Niepełnosprawny zaparkował na kopercie. Został ukarany
Pan Krzysztof, który jest osobą niepełnosprawną, zaparkował auto w miejscu w Krakowie, którym parkuje od lat. Jego uwagę zwróciła zmiana oznakowania, ale wątpliwości, czy rzeczywiście może tam stać, rozwiał napotkany patrol policji. Gdy mężczyzna wrócił do auta, za wycieraczką znalazł kartkę informującą, że musi opłacić karę. Jego reklamację odrzucono i nie ma możliwości odwołania. Urzędnicy potwierdzają, że oznakowanie w tym miejscu jest niefortunne. Ale nie zwalnia to z nakładanych kar.
Pan Krzysztof jest od 10 lat osobą niepełnosprawną w stopniu znacznym. Mężczyzna niedowidzi na jedno oko.
- Mam orzeczony stopień niepełnosprawności i w związku z jego rodzajem otrzymałem kartę parkingową dla osób niepełnosprawnych uprawniającą do bezpłatnego postoju na wyznaczonych miejscach - mówi pan Krzysztof.
7 maja pan Krzysztof udał się do Krakowa, żeby odwiedzić swoją rodzinę. Zaparkował auto w miejscu, w którym parkuje od lat. Jego uwagę zwróciła jednak zmiana oznakowania.
- Postanowiliśmy z rodziną odwiedzić Kraków. Mamy tam rodzinę, jeździmy tam regularnie i zawsze stajemy na tej samej ulicy, na tym samym miejscu. Parkując na początku, na pierwszych kopertach na tej ulicy zastanowiłem się, gdyż te miejsca faktycznie były oznaczone jako miejsca parkingowe dla pracowników przychodni, która jest nieopodal. Nawet pobliski patrol policji poruszyłem swoim zapytaniem: czy te koperty, które są tu wyrysowane, na pewno są właściwe? Oni potwierdzili moje wątpliwości, a dalej koperty, które są umiejscowione bliżej wejścia do przychodni, są dla osób niepełnosprawnych - tłumaczy pan Krzysztof.
Parkingowy absurd. Stracił samochód, bo był rzadko używany
- Ten człowiek mógł tam parkować i nie musiał ponosić za to opłaty. O tym, czy miejsce jest przeznaczone, decyduje jeden ze znaków: „Parking” – miejsce zastrzeżone lub miejsce zadaszone z tabliczką, z emblematem osoby niepełnosprawnej czyli tabliczką T29. Wtedy taka osoba wedle ustawy Rady Miasta Krakowa ma zerową stawkę opłaty - mówi nam Tomasz Matuszewski z Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Warszawie.
- Karta była wystawiona, karta zwalnia z opłat. Zapis na stronie ZDMK mówi o tym, że miejsca dla niepełnosprawnych są oznaczone kopertami i samochód stał na takich kopertach, jakie były najbliżej znaku oznaczającego miejsce dla niepełnosprawnych - dodaje pan Krzysztof.
Kiedy pan Krzysztof wrócił do auta, za wycieraczką znalazł kartkę informującą, iż musi opłacić karę za nie wniesienie opłaty parkingowej. Mężczyzna był przekonany, że to pomyłka.
- To, które miejsca są dla kogo przeznaczone, o tym w pierwszej kolejności decydują znaki pionowe. Z tego, co mi wiadomo, ten pan zaparkował tuż za znakiem pionowym, na którym było oznaczenie miejsca parkingowego oraz pod spodem była tabliczka, która mówiła o tym, w jaki sposób należy tam parkować. Nie było tam tabliczki mówiącej o tym, że to jest miejsce przeznaczone dla osoby niepełnosprawnej. Malowanie poziome, czyli koperta, rzeczywiście tam występowało, natomiast ona była dedykowana poprzedniej organizacji ruchu w tym miejscu. Znaki potwierdzające, czy ktoś parkuje prawidłowo, są to znaki pionowe - twierdzi Krzysztof Wojdowski z Zarządu Dróg Miasta Krakowa.
Zapewnił, że skoro strefa płatnego parkowania wystawiła takie zawiadomienie, „to zrobiła to na jakiejś podstawie”.
- Zwróciłem się z reklamacją, ponieważ nawet odjeżdżając z tego miejsca, straż miejska, która interweniowała w tamtym miejscu, powiedziała mi, że to na pewno jest pomyłka, miejsce jest oznaczone kopertą, oni widzą, że mam kartę za szybą i jak napiszę reklamację, to na pewno opłata dodatkowa zostanie anulowana. Napisałem i otrzymałem odpowiedź odmowną - przekazuje pan Krzysztof.
Wojna o transport w Karpaczu. Kto podpalił autobusy?
Okazało się, iż po odrzuceniu reklamacji, pan Krzysztof nie ma już żadnej możliwości odwołania się od nałożonej kary. Mężczyzna, mimo iż jest święcie przekonany, iż zaparkował prawidłowo, pod groźbą egzekucji zapłacił 150 złotych.
- Wysłałem trzy pisma do ZDMK, wysłałem też zapytanie o stanowisko prezydenta miasta. Odpisał mi, że mam prawo odwołać się od decyzji administracyjnej. Bo to nie jest mandat, a opłata dodatkowa i jest karą administracyjną. Problem polega na tym, że ZDMK poinformował mnie o tym, że żadnej decyzji nie wystawi, a jeśli po upomnieniu nie zapłacę, to komornik z automatu ściągnie z mojej pensji właściwą należność albo zostanie ściągnięte z podatku - tłumaczy pan Krzysztof.
- Bardzo przepraszamy tego pana, że tak się stało. Że być może to rzeczywiście nieszczęśliwe oznakowanie poziome mogło go wprowadzić w błąd - mówi Krzysztof Wojdowski z ZDMK.
- To jest bardzo ciekawe zagadnienie, które było już przedmiotem rozważań Sądu Najwyższego i NSA. Oba te sądy stwierdziły, że faktycznie – osoby, które chcą skarżyć nałożenie tej kary, nie mogą tego zrobić dlatego, że właśnie żadna decyzja administracyjna nie została wydana, a więc nie ma co skarżyć. Taką karę możemy zareklamować dopiero czekając na egzekucję. I dopiero wtedy możemy zaskarżyć egzekucję i tam możemy szukać sprawiedliwości. Dopiero w momencie, kiedy tej kary nie zapłacimy - tłumaczy adwokat Katarzyna Łukasiewicz.
- Urzędnicy wykazali się zupełnym brakiem empatii i zrozumienia i to już niezależnie od tego, czy jestem mieszkańcem Krakowa, czy jestem turystą, czy tam pracuję, czy mieszkam, czy tylko odwiedzam to miasto - podsumowuje pan Krzysztof.*
*skrót materiału