"Największa samowola budowlana w Polsce". Nad samym morzem!
- To największa chyba samowola budowlana w Polsce, takiej skali nie ma nigdzie. Mamy tu około tysiąca budynków postawionych nielegalnie - alarmuje Maciej Binert, mieszkaniec nadmorskiego Cisowa. W okolicy kwitnie handel działkami rolnym, na których nielegalnie stawiane są domki. A to generuje liczne problem.
Cisowo to spokojna wieś niedaleko Darłowa. Od dekady jej mieszkańcy mają ogromny problem. Z roku na rok pod ich oknami rozrasta się największe w Polsce skupisko samowoli budowlanych. Urzędnicy są bezsilni, a proceder trwa.
- Te samowole się tak rozrastają, że praktycznie już wchodzą do miejscowości. Wszystkie działki, które tu widzimy są na sprzedaż - oprowadza naszą ekipę po miejscowości Maciej Binert i dodaje: - Pomiędzy każdym z takich palików powstanie jedna "buda". Tu mamy takich działek ponad 500. I one się ciągnął od morza w kierunku miejscowości.
- To już się stało uciążliwością przede wszystkim przez ruch samochodów. Tu jest wąska droga, stara jeszcze, nie przeznaczona do takiego ruchu - zauważa inny mieszkaniec Cisowa, Mieczysław Kawa.
- Jest to duży problem, z którym urząd boryka się od dłuższego czasu. W 2005 roku został wprowadzony zakaz zabudowy i są to według planu przestrzennego grunty rolne - tłumaczy Radosław Głażewski, wójt Darłowa.
ZOBACZ: Ukrywa się z dzieckiem. Boi się porwania
Zaśmiecanie i zanieczyszczanie wsi stało się jednym z powodów, dla których mieszkańcy Cisowa zaczęli reagować.
- Śmieci są podrzucane przy przystankach, przy sklepach, przy rowach, gdzie się tylko da. Nawet w zbożu się znajduje worki ze śmieciami - opowiada Marek Woźniak, okoliczny mieszkaniec.
- Jak się dorwą mewy, wrony to fruwa wszystko - dodaje rolnik Leszek Dydyna.
- Tutaj mówimy o zanieczyszczeniu środowiska, o nielegalnej zabudowie, mamy tez obszar chroniony, zanieczyszczany. Dodatkowo jest tu też regularna działalność prowadzona, polegająca właśnie na wynajmie tych "bud" - wymienia Maciej Binert.
Okazało się, że nie każdy z właścicieli jest świadomy, że kupił udział w działce rolnej, a nie rekreacyjnej. Na tym terenie nie można budować.
ZOBACZ: Niepełnosprawna w potrzebie. Ogień zabrał wszystko
Mimo to wielu nabywców za nic ma przepisy prawa. Sprawą zajął się nadzór budowlany.
- Działkę kupowaliśmy, a okazało się, że to jest wspólnota niby, a działka jest rolna. Nic nie mogę zrobić. Wtedy płaciłem za nią 23 tysiące zł - opowiada jeden z nabywców.
- Każda działka nie ma jednego właściciela tylko jest ich np. od 1 do 97 współwłaścicieli. Sprawdzono, iż na podstawie pozwoleń na budowę wybudowano 150 obiektów, a zgłoszeń przyjęto 50. Prowadzonych postępowań jest 94 - informuje Jolanta Jabłońska z Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Sławnie
- Tutaj nadzór budowlany nie sprawuje kontroli. On praktycznie dysponuje dwoma kontrolerami, którzy mają latem naprzemiennie urlopy. I te samowole powstają latem. Każdego tygodnia powstają dwie trzy samowole. Wyliczyliśmy, że z każdego hektara tak nielegalnie podzielonego, jest około miliona złotych zysku - twierdzi Maciej Binert, mieszkaniec Cisowa.
ZOBACZ: Zabił i oskórował. Dożywocie za mord na studentce
Znaleźliśmy jedno z ogłoszeń, w którym oferowana jest działka rekreacyjna. Dotarliśmy też do sprzedawcy. Mężczyzna twierdzi, że nie ukrywa przed klientami przeznaczenia tego terenu. Proceder trwa, a urzędnicy rozkładają ręce.
- Ja sprzedaję działki rolne. I tłumaczę, że sprzedaję działki rolne. Prawo tego nie zabrania i ja będę sprzedawał. A jak ktoś kupi działkę, to co ja mam mu zrobić? - mówi jeden ze sprzedawców działek.
Mieszkańcy Cisowa nie zamierzają odpuścić. Liczą na pomoc urzędników. Z obawą patrzą jak każdego roku przybywa samowoli budowlanych. A ich spokojna wieś zostaje niszczona i to w granicach prawa.