Awantura z policją i ochroną. Nie chcą linii wysokiego napięcia

Przepychanki z ochroniarzami, zajmowanie działek w asyście policji i blokowanie maszyn budowlanych – do takich scen dochodzi podczas przebudowy linii wysokiego napięcia przy trasie S7 na odcinku Warszawa-Tarczyn. Protestują rolnicy i właściciele prywatnych domów. Skarżą się na zniszczone plony i spadek wartości działek.

Do dramatycznych scen doszło w połowie października w miejscowości Robercin koło Piaseczna. Mieszkańcy nie zgadzają się na przebudowę linii energetycznej przy budowanej trasie S7 na odcinku Warszawa-Tarczyn. Gdy protestowali przeciwko wmurowaniu słupa wysokiego napięcia na działce jednego z sąsiadów, doszło do przepychanek z ochroniarzami, a później do kłótni z policją.

- Poszedłem hamować ich, ale popychali mnie. Uderzyli mnie. Tutaj jeden ząb jest zniszczony. Mam protokół od lekarza – opowiada Karl Ingemar Swensson, który nie zgadza się na przebudowę linii wysokiego napięcia.

ZOBACZ: Walka o Klaudię. Po śmierci ojca kierują ją do DPS

Na dostarczonych nam nagraniach widać zakrwawionego protestującego pana Ryszarda, którego zabiera policja.

Pan Ryszard: Nie ciągnij, bo mi kręgosłup złamiesz… Rozumiesz, co się mówi do ciebie?

Policjant: Pan stawiał opór przy zatrzymaniu…

- Nie stawiał! Mam nagrane! 

Policjant: Pan stawiał bierny opór przy zatrzymaniu.

 

- Ślady zostały - pokazuje rękę pan Ryszard. - Zawieźli mnie na komendę do Piaseczna, czterech mnie złapało, ręce powykrzywiało z tyłu.

- Na pewno to nie jest to w porządku (że dochodzi do przepychanek ze starszymi osobami – red.), szacunek musi być po obu stronach. Natomiast my mamy pewne zadania do wykonania – tłumaczy Szymon Piechowiak, rzecznik prasowy GDDKiA.

- Chcieli mi tu zająć nieruchomość panowie z Generalnej. Podkreślam, że tych panów zawsze wpuszczałem na nieruchomość.. – tłumaczy Mirosław Laskus, nie zgadza się na przebudowę linii wysokiego napięcia.

ZOBACZ: Strażak podpalił gospodarstwo starszego małżeństwa

Mimo protestów, słup wysokiego napięcia stanął na działce pana Mirosława. Choć mężczyzna odwołał się od decyzji urzędników, inwestycja nie została wstrzymana do czasu zakończenia sprawy.

- Mam do nich dużą pretensję, bo dobrze wiedzieli, że jestem na wykończeniu tych wykopków. Został mi jeden dzień do wykopania tych ziemniaków. I wtedy zaczęła się cała ta akcja z policją. Czuję się oszukany – komentuje Mirosław Laskus.

Podobne emocje budzi inwestycja w miejscowości Bobrowiec. Andrzej Szamota i jego ojciec nie dostali żadnego odszkodowania za słupy, które od lat stoją na ich działkach. Uważają, że są krzywdzeni po raz kolejny.

- Tam mam pole porów, na części działki, gdzie będzie wybudowany ten słup. W tej chwili jest budowany ten słup. Nie mogłem tego w żaden sposób obsiać, bo wcześniej egzekutor to zajął. Teraz nie mogę tego zebrać; ponieważ zostało wszystko zablokowane. Czyli nie mogłem obsiać, nie mogę zebrać, to są ogromne dla mnie straty – mówi Andrzej Szamota.

ZOBACZ: Zamówionych mebli brak. Rzesza oszukanych

Przez 1,5-hektarową działkę rolnika przechodzą dwie linie energetyczne.

- Pomimo protestów sądowych, nie dostałem nawet złotówki za te linie, nigdy. Teraz jest budowana trzecia linia. W tej chwili będę miał pół hektara zajęte pod liniami – tłumaczy pan Andrzej.

- Nikt nam nie zapłaci za parę tysięcy sztuk porów, które rosną na tym terenie, nikt nam za to nie odda – zaznacza Stanisław Szamota.

Według urzędników  przebudowa linii energetycznej jest konieczną inwestycją związaną z budową trasy S7 na odcinku Warszawa-Tarczyn. Jednak mieszkańcy nie wierzą w te tłumaczenia.

- W pierwszej fazie to miała być tylko przebudowa kolizji podczas budowy drogi, a nagle się okazuje, że jest budowana linia wysokiego napięcia dwa razy 110 kw, gdzie w papierach tego nie ma, nie było na to specustaw – mówi jeden z protestujących Mariusz Rosłoniec.

ZOBACZ: Po operacji zaszyli chustę. "Życie wyceniono na 8 tys. zł"

- To jest standardowe rozwiązanie. Dziewięćdziesiąt dziewięć procent inwestycji jest realizowanych przez specustawę – mówi Szymon Piechowiak, rzecznik prasowy GDDKiA.

- Tracimy bardzo dużo, bo jak ja mam 900 metrów działki i linia idzie nad nią, to ja nic nie mogę na niej zrobić, nic postawić i działka traci na wartości. Generalna dyrekcja zabiera działki, a nic nie ma do odszkodowania, nie wiemy, kto ma zapłacić, nikt nie wie – opowiada Marian Wiewiórski.

- Odszkodowania za ten etap, do momentu budowy sieci, będzie wypłacała GDDKiA. W momencie, gdy za 5, 10 lat będą wykonywane płace konserwacyjne, tutaj koszty będzie ponosił zarządca sieci: PGE Dystrybucja  - wyjaśnia Szymon Piechowiak, rzecznik prasowy GDDKiA.

- Czujemy się oszukani, odszkodowania pod S7 były bardzo zaniżone i obok tego postawiona linia, która całkowicie psuje teren pozostały, gdzie można było postawić dom czy cokolwiek, ale zostało to poniszczone przez linię – ocenia Mariusz Rosłoniec.

*skrót materiału

 

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX