Dostali ogromne dopłaty do ciepła. Palacz pijany, węgiel mierzą wiaderkami
Mieszkańcy 13 bloków po dawnym PGR w Lubaniu na Kaszubach właśnie otrzymali drugą w tym roku wysoką podwyżkę za ciepłą wodę i ogrzewanie. Zarząd uzasadnił ją potrzebą kupienia opału na zimę. Tyle, że z wyliczeń mieszkańców wynika, że w kasie zarządu powinny być na to fundusze.
- Płacimy za ogrzewanie cały rok, gdzie latem jest tylko podgrzewana woda. Wiosną wszystko było na plusie i dzisiaj się dowiaduję, że nie ma pieniędzy na węgiel. To gdzie z całego lata są pieniądze za ogrzewanie? – pyta jedna z mieszkanek.
- Z obliczeń wynika, że około 400 tys. zł na węgiel powinno być na koncie spółdzielni, a 29 września na walnym zebraniu poinformowano nas, że na koncie spółdzielni mają 12 tys. zł. Gdzie są pieniądze na węgiel z okresu nie grzewczego? – ponawia pytanie inna.
Ostatnia podwyżka wyniosła 39,60 zł za metr sześcienny wody.
- Członkowie spółdzielni 36 zł, a my 39,60 zł. Jesteśmy podzieleni, jest segregacja: członkowie i nie członkowie – wyjaśnia jedna z kobiet, podkreślając, że to wbrew prawu.
- Całą emeryturę mam zanieść? To się w głowie nie mieści. Ja mam 80 metrów, płacę w tej chwili 1200, 1300 zł, a po tej podwyżce będę płaciła prawie 2000 zł – stwierdza kolejna z lokatorek.
ZOBACZ: 500 zł na życie i widmo bezdomności
Każdy blok jest oddzielną wspólnotą. Poza różnymi stawkami za ogrzewanie mieszkańcy mają zastrzeżenia do prowadzenia finansów. Mówią o braku dostępu do faktur, braku rozliczeń na fakturach, nie wiedzą nawet, ile jeszcze mają do spłacenia kredytu za ocieplenie i elewację.
- Na te bloki było wzięte milion albo półtora kredytu. Nie wiemy, ile jest odsetek spłaconych, nie wiemy, jaki koszt kredytu już został pokryty z naszego funduszu remontowego. Spłacam go już siedem lat i nie wiem, ile tak naprawdę zostało – podkreśla mieszkanka.
- Jeżeli domagamy się gdzieś faktur, pytamy, czy można przejść i zobaczyć, to słyszymy, że oczywiście tak, ale jeżeli już dochodzi do tego, ktoś chciałby mieć wgląd w to, to wtedy już jest problem. Tylko jest zebranie i informacja o konkretnej podwyżce po nim. Na tym się kończy – zauważa inna mieszkanka.
Mieszkańcy zwracają uwagę na kolejny problem: - Nasza spółdzielnia liczy węgiel na taczki i na wiadra. Kotłownia nie ma wagi.
ZOBACZ: Zagadkowa śmierć na bagnach. Jak zginął pan Janusz?
Idziemy wraz z mieszkańcami sprawdzić, ile zostało węgla. Palacz chętnie z nami rozmawia, jak się później okaże, ma prawie 3 promile alkoholu.
Reporter: Dzień dobry. Dlaczego ludzie mają zimno dzisiaj?
Palacz: Na węzłach mają ustalone tyle i tyle.
Reporter: A ile pan spala dziennie taczek czy kilogramów?
Palacz: Pięć taczek.
Reporter: Do kiedy wystarczy tego węgla?
Palacz: Jeszcze miesiąc.
Zanim jednak przyjeżdża do palacza policja, na miejscu pojawia się kierownik spółdzielni i próbuje wyjaśniać wątpliwości.
Mieszkańcy: Było zebranie walne, nie zgodziliśmy się na podwyżki.
Kierownik: Ale podwyżki wybiera rada, zarząd. Tak jest w statucie.
Mieszkańcy: Po co było z nami zebranie?
Kierownik: Informacyjnie, pisało.
Mieszkańcy: I faktury miały być pokazane.
Kierownik: Jakie faktury?
Mieszkańcy: Za węgiel, gdzie te faktury są?
Kierownik: Ale przecież jest do wglądu wszystko.
Reporter: 2000 zł za mieszkanie po podwyżkach na wsi to dużo.
Kierownik: Ja pani powiem, to bardzo dużo.
Reporter: A ile tego węgla spalacie?
Kierownik: Idzie 400 kg na jedną zmianę na 12 godzin.
Mieszkańcy: A tutaj pan mówił pięć taczek,
Kierownik: A taczka ma 90 kg.
Mieszkańcy: A nie 100?
Kierownik: Nie, 90. Możemy zważyć, A jaka to różnica?
Reporter: A czym państwo to ważycie?
Kierownik: Proszę pani, ważymy wiaderkiem. Dziewięć wiaderek wchodzi na taczkę, dokładnie dziewięć, czyli 90 kg.
ZOBACZ: Nie brał kredytu, został dłużnikiem
Mieszkańcy zdecydowali się powiadomić prokuraturę. Ich zdaniem mogą być nadużycia finansowe albo niegospodarność.
- Boimy się przede wszystkim niszczenia dokumentów, wielu sąsiadów było przez ostatnie dni świadkami wynoszenia dokumentów z biura. Dostaliśmy telefony, że po spotkaniu z ekipą Interwencji zarząd zebrał się w nocy w salce OSP i bardzo długo tam siedzieli, cała kotłownia była rozświetlona – mówią mieszkańcy.