostanie świadczenia
Pani Patrycja z Wrocławia samotnie wychowuje swojego niepełnosprawnego syna Jasia. Sytuacja życiowa kobiety jest bardzo trudna - ma na życie niewiele ponad dwa tysiące złotych miesięcznie. Pani Patrycja starała się o rentę rodzinną w wysokości 1200 złotych. Niestety świadczenia jej nie przyznano.
31-letnia pani Patrycja Kluczyńska z Wrocławia samotnie wychowuje pięcioletniego niepełnosprawnego Jasia. Zaprosiła nas, by opowiedzieć o swoim trudnym życiu i walce o zdrowie syna.
- Kocham mojego syna bardzo. Dopóki mam siłę, to walczę. Nie wiem, ile wytrzymam, bo czasami już nie wytrzymuję psychicznie. Nieraz przychodzę do domu i płaczę, bo tak jestem zdołowana - opowiada kobieta.
Samotnie wychowuje dzieci. Jego gospodarstwo spłonęło
Pani Patrycja nigdy nie miała łatwego życia. Mieszkała na wsi. W domu brakowało pieniędzy. Ojciec nadużywał alkoholu. Zmarł, kiedy miała zaledwie sześć lat.
- Mieliśmy ciężkie życie. Czasami piekliśmy ziemniaki albo smażyliśmy placki z mąki, żeby mieć co jeść - mówi Bożena Kluczyńska, mama pani Patrycji.
Pani Patrycja postanowiła zawalczyć o lepsze życie. Wyjechała do Wrocławia. Wynajęła mieszkanie i znalazła pracę. Kilka lat temu poznała pana Tomasza. Początkowo wszystko układało się dobrze. Pięć lat temu urodził się im syn - Jaś. Niestety okazało się, że chłopiec jest dzieckiem autystycznym.
- Nie wychodziłam z nim z domu. Wstydziłam się, bałam się reakcji ludzi - mówi pani Patrycja.
- Jaś jest bardzo chory, ma autyzm i ADHD. Ciężko go upilnować. Jest bardzo ruchliwy. Do niego w ogóle nie dociera, co się mówi - tłumaczy mama pani Patrycji.
- Ja nieraz boję się z nim zostawać. Mam obawy, że coś się stanie - dodaje.
Wyrok nie dotarł do urzędników. Nadal ma płacić za ojca
Po narodzinach Jasia jego ojciec zaczął nadużywać alkoholu. Rok temu mając zaledwie 27 lat pan Tomasz zmarł. Wtedy na jaw wyszły szokujące fakty z jego dzieciństwa.
- Jego mama piła i dawała mu alkohol, żeby spał - mówi pani Patrycja.
- Jak Tomasz był mały, to jego matka, żeby mieć spokój, poiła go alkoholem. Podobno do mleka dodawała piwo z cukrem, żeby lepiej spał - dodaje pani Bożena.
Pani Partycja została sama. Robi wszystko, by pomóc choremu synkowi. Jest jednak w bardzo trudnej sytuacji. Ma niewiele ponad dwa tysiące złotych na życie. A sama opłata za specjalistyczne przedszkole, do którego ma uczęszczać Jaś, to 800 złotych. Brakuje jej pieniędzy na życie, leczenie i rehabilitację.
- Wszystko załatwiam prywatnie. Rehabilitacja, godzina tygodniowo logopeda, psycholog. A co to jest godzina? Jasiu pół godziny płacze, a poł godziny się bawi i tak wygląda terapia - tłumaczy pani Patrycja.
- Moja praca to jest opieka 24 godziny na dobę nad niepełnosprawnym synem - dodaje.
Kredyt, próba samobójcza i eksmisja. Dramatyczna sytuacja rodziny Nowaków
Kobieta starała się o tzw. rentę rodzinną w drodze wyjątku - to ponad 1200 złotych. Niestety nie przyznano jej świadczenia.
- Na początku starałam się o rentę rodzinną dla syna. Ale ponieważ mój partner nie miał wypracowanych lat, to ZUIS mi odmówił. Wtedy zawnioskowałam o rentę w drodze wyjątku, ale też przyszła odmowa. Powołują się na to, że najważniejsze są lata pracy - mówi pani Patrycja.
- Renta w drodze wyjątku jest pochodną świadczenia, które przysługiwałoby zmarłemu ubezpieczonemu. Mówimy tutaj o emeryturze bądź rencie z tytułu niezdolności do pracy, wiec jeżeli ubezpieczony nie wykazał adekwatnego do swojego wieku stażu ubezpieczenia, to tutaj ta przesłanka nie jest spełniona. Gdyby to był okres zbliżony do wymaganego w stosunku do wieku, to ta okoliczność mogłaby działać na plus - wyjaśnia Sebastian Szczurek z ZUS-u w Opolu.
- Boję się, że sobie nie poradzę, że nie będę miała na chleb. Nie wiem, czy syn pójdzie do przedszkola od września, nie wiem, czy będą miała z czego płacić - kończy pani Patrycja.