12-latek zaatakował nożem. Ciosy w klatkę piersiową
Wstrząsający atak w Wodzisławiu Śląskim. 12-latek zaatakował nożem dwóch nastolatków, zadając im ciosy w klatkę piersiową. 15- i 17-latek trafili do szpitala. Sąd postanowił o pozostawieniu chłopca w domu opiekunów prawnych. Z tym nie mogą pogodzić się rodzice poszkodowanych.
Do zdarzenia doszło w sobotę 24 września około godziny 16:30. 12-latek ranił nastolatków w klatkę piersiową i uciekł. Funkcjonariusze znaleźli go w domu, miał przy sobie nóż.
17-letniego Kacpra, helikopterem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego przetransportowano do Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Jak udało nam się dowiedzieć, między dwoma grupami nastolatków doszło do kłótni. 12-letni napastnik miał wcześniej obrażać koleżanki poszkodowanych. Starsi chłopcy chcieli, żeby je przeprosił.
ZOBACZ: Bunt mieszkańców osiedla. Nie na takie warunki się umawiali
- I właśnie ten, co miał ten nóż zaczął kozaczyć. Doszło do szarpaniny, wyciągnął nóż i zadał ciosy dzieciom. Mojemu synowi i jego koledze. Dostał w klatkę piersiową, w płuco – opowiada Beata Gawlak, mama Kacpra.
- On był sam zszokowany, że takie coś się stało. Nie był na to przygotowany. Był w domu wcześniej, z nami rozmawiał, a potem taki szok. Lekarz powiedział, że dwa centymetry niżej i nie mielibyśmy syna. Miał uszkodzone płuco, ciężko się patrzyło - dodaje Stefan Gawlak, tata Kacpra.
Jak udało nam się ustalić, 12-letni napastnik nie znał poszkodowanych. Mieszkali w dwóch różnych częściach miasta, uczyli się w różnych szkołach. Całe zdarzenie z okna obserwowała pani Grażyna. Tak je relacjonuje.
- Grupa młodzieży stoi przy przedszkolu, w pewnym momencie jeden chłopiec się położył. Drugi siedział w kucki i trzymał się za serce, nie? Później przyleciał helikopter. Widzieliśmy, jak tego jednego chłopca zabrał. Ludzie z niedowierzaniem patrzyli na to wszystko. Raczej takie rzeczy się u nas nie dzieją – wspomina Grażyna Pietyra.
- Serce pęka. Jestem matką, to jest moje dziecko i wiadomo, co się czuje, jak się matka dowiaduje, że dziecko jest helikopterem przewożone do kliniki… Wczoraj on powiedział, że wie, że on umrze. To przykre dla mnie. My mu uświadomiliśmy, że nie umrze, że będzie dobrze – Beata Gawlak, mama Kacpra.
ZOBACZ: Grób zniknął z cmentarza. Ksiądz sprzedał miejsce innej rodzinie
Stan obu poszkodowanych nastolatków dziś jest stabilny. Ale lekarze mówią o dużym szczęściu.
- Mogło dojść do uszkodzenia dużych naczyń, również serca, co mogło się skończyć zgonem tego pacjenta – podkreśla Janusz Kowalski, dyrektor medyczny Szpitala Wojewódzkiego nr 3 w Rybniku.
- To był Kacper? W życiu bym nie powiedziała, zawsze był cichy, nic nie mówił nawet. Na podwórku, na rowery, z naszymi dziećmi się bawi. Nie powiedziałabym – słyszymy od sąsiadki 12-latka.
Dlaczego 12-letni chłopak nosił przy sobie nóż i zaatakował dwie osoby? To ustala policja. Sąsiedzi twierdzą, że nigdy nie sprawiał problemów. Jego opiekunowie nie chcieli z nami rozmawiać.
- Ja uważam, że on musiał mieć w życiu jakieś problemy i ma wpojone w głowie, że przemoc jest najlepszą rzeczą – uważa Beata Gawlak.
ZOBACZ: Nie wiedzieli, że uczestniczą w nowatorskiej terapii?
Decyzją sądu rodzinnego 12-latek pozostał w domu pod opieką prawnych opiekunów. Z tym nie mogą pogodzić się rodzice zaatakowanych nastolatków.
- Nawet sąd na to nie zwrócił uwagi, że nasze dzieci cierpią, byle wypuścić młodocianego, bo jemu nic nie mogą zrobić, bo ma 12 lat. Chore prawo – ocenia Beata Gawlak.