Umieścili 91-latka w DPS, mimo że ma rodzinę i mieszkanie
91-letni Stanisław Walczak z Warszawy od ponad roku przebywa przymusowo w domu pomocy społecznej. Został tam umieszczony decyzją sądu, mimo że nie jest ani obłożnie chory, ani ubezwłasnowolniony. Ma też mieszkanie, emeryturę i rodzinę, która się chce nim opiekować.
- Wszelkie prawa mam i sam sobie daję radę bez niczyjej pomocy. Byłem w szpitalu cztery tygodnie. Jak wróciłem ze Szpitala Bielańskiego, to nie mogli mnie zostawić w mieszkaniu, bo byłem sam i zabrali mnie na chwilę do ośrodka. Na chwilę, że wnuczka wróci i wrócę do mieszkania. Przepisali mnie w chorego, a jestem zdrowy jak koń. Ja nie mieszkam w ośrodku, a w więzieniu. Nie wyjdę za nic w świecie, bramę mam zamkniętą, jestem w więzieniu – twierdzi Stanisław Walczak.
- Administracja walczy teraz o to mieszkanie, tylko nie wiem po co. Przecież dziadek ma je dożywotnio przyznane – zaznacza Angelika Gaworek, wnuczka pana Stanisława.
ZOBACZ: Wykluczeni z dodatku węglowego. Paradoks w przepisach
Szpital skierował wniosek do opieki społecznej, a ta do sądu o umieszczenie pana Stanisława w DPS-ie. Sąd umieścił go tytułem zabezpieczenia do czasu wydania wyroku, czy pan Stanisław jest poczytalny i może mieszkać w swoim domu. Bez wyroku sądu administracja zmieniła zamki w mieszkaniu.
- Żeby kogoś ubezwłasnowolnić, żeby kogoś zamknąć w tym DPS-ie, to tak naprawdę ten człowiek musi być zupełnie niesamodzielny. Jak na razie opinia psychiatryczna wskazuje na to, że nie ma żadnych podstaw, żeby go ubezwłasnowolnić. On jest w pełni władz umysłowych, jest też w dobrej formie fizycznej, w związku z czym umieszczenie go przymusowo w DPS-ie byłoby niezasłużoną karą. Zmieniono zamki, chociaż nie było wyroku eksmisji, nie było komornika. Zrobiono coś nielegalnego. I teraz my interweniujemy w obronie praworządności i w obronie tego człowieka – tłumaczy Piotr Ikonowicz z Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej.
Wizyta w Zarządzie Domów Komunalnych Gminy Warszawa-Targówek skutkuje tym, że administracja zgadza się na ponowną wymianę zamków, by pan Stanisław mógł wrócić do mieszkania.
Idziemy wraz z panem Stanisławem do jego mieszkania. Na ten moment mężczyzna czekał ponad rok. Na klatce schodowej czekają jednak sąsiedzi którzy – jak się okazuje – nie chcą powrotu 90-latka.
Ikonowicz: Nie będą żadne zdrożne rzeczy się działy, pan będzie pod naszą opieką.
Mieszkanka: Było tyle robaków od niego. Tu nie będzie dobrze, przecież bezdomni spali na klatce, spali na piętrze.
Ikonowicz: Zaraz, ale to wina pana Stasia, że są bezdomni? Pan będzie pod naszą opieką.
Mieszkanka: I co, pan to zapewni?
Ikonowicz: Ja sam nie, nas są setki, my jesteśmy wolontariuszami.
Mieszkanka: A niech pan da telefon do siebie.
Ikonowicz: A już proszę bardzo, niech pani notuje.
ZOBACZ: "Na co czekali?". Zmarła w piątym miesiącu ciąży
- Wpuszczenie tutaj osoby uzależnionej od alkoholu było ewidentnie głupstwem, za które pan teraz płaci – mówi Piotr Ikonowicz z Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej.
- Ta osoba bezdomna przebywała tutaj na noc w większości, a jak dziadek ją wywalił z domu, to jakimś dziwnym trafem dostali się do piwnicy i spali w piwnicy – dodaje Angelika Gaworek, wnuczka pana Stanisława.
Jeżeli sąd zdecyduje, że pan Stanisław nie musi przymusowo przebywać w DPS, wróci on do domu. Dotychczas starszy pan nie korzystał z pomocy opieki społecznej. Kierowniczka ośrodka zapewnia, że „żadnej osoby, która potrzebuje pomocy, nie zostawiamy bez pomocy. Poczekajmy na postanowienie sądu”.