Zamówionych mebli brak. Rzesza oszukanych
Karolina Chełstowska mieszka w Mińsku Mazowieckim, ma dwoje małych dzieci. Szukała dla nich piętrowego łóżka. Skorzystała z oferty jednego ze sklepów internetowych. Wpłaciła 3600 zł i czekała na dostarczenie towaru, ale ten nie dotarł. Okazuje się, że oszukani są w całej Polsce.
- Kontaktowałam się z firmą. Pytałam, na jakim etapie jest produkcja tego łóżka i kiedy będzie wysłane, dostałam najpierw pierwszą informację, że są na wyjeździe, nie są dostępni i łóżko zostanie wysłane po 15 sierpnia, potem ktoś mi napisał, że w następny poniedziałek. Od 18 sierpnia kontakt stopniowo zanikał – opowiada Karolina Chełstowska.
Niestety od sierpnia kobieta nie ma ani towaru, ani pieniędzy, mimo że zażądała od sklepu zwrotu wpłaconej kwoty. Jedziemy do Wadowic w województwie małopolskim. Tam w podobnej sytuacji jest pani Magdalena. Kobieta tej samej firmie wpłaciła w czerwcu prawie 3500 tysiąca złotych.
- Strona wydawała się wiarygodna, nie szukałam opinii, ale weszłam na jej Facebooka i nie wzbudziło nic moich zastrzeżeń. Nie jestem człowiekiem zamożnym, przy dwójce dzieci to są dla mnie ogromne pieniądze. Trudno też było córce wytłumaczyć, one ma cztery latka, bardzo czekała na to łóżko – mówi Magdalena Jończyk.
- Stwierdziliśmy, że może komentarze zamieszczone pod zdjęciami na Facebooku coś poskutkują, próbowaliśmy ludzi ostrzec, żeby nie dokonywali zakupów, ale te komentarze były non-stop usuwane. Nie można wpłacać zaliczki, wystawiają fakturę pro-forma i trzeba wpłacić całość za zamówienie – dodaje Karolina Chełstowska.
ZOBACZ: Walka o Klaudię. Po śmierci ojca kierują ją do DPS
Poszkodowana czuje się również pani Ewa z okolic Łodzi. Mama dwulatka wpłaciła 1300 zł i od czerwca traci nadzieję na odzyskanie pieniędzy.
- Tego łóżeczka nie ma, zaczęłam pisać i dzwonić, ale żadnego odzewu na Messengerze, telefon też głuchy. Na Facebooku zapisałam się na taką stronę i wtedy zorientowałam się, że jest to oszustwo i zamówienia nie dotrą, bo tych osób było dużo – wspomina Ewa Brynkiewicz.
Karolina Piętoń z województwa pomorskiego straciła 1600 zł.
- Od grudnia ubiegłego roku czekam na pieniądze, analizowałam dziś wszystkie maile, nie odbierała telefonów, bardzo szybko zablokowała mnie na Messengerze – tłumaczy pani Karolina.
Jedziemy do Bytomia pod adres firmy podany na stronie internetowej. Okazuje się, że to biuro, ale… wirtualne.
- Fizycznie ich pani tutaj nie znajdzie, bo ona ma tutaj wirtualne biuro i tylko przychodzi do niej poczta. Prosi, żeby nie odbierać, bo to przychodzi od sądu, od komorników, od instytucji konkretnych. Dzielnicowy co tydzień przychodzi i pyta, jaka jest sytuacja – słyszymy na miejscu.
ZOBACZ: Sześć godzin czekał na SOR-ze. Serce nie wytrzymało
Udaje nam się skontaktować z właścicielką firmy telefonicznie.
- Zerwaliśmy umowę z dwoma wykonawcami, którzy nie wywiązywali się ze swoich terminów i rozumiem, że jest zamieszanie i poruszenie, klientki są zdenerwowane.
Pieniądze wpłynęły na pani konto i co z nimi?
Te osoby otrzymają zwrot.
Kiedy zwróci pani pieniądze?
W najbliższym czasie.
Czyli pani uważa, że postępuje fair?
Proszę pani, ja nic nie uważam.
Poszkodowani w całym kraju zgłosili sprawę policji, ale tracą nadzieję, że uda im się odzyskać wpłacone pieniądze.