Zamienił mieszkanie w melinę. Smród i robactwo opanowały kamienicę
Mieszkańcy kamienicy przy ul. Szlenkierów w Warszawie mają dość uciążliwego lokatora. Jacek W. do tego stopnia zaniedbał mieszkanie, że zalęgło się w nim robactwo, które rozchodzi się po kamienicy. Do tego dochodzi uciążliwy fetor i bezdomni zapraszani na alkoholowe libacje.
Pani Patrycja mieszka najbliżej. Robactwo dociera także do jej mieszkania. Kobieta mówi, że próby walki z insektami nie przynoszą efektów.
- Mieszka się bardzo źle. Wszystko mi wchodzi do mieszkania, oknami, drzwiami. Wszędzie mam porozkładane trutki. Dzisiaj miałam pana, który pryskał mieszkanie. Ja nie mogę drzwi z klucza otworzyć, bo mam odruch wymiotny, taki jest smród u sąsiada – opowiada pani Patrycja.
Jak wspomina, musiała też wzywać straż pożarną, bo poczuła ulatniający się gaz. Mogło dojść do tragedii. - Okazało się, że w lokalu obok, właśnie u pana Jacka, jest uszkodzona kuchenka gazowa – zaznacza.
ZOBACZ: Kilometr do hydrantu. Mężczyzna po amputacji nóg żyje bez wody
Smród i robactwo to niejedyne problemy. W mieszkaniu Jacka W. często przebywają bezdomni. Sam Jacek W. groził też jednej z sąsiadek, która zwróciła uwagę na problem z jego lokalem.
- Rano wychodziłam i leżała jedna kartka, potem druga kartka. Było nas nich napisane: suko, pożałujesz, rozp*** ciebie i twoje dziecko. Sprawa zakończyła się sądowym zakazem zbliżania do mnie i do dziecka – opowiada pani Bożena.
Rozmowa z Jackiem W. niewiele pomaga:
Reporter: Ciężko jest być pana sąsiadem.
Jacek W.: A co się dzieje?
Reporter: Nic się nie dzieje?
Jacek W.: Cisza i spokój.
Reporter: Robaki.
Jacek W.: Robaki to są wszędzie, w całym budynku.
Reporter: Ale skądś wychodzą.
Jacek W.: Prusaki są.
Reporter: Ale skądś wychodzą. Wygląda, że od pana. Myśli pan, że pana lokal wygląda jak normalne mieszkanie?
Jacek W.: Ja nie sądzę, żeby prusaki były dlatego, że coś jest nienormalnie.
Budynkiem zarządza wspólnota mieszkaniowa. Lokal zajmowany przez Jacka W. należy do miasta. Mężczyzna płaci czynsz, więc nie można go eksmitować za długi.
- Były wstawiane zlecenia na dezynsekcję części wspólnych, korytarzy, piwnice. My wkroczyć do tego lokalu nie możemy – słyszymy od przedstawiciela administracji wspólnoty mieszkaniowej.
- 21 sierpnia wystąpiliśmy do OPS-u o objęcie opieką społeczną lokatora tego mieszkania, skądinąd wiemy, że odmówił przejęcia takiej pomocy. Zostało wystosowane do niego pismo, żeby zgodził się na przeprowadzenie dezynsekcji w swoim lokalu, żeby posprzątał w tym lokalu i dookoła niego, pod groźbą rozwiązania umowy o najem – informuje Paweł Kalisz z Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami w dzielnicy Wola.
ZOBACZ: Uderzył kombajnem w auto. Chwilę później wykupił OC!
Jednak Jacek W. pisma nie odebrał. - Mam awizo – mówi. Gdy tłumaczymy, co jest tam napisane, zapewnia, że posprząta lokal. - Ja to panu obiecuję – podkreśla.
Gdyby kłopotów w tej kamienicy było mało, to jeszcze w lokalu naprzeciwko mieszkania Jacka W. kilka tygodni temu odkryto zwłoki. Prawdopodobnie lokator zmarł tam jeszcze w ubiegłym roku.
- Rok człowiek leżał nieżywy. Ja to myślałam, że on sobie na działki pojechał i nie ma go, a on po prostu zmarł i leżał. Nie było nic czuć, może dlatego, że te dwa zapachy w jakimś stopniu się mieszały – słyszymy od mieszkańców.
ZOBACZ: Wypożyczali rusztowania, by je sprzedać. Zyskali krocie
Udało nam się namówić Jacka W. na spotkanie z sąsiadami. Podczas rozmowy zadeklarował poprawę. Sąsiedzi nie mają jednak złudzeń. - Nie wierzymy, że posprząta. To jest nonsens. On nigdy nie zrobi porządku w mieszkaniu. To są tylko słowa, nigdy nie będzie porządku – mówią.
* Zakład Gospodarowania Nieruchomościami twierdzi, że jeśli mężczyzna nie posprząta, to w październiku rozpocznie procedurę eksmisji, która oczywiście potrwa.