Przez błąd urzędników zabiorą im 30 tys. zł
Opiekujący się niepełnosprawną żoną Piotr Burdyna musi zwrócić ponad 30 tys. zł zasiłku pielęgnacyjnego, jaki urzędnicy… sami mu przyznali. Rozpatrując wniosek mężczyzny przeoczyli, że pobiera on rentę socjalną i drugie świadczenie mu się nie należy. Swój błąd odkryli dopiero pół roku później.
38-letni Piotr Burdyna z Bolesławca od jedenastu lat opiekuje się niepełnosprawną żoną. Pani Marta wymaga stałej opieki i pomocy przy najprostszych czynnościach. Pan Piotr również ma orzeczenie o niepełnosprawności. Nie może podjąć stałej pracy.
- Nie powiem, że moje życie jest łatwe, ale jakoś idzie do przodu. Żona ma rentę socjalną. Dodatkowo ma taki zasiłek 500+ dla osoby niesprawnej do samodzielnej egzystencji. A ja biorę rentę socjalną plus rentę rodzinną po zmarłej matce - opowiada Piotr Burdyna.
- Jest ciężko z rachunkami, z finansami. Za mieszkanie dużo płacimy. Mąż pomaga mi się ubrać. Ciężko by mi było bez niego - mówi Marta Burdyna.
- On jest inwalidą, ona jest trochę upośledzona. Razem się trzymają. już u mnie wiszą ponad 3 tys. zł za mieszkanie. Ale szkoda mi ich, więc próbuje to jeszcze jakoś utrzymać - tłumaczy Damian Kryjak, który wynajmuje małżeństwu mieszkanie.
ZOBACZ: Brutalne morderstwo Polki. Rodzina wyznaczyła nagrodę
Małżeństwo utrzymuje się z niewysokich zasiłków i rent. By związać koniec z końcem, pan Piotr w ubiegłym roku złożył do MOPS-u wniosek o przyznanie mu zasiłku z tytułu rezygnacji z pracy i opieki nad chorą żoną. 2119 złotych miesięcznie uratowałoby budżet małżeństwa. Urzędnicy odmówili.
- W świetle przepisów musieliśmy odmówić. Moi pracownicy radzili, by odwołał się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, co też pan Piotr uczynił - opowiada Karolina Prosół, dyrektor MOPS w Bolesławcu.
ZOBACZ: Rolnicy z Pomorza bez pieniędzy za kukurydzę
Sprawa trafiła do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Jeleniej Górze. SKO przyznało zasiłek. Nakazało również MOPS-owi wypłatę świadczenia za poprzednie miesiące - w sumie 14 tysięcy złotych.
- Po pół roku czekania dostałem z wyrównaniem to świadczenie. Wyrównali mi za okres z zeszłego roku od lipca do lutego tego roku. I od lutego normalnie dostawałem każdego miesiąca po 2119 złotych - opowiada Piotr Burdyna.
Niestety, radość nie trwała długo.
- We wrześniu wstrzymali świadczenie. Stwierdzili, że nieprawnie pobieram świadczenie, dlatego że mam też rentę socjalną - tłumaczy mężczyzna.
- Okazało się, że wnioskodawca oprócz renty rodzinnej pobiera również rentę socjalną. Natomiast renta socjalna stanowi już przeszkodę do pobierania świadczenia pielęgnacyjnego. Wnioskodawca w odpowiedzi na nasze pismo nie udzielił nam informacji, iż pobiera rentę socjalną - mówi Tomasz Kania, prezes SKO w Jeleniej Górze.
- To jest niedopatrzenie urzędników. Złożyłem dokumenty, w których jest wyraźnie napisane, że mam rentę socjalną i rodzinną - zaznacza pan Piotr.
- Pan Piotr jest człowiekiem nad wyraz uczciwym. Przynosi wszelkie dokumenty, których żąda organ, nie zataja niczego. Urzędy zapewniały go, że wszystko jest w porządku - dodaje adwokat Katarzyna Ciupiał.
ZOBACZ: Walczy o dzieci. Druzgocząca decyzja sądu
Prezes SKO w Jeleniej Górze Tomasz Kania przyznaje, że pan Piotr przedstawił decyzję o rencie rodzinnej oraz że w dokumentach była informacja o pobieraniu renty socjalnej wraz z rodzinną, a błąd SKO polegał na przeoczeniu tej informacji.
- Porównałbym to do sytuacji, gdzie na piśmie wielostronicowym, małym druczkiem jest informacja o rencie socjalnej. Tak, informacja została przeoczona. - twierdzi.
Obecnie SKO prowadzi postępowanie. Pan Piotr obawia się najgorszego. Gdy urzędnicy stwierdzą nienależność świadczenia, małżeństwo będzie musiało zwrócić wszystkie pobrane do tej pory pieniądze.
- Ciężko się będzie utrzymać z renty mojej i żony. Najgorzej, że trzeba będzie zwracać tę kwotę, a jest ona duża. Mnie nie stać, by oddać 35 tysięcy zł - podkreśla pan Piotr.