Za wodę płacili - teraz im ją odłączono

Bogusława Napieraj wraz z dwojgiem dzieci została pozbawiona dostępu do bieżącej wody, bo właściciele kamienicy w Dąbrowie Górniczej nie płacili za nią rachunków. To nie pierwszy problem w budynku. Wcześniej przeciekał dach i powodował zwarcia instalacji elektrycznej. Wówczas odłączono prąd na... 8 miesięcy.

Kamienica w Dąbrowie Górniczej, którą zamieszkuje Bogusława Napieraj i jej dzieci ma prywatnych właścicieli, a kobieta mieszkanie wynajmuje. Oprócz niej, piętro niżej lokal zajmuje pani Bożena. To starsza, schorowana kobieta. Ma tętniaka i słoniowatość nóg. Kobiety pomagają sobie nawzajem, ale parę lat temu pojawiły się problemy z pogarszającym się stanem kamienicy.

- Zaczęło zalewać powoli nam dach, a mieszkam na poddaszu. Najgorzej było na klatce schodowej, gdzie jest puszka z prądem. Zaczął interesować się tym nadzór budowlany – opowiada Bogusława Napieraj.

- Z prądem to był koszmar. Jak prałam, to krzyczałam na korytarzu: dziewczyny, włączam pralkę i dziewczyny wyłączały prąd, żeby nam się nie popaliły rzeczy: telewizor, pralki, lodówki – wspomina Bożena Tomaszewska.

- Kiedy za trzecim razem przyjechała straż pożarna, również dała zgłoszenie do zarządzania kryzysowego, że jest problem i do gminy. Przyjechali i stwierdzili, że nam odłączają prąd ze względów bezpieczeństwa. Musiałam opuścić mieszkanie, bo w żarówkach miałam wodę – dodaje Bogusława Napieraj.

ZOBACZ: Tymek nie poszedł do szkoły. Nie było dla niego miejsca!

W budynku nie było prądu przez osiem miesięcy. W związku z trudną sytuacją lokalni radni i posłowie z okolicy oferowali pomoc.

- Obiecali nam, że po tej sytuacji dostaniemy mieszkania. W szkole moich dzieci zrobiono zrzutkę, ja też swoje pieniądze wyłożyłam, żeby naprawić ten dach. Kiedy problem został niby rozwiązany, wszyscy zniknęli. Żaden się więcej nie pojawił – mówi Bogusława Napieraj.

Lokatorzy od dłuższego czasu nie mają podpisanych umów najmu ani liczników wody. Jak twierdzą, czynsz to 600 złotych miesięcznie, ale nie wiedzą za co. Parę tygodni temu syn właścicielki kamienicy poinformował ich, że odcięta zostaje woda.

- To jest już drugi raz, kiedy nam zakręcono wodę. Pierwszy raz mieliśmy taką sytuację około czterech lat temu. Było zadłużenie i nawet nie powiadomiono nas, że woda będzie zakręcona. Teraz okazało się, że ma ponad 19 tysięcy zadłużenia za wodę. Raty są po 870 złotych, ostatnia została wpłacona w marcu, w kwocie 435 złotych, a mamy wrzesień – zauważa Bogusława Napieraj.

Właścicielka budynku nie chciała z nami rozmawiać, ale przyszedł jej syn. Zarzucał lokatorom, że ci w przeszłości nie zawsze płacili całość czynszu i nie zawsze na czas. Według pani Bogusławy, ta odejmowała sobie co miesiąc jedynie część kwoty, którą wpłaciła na remont dachu. W dokumentach znaleźliśmy pismo, które potwierdza, że obie strony się na to zgodziły. Konflikt trwa.

Reporter: Na co wydajecie państwo te pieniądze, które ci ludzie płacą, skoro w wodociągach jest zadłużenie na kilkanaście tysięcy złotych?

Syn właścicielki: Wydajemy na podatki i na inne opłaty, tak samo było płacone.

Reporter: Ci ludzie płacą za to, żeby mieć wodę i prąd.

Syn właścicielki: A niech pan się zapyta, jak nie mieli za mieszkanie dać przez kilka miesięcy, to nic nie zrobiła administratorka, tylko przeczekała. Nie wzywała gazety, niczego.

ZOBACZ: Ma wszystkie zgody. Urzędnicy żądają zwrotu dotacji na dom opieki

Obie panie od lat starają się o mieszkanie z zasobów miasta. Na wynajęcie lokalu prywatnie, w innym miejscu ich nie stać. Niestety do tej pory otrzymują jedynie odmowy.

- Na pewno mieszkanie od miasta byłoby lepsze. Chciałabym takie, tylko przy mojej sąsiadce, bo ona mi dużo pomaga. Zna moją sytuację, choroby od podstaw. Ona mnie odbierała ze szpitala, ona mnie tu ratowała – mówi Bożena Tomaszewska.

W walce o lokal od miasta pomaga kobietom prezes stowarzyszenia Dąbrowskie Inicjatywy Społeczne.

- Dyrektor Miejskiego Zarządu Budynków mieszkalnych sam mi powiedział, że mieszkania wolne są. Są one pustostanami, ale nie są oddawane w najem mieszkańcom, bo nie są wyremontowane. Dlaczego nie zmienić zapisów uchwały, żeby mieszkania w takim stanie - jeżeli lokatorzy się na to godzą - oddawać w najem? Ja wiem, jako prezes stowarzyszenia, że wiele osób na takie mieszkania do remontu oczekuje – podkreśla Tatiana Duraj-Fert, prezes Dąbrowskich Inicjatyw Społecznych.

ZOBACZ: Córka oskarżyła ją o gwałt i wpędziła do aresztu. Są badania wariografem

Pani Bogusława wraz z nami udaje się na rozmowę z miejskimi urzędnikami z wydziału lokalowego.

- Od 2009 roku staram się o mieszkanie, za każdym razem jest odmowa. Mam wszystkie pisma, gdzie najpierw niby problemem jest, że nie mam dochodu. Gdzie byłam w domu samotnej matki, byłam w ośrodku interwencji kryzysowej i jest wasza odmowa. Poszłam do pracy - dalej jest odmowa. Jakie mam w końcu kryterium spełniać, żeby zapewnić dzieciom byt? - mówi.

- Mieszkańcy dostają lokale co trzy miesiące. Panie muszą złożyć wniosek. Czy on jest dwudziesty, czy trzydziesty, to trzeba to zrobić. I jeżeli panie będą spełniać warunki, to zostaną panie wpisane do rejestru osób oczekujących. Wszystkich traktujemy tak samo, nie wybiórczo – odpowiada Marcin Górski, zastępca naczelnika Referatu Spraw Mieszkaniowych Urzędu Miejskiego w Dąbrowie Górniczej.

Takie mieszkanie do remontu chciałaby otrzymać bohaterki reportażu. W trakcie naszej wizyty znów złożyły wnioski o przyznanie lokalu. W kamienicy założono też licznik przedpłatowy. Oznacza to, że mieszkańcy będą mieli tyle wody, za ile najpierw zapłacą właściciele.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX