Wciąż nachodzi ją były partner. Siedem lat temu dostał nakaz eksmisji
Pani Monika z małej wsi ma Lubelszczyźnie nie może wyegzekwować nakazu eksmisji byłego partnera z domu, który sąd orzekł już 7 lat temu. Mężczyzna został skazany za bicie i znęcanie się nad rodziną. Po wyjściu z więzienia nadal pije i nachodzi panią Monikę. Jak twierdzi 48-latka, znów zaczął się nad nią znęcać.
48-letnia pani Monika mieszka w małej wsi Poraj w województwie lubelskim. Kobieta w niewielkim domu mieszkała z Grzegorzem Ch. i dwojgiem dzieci, dziś już dorosłych. Początkowo życie rodzinne układało się dobrze. Niestety szybko szczęście zamieniło się w koszmar.
- Na samym początku wszystko było w porządku, po jakimś czasie zaczął nadużywać alkoholu, przestał pracować – mówi Monika Nowak.
Z dnia na dzień było coraz gorzej. Grzegorz CH. pił i znęcał się nad rodziną.
- Towarzystwo, koledzy i zaczął do mnie do bicia skakać. Raz, drugi, piąty. Na samym początku tego nie zgłaszałam, bo był wstyd, a już później przebrała się miarka i powiadamiałam policję. Wyzywał mnie od k***, szmat. Co miał w rękach, to rzucał. Raz tak dostałam od niego kijem, że na plecach nie mogłam spać – wspomina pani Monika.
ZOBACZ: Wybuch paczki w Siecieborzycach. Skąd wiedział o trotylu?
Siedem lat temu sąd nakazał eksmisję Grzegorza Ch. z domu pani Moniki. Mężczyzna dostał też wyrok w zawieszeniu za znęcanie się. Miał zakaz zbliżania się do rodziny i nakaz leczenia z alkoholizmu. Żadnego z tych postanowień jednak nie przestrzegał.
- Została mu wymierzona kara 8 miesięcy pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem na okres dwóch lat próby. Skazany nie stosował się do rygoru okresu próby, dlatego tutejszy sąd zarządził warunkowe wykonanie zawieszonej kary pozbawienia wolności, którą skazany w całości odbył. W późniejszym czasie zapadały wyroki skazujące wobec pana Grzegorza za brak alimentacji – informuje Adam Pisiewicz, prezes Sądu Rejonowego w Hrubieszowie.
Pani Monika wierzyła, że trudny okres życia ma już za sobą. Niestety mężczyzna mimo wyroku eksmisyjnego, wciąż nachodzi panią Monikę i przebywa w jej domu. I co najgorsze, jak twierdzi pani Monika, znów zaczął się nad nią znęcać.
- 26 grudnia napił się, złapał mnie za włosy i bił. To tylko tyle, że nie wezwali pogotowia, ale wielkie zadrapanie miałam na ręce – twierdzi pani Monika.
Byliśmy świadkami jej rozmowy z Grzegorzem Ch. Mężczyzna zdaje się nie przyjmować do wiadomości, że ma wyrok eksmisyjny i powinien opuścić mieszkanie.
- Dzielnicowy przyjeżdżał, był co miesiąc. Raz go widział pijanego, drugi raz i nic – mówi pani Monika.
ZOBACZ: Kradzież zegarka wartego 200 tys. zł. Niewinny w areszcie?
Policja po naszej interwencji obiecała wzmożone kontrole. Ale pani Monika jest bezradna. Boi się swojego oprawcy. Niestety będzie musiała znów walczyć w sądzie i czekać, bojąc się o swoje życie każdego dnia.
- Marzę, żeby mieć święty spokój i godną śmierć, więcej niczego nie potrzebuję. Stan zdrowia mi pozwala, to jeszcze pracuję. Co to znaczy godna śmierć? Taka normalna, a nie przez takiego, co tu przychodzi – podsumowuje Monika Nowak.