Konflikt w bloku. Sąsiad blokuje ważny remont
Barbara Janiak z Włocławka przez sąsiada z dołu nie może wykonać remontu łazienki i podłączyć się do sieci ciepłowniczej. Teraz podgrzewa wodę piecykiem gazowym. Zanim spółdzielnia zleciła prace, zmienił się właściciel jednego z mieszkań pod panią Barbarą. Wyremontował on swoją łazienkę i teraz nie zgadza się na kucie w ścianach.
Barbara Janiak ma siedemdziesiąt lat, od pięćdziesięciu mieszka na jednym z osiedli zarządzanych przez Włocławską Spółdzielnię Mieszkaniową. W 2017 roku władze spółdzielni zbierały od mieszkańców deklaracje dotyczące wymiany instalacji doprowadzającej ciepłą wodę do mieszkań. Zniknąć miały stare junkersy w zamian za wodę podgrzaną przez sieć centralnego ogrzewania. W bloku pani Barbary zgodzili się wszyscy.
- Ja w tym dniu, co oni przyszli zdejmować ten junkers, jechałam do szpitala. Sąsiadce zostawiłam klucz do mieszkania. Jak wróciłam, dowiedziałam się, że nic nie zrobili, bo sąsiad na pierwszym piętrze nie wyraża zgody – tłumaczy Barbara Janiak.
ZOBACZ: Rzuciły się na nich trzy psy. To nie pierwszy taki atak
Niestety między 2017 a 2022 rokiem, gdy zaczęto modernizację, zmienili się właściciele mieszkania na pierwszym piętrze i dziś nie zgadzają się na remont. Ich lokal jest w pionie, gdzie mieszka pani Barbara, więc i u niej nie można przeprowadzić wymiany bojlera. Co więcej, kobieta zaplanowała w tym czasie przebudowę łazienki. Ekipę budowlaną musiała odwołać.
- Z problemem poszłam do spółdzielni. Do tej pory nie mam żadnego śladu, żadnej odpowiedzi, nie mam telefonu, nie mam wiadomości – opowiada.
W pionie pani Barbary są trzy mieszkania. Na pierwszym piętrze lokal jest wynajmowany i to tu właściciel nie zgadza się na remont. Na drugim piętrze mieszkanie też jest wynajmowane, ale właściciele na wymianę bojlera się zgodzili. Pani Barbara mieszka na trzecim.
- Mi na tym nie zależy. Zrobiłam kapitalny remont łazienki, odnawiałam całe mieszkanie i powiedziałam, że jeżeli przywrócą stan łazienki taki, jaki ja oddaję, to nie ma żadnego problemu.
Jednak spółdzielnia nie wyraziła na to zgody. Jestem otwarta, rozumiem sąsiadów. Dobre twoje, dobre moje i jeżeli tak, to niech ktoś ze mną porozmawia na ten temat. A nikt ze mną nie rozmawia – słyszymy od żony właściciela mieszkania, który nie zgadza się na remont.
ZOBACZ: Urzędnicy pozbawili seniorkę dostępu do mieszkania!
- Zgodnie z prawem spółdzielczym jesteśmy zobowiązani do udostępnienia lokalu na wniosek spółdzielni. I są takie wyroki, które nakazują udostępnienie takiego lokalu, nawet w przypadku gdy ten ma własnościowe prawo do lokalu. Oczywiście na wniosek spółdzielni i o ile ten wniosek jest zgodny z wymogami technicznymi, budowlanymi, prawnymi – tłumaczy prawnik Bartosz Graś.
I w takim przypadku sprawa zakończyłaby się w sądzie. Rozmawialiśmy z robotnikami, którzy przeprowadzają modernizację. Według nich takie przypadki były już w przeszłości. Tu rozstrzygnięcia przed sądem władze spółdzielni chciałyby uniknąć. Szukają innego sposobu wykonania remontu.
- Mamy alternatywne rozwiązania, dodatkowe. Oczywiście są nietypowe, będą wiązały się z większymi kosztami, ale to pomijamy. Chcemy przeprowadzić w kanale wentylacyjnym, izolując te rury, no bo ciepła woda traciłaby temperaturę. I przejdziemy tym sposobem. Tym razem trafiliśmy niestety na takiego człowieka, z którym się trudno, jako właścicielem mieszkania, porozumieć. I jedyne wyjście będzie teraz jakieś alternatywne, żebyśmy mogli te prace skończyć – mówi Leszek Szarzyński, zastępca prezesa Włocławskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.
- Wszyscy mają ciepłą wodę w kranie, używają. Ci, co mają mi remont robić, ciągle dzwonią i pytają kiedy. Skąd ja mogę wiedzieć kiedy? Co mogę więcej zrobić? – zastanawia się pani Barbara.