Walczą z chirurgiem plastycznym
Stracona brodawka, pozew za korektę nosa, duża blizna na czole! Do redakcji Interwencji zgłosiła się grupa pacjentów krakowskiego chirurga-plastyka. Są oni niezadowoleni z efektów przeprowadzonych zabiegów.
- Jestem po operacji plastycznej, liposukcji brzucha, która się nie powiodła. Miałam powikłania, w dolnej partii brzucha, zebrał mi się tam bardzo dużo płynu. Lekarz przekierował mnie do swojego znajomego, ten ściągał mi ten płyn dwa razy w dwudniowych odstępach. Kiedy trzeci raz ten płyn mi naszedł, to chodziłam z nim 12 dni, bo nikt nie był w stanie mi pomóc - opowiada pani Aneta.
Pan Łukasz zgłosił się na zabieg usunięcia ginekomastii męskiej.
- Czyli takiego przerostu piersi. Obudziłem się już krwawiący, pół godziny po zabiegu. Dopiero rano przyszedł doktor na obchód, to była 8 rano i zobaczył, że krwawię i wybuchał cała afera. Pielęgniarkę zaangażował, zaczął te bandaże uciskać. Okazało się, że zrobił się krwiak. Później było tylko gorzej. W szóstym tygodniu odklejałem plaster z rany i odpadła mi brodawka. Zgniła i odpadła całkowicie. Nie mam brodawki i mam trzy blizny po martwicy skóry - mówi pan Łukasz.
ZOBACZ: Najpierw zmarł ojciec, potem matka. Siostra chce adoptować rodzeństwo
Kolejna pacjentka, pani Karolina, tłumaczy, że zawsze przeszkadzało jej tzw. wysokie czoło. Postanowiła to zmienić z pomocą krakowskiego chirurga.
- Powiedział, że można obniżyć czoło chirurgicznie, blizna będzie niewidoczna i będą przez nią wyrastać włosy. Gdy zdjęłam opatrunek w domu zobaczyłam, że rana jest mocno napięta, pokryta czarnym nalotem. Była coraz bardziej sucha, pokryta takim strupem wielkim. Włosy wokół rany wypadły, było zaczerwienienie wokół - tłumaczy.
Krakowski lekarz, który przeprowadzał te zabiegi po miesiącu negocjacji zgodził się na wywiad, ale następnie zabronił nam jego emisji. Chcieliśmy się od niego dowiedzieć czy liczba niezadowolonych pacjentów skłania go do jakichś refleksji?
Tu lekarz stwierdził, że jego zdaniem niezadowolonych pacjentów jest na szczęście bardzo niewielu.
Przekonywał, że zabiegi były udane, a ewentualne komplikacje mogły się pojawić jeśli pacjent nie stosował się do zaleceń pooperacyjnych.
- Pan doktor nie przyznaje się do błędu, nie widzi żadnego problemu po swojej stronie. Uważa, że nie stosowałam się do zaleceń, które miałam na wypisie i dlatego wyglądam jak wyglądam. A stosowałam się, jestem osobą dorosłą, odpowiedzialną. Każdy robi wszystko, żeby sobie polepszyć, a nie zaszkodzić - podkreśla pani Aneta.
ZOBACZ: Walka z urzędnikami o działkę
- Lekarz proponował zabieg rewizyjny, czyli poprawkę, jednak nie zgodziłam się - mówi pani Karolina.
- W styczniu poddałem się korekcie u niego, to była największa głupota jaką zrobiłem. Pobrał mi tłuszcz z brzucha i wstrzyknął pod pierś i jest gorzej niż było przed korektą - zaznacza pan Łukasz.
- Moja operacja została wykonana bez mojej zgody, była to operacja końcówki nosa, której efekt był zupełnie inny niż zaplanowany - przyznaje pani Magdalena, kolejna niezadowolona pacjentka.
ZOBACZ: Horror na cmentarzu. Zapomniano pochować urnę z prochami
W internecie zaczęły pojawiać się niepochlebne opinie o krakowskim lekarzu. Ich autorzy dostali niecodzienne pisma, wysyłane przez prawników lekarza.
- Komentarze usuwa na bieżąco, a osobom, które odważyły się je wystawić, wysyła pisma przedsądowe, straszy ludzi sądem - mówi pan Łukasz.
- W piśmie nalega na zaprzestanie kontaktu z innymi pacjentami, dodatkowo zakazał udziału w mediach społecznościowych typu Facebook, Instagram - potwierdza dodaje Karolina.
Gdy zapytaliśmy lekarza o pisma ws. zakazu kontaktowania z innymi pacjentami, stwierdził, że pisma wysyłano, bo jego współpracownicy i pacjenci byli nękani przez osoby niezadowolone z jego usług. Doktor przekonywał, że pisma nie są nakazem, a jedynie prośbą.
Zacytowaliśmy więc medykowi fragment owej "prośby", gdzie jest m.in. napisane: "Zastrzegam, że to niniejsze wezwanie stanowi pierwsze i ostatnie wezwanie przedsądowe kierowane do Pani".
Według lekarza to informacja, że jeśli jego prośba nie będzie spełniona, to rzeczywiście może dojść do sprawy sądowej o zniesławienie.
ZOBACZ: Niepełnosprawny zaparkował na kopercie. Został ukarany
Dziś nie wiadomo jeszcze, jakie były przyczyny takich skutków operacji. Zajmują się tym komisje ds. orzekania o zdarzeniach medycznych oraz Rzecznik Praw Pacjenta.
- Toczą się trzy sprawy dotyczące placówek medycznych, zwróciliśmy się o dokumentację medyczną i po jej otrzymaniu podejmiemy decyzję czy doszło do naruszenia praw pacjenta - informuje Urszula Rygowska-Nastulak z biura Rzecznika Praw Pacjenta.
- W odpowiedzi na moje pismo do Rzecznika Praw Pacjenta napisał, że powodem (komplikacji - red.) może być to, że nadużywałam nikotyny. Nie zgadzam się z tym. (…) Jest to nieprawda, nie paliłam w okresie okołooperacyjnym ani pooperacyjnym - zaprzecza pani Karolina.
Lekarz przyznał, że w jednej sprawie był już przesłuchany, a w innych składał pisemne oświadczenia. Kolejna pacjentka zapowiada natomiast walkę w sądzie.
- W tej chwili jest sprawa przeciw placówce, w której odbyła się operacja i doktor (…) będzie dopozwany jako operator odpowiedzialny za przeprowadzenie operacji - mówi pani Magdalena.
- Zaczęły się ze mną kontaktować inne pokrzywdzone osoby, mamy grupę na mediach społecznościowych, okazało się, że chyba już będzie z 30 osób, które są na takim etapie, że chcą coś z tym robić, zakładać spawy sądowe - twierdzi pan Łukasz.