Matka dwojga dzieci bez dachu nad głową

Dramat matki samotnie wychowującej dwoje dzieci. Po tym, jak spłaciła mieszkaniowy dług matki, wichura zerwała dach, a rzęsisty deszcz kompletnie zalał lokal. To kolejne z serii dramatycznych zdarzeń, jakie spotkały panią Agnieszkę w ostatnich latach.

Pani Agnieszka ma 42 lata. Mieszka w Opolu z dwojgiem dzieci. Córka pani Agnieszki nie słyszy. Odwiedziliśmy zrozpaczoną matkę, ponieważ pani Agnieszka i jej dzieci z dnia na dzień stracili dach nad głową.

- Zawsze coś... Teraz kiedy myślałam, że jest dobrze, że się wszystko układa, to mnie spotkało... Ja już nie wiem, czy mnie coś dobrego w życiu czeka. Tyle razy upadałam i się podniosłam, a teraz ten ostatni, to już się nie podniosłam - mówi Agnieszka Brańka.

- Tu się po prostu lała woda, stała do kostek, zabrakło garnków, zabrakło szmat, a robili wszystko, by uratować komuś mieszkanie - opowiada sąsiadka pani Ewa.

ZOBACZ: Nagradzany pogranicznik idzie do więzienia. Został wrobiony?

Życie pani Agnieszki nigdy nie było łatwe. Kobieta mieszkała z mamą, rodzeństwem i swoimi dziećmi.

- Mieszkaliśmy w domku, jak tata zmarł. Właścicielka wyjechała za granicę i zmarła, a potem jej córka sprzedała nas z domem. Nowy właściciel brutalnie nas wyrzucił - wspomina.

Kiedy rodzina straciła dom, zamieszkała w niewielkim lokalu socjalnym w starej kamienicy. Radość jednak nie trwała długo. Mama pani Agnieszki zaczęła chorować i wszystkie obowiązki spadły na córkę. Siedem lat temu kobieta zmarła, a pani Agnieszka stała się rodziną zastępczą dla najmłodszego brata Adama.

Okazało się, że mama pani Agnieszki pozostawiła dług za mieszkanie. Kobieta z trudem spłaciła zadłużenie, aby nie stracić dachu nad głową. Niestety kilka tygodni temu nad miastem przeszła wichura i wiatr zerwał dach z kamienicy. Mieszkanie zostało całkowicie zalane.

- Zadałam sobie pytanie, co jeszcze takiego może mi się przytrafić. Dosłownie dwa tygodnie przed zalaniem złożyłam papiery, żeby tytuł prawny uzyskać do tego mieszkania. Usiadłam i płakałam. Nie wiedziałam, czy mam zbierać wodę czy z tego domu uciekać. To było straszne - wspomina Agnieszka Brańka.

ZOBACZ: Pracował w kopalni - na emeryturze został bez węgla

- Dach zerwało, przyszłam na górę i patrzę, że pani Agnieszka walczy z rodziną, by uratować co się da. Było to traumatyczne przeżycie, ona pomagała wręcz tym, którzy mieszkają na dole - mówi pani Ewa, sąsiadka pani Agnieszki.

Pani Agnieszka i jej dzieci - jak obiecuje Urząd Miasta w Opolu - mieszkania nie stracą. Jednak wymaga ono remontu i nowego wyposażenia. Dziś pani Agnieszka z dziećmi mieszka kątem u rodziny i pracuje na pół etatu. Sprząta i na życie ma niewiele ponad 2 tysiące złotych. Dzieci pani Agnieszki uczą się. Bez wsparcia innych ludzi ich tragicznej sytuacji nic nie zmieni.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX