Budowa trasy S5. Wywłaszczeni od lat walczą o pieniądze

Ciąg dalszy sporu o wywłaszczenia pod budowę drogi S5 niedaleko Bydgoszczy. Po naszej interwencji właściciele działek dostali lepsze wyceny, udało się też rozwiązać problem rodziny Wilczyńskich, którym oferowano pieniądze za połowę domu. Rodzina zaczęła walczyć o odszkodowanie za brak możliwości korzystania z nieruchomości i inne wyrządzone szkody. Rozbieżności między wyceną rzeczoznawcy a propozycją urzędników są kolosalne.

Budowa drogi szybkiego ruchu S5. Niedaleko Bydgoszczy. Dla wielu mieszkańców wsi ta budowa budziła i niestety budzi wciąż wiele emocji.

- Nie mam najmniejszej nadziei, że coś dostanę, na razie nie mam żadnej nadziei, ja uważam, że już chyba ktoś te moje pieniążki zabrał, już sprawa jest zakończona, bo tak z tego wszystko wygląda – mówi Zygmunt Andrzejewski, który nie dostał pieniędzy za działkę.

- Nie budujemy w pustce, ma na to wpływ polityka, gospodarka,  z  jaką mieliśmy do czynienia przez lata, gdzie budowano wsie w taki sposób, że były co kilometr czy poł kilometra gospodarstwa – komentuje Julian Drob z GDDKiA w Bydgoszczy.

ZOBACZ: Nocne bójki i hałas. Mają dość dyskoteki pod oknami

Do zrozpaczonych wywłaszczanych ludzi trafiliśmy pierwszy raz pięć lat temu. Zaproponowane im odszkodowania były tak niskie, że nie mogli kupić czy wybudować nowych domów. Tracili gospodarstwa i środki do życia.

- Rzeczoznawca, nie boję się tego powiedzieć, okradł nas, ludzie tutaj muszą się zapożyczyć, brać kredyty dlatego, że z chwilą otrzymania decyzji ostatecznej mają krótki termin, żeby się wyprowadzić – opowiadał jeden z wywłaszczonych.

- Nie odwołaliśmy się do rzeczoznawcy, bo tak wycenił, że 50 procent zabrał. Uważa, że jest to starszy dom, a że remontowany, to go nie obchodzi – dodała inna z wywłaszczonych.

ZOBACZ: Przez 20 tys. zł pożyczki stracili dom

Po naszej interwencji do redakcji zgłosiła się pani Małgorzata - rzeczoznawca, która postanowiła pomóc wywłaszczonym mieszkańcom. Przygotowała nowe wyceny gospodarstw. Urzędnicy dopiero wtedy zaczęli wypłacać większe odszkodowania.

- W jednej z wycen, w jednym z tych operatów wartość rynkowa budynku była wyceniona na 90 złotych. To nie trzeba mieć wiedzy specjalistycznej, że coś jest nie tak – tłumaczyła rzeczoznawca Małgorzata Streich.

- Jak wybieracie takiego rzeczoznawcę jak go kontrolujecie i czy w ogóle go kontrolujecie? Rzeczoznawcy wybierani są można powiedzieć czysto losowo z listy do konkretnych prac. Ten rzeczoznawca zrezygnował ze współpracy z wojewodą – przekazał Krzysztof Pankowski, kierownik oddziału odszkodowań Kujawsko-Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego w Bydgoszczy.

W najtrudniejszej sytuacji pozostała rodzina Wilczyńskich. Dom, w którym mieszkali ponad 30 lat podzielono na pół. I zapłacić urzędnicy chcieli tylko za jedną połowę. Niewiele ponad 120 tysięcy złotych. Na taką krzywdzącą wycenę nie zgodziła się wywłaszczana rodzina.

- Wewnątrz mieszkanie będzie zabrane do pewnego momentu, łazienka zostaje i na to wychodzi, że będę w łazience mieszkał i przez okno wchodził – oprowadzał nas po domu Grzegorz Wilczyński.

ZOBACZ: Usłyszała, że płód obumarł i konieczna jest aborcja. Lekarze się mylili

Rodzina nie dostawała pieniędzy, a miała tylko kilka miesięcy na wyprowadzkę. Wilczyńscy brali więc kredyty, aby móc gdziekolwiek zamieszkać. 

- Kto jest w stanie w pół roku coś wybudować, znaleźć inne miejsce? A tym bardziej opuścić dom, ale nie mieć pieniędzy… Nie dostał człowiek, a musiał opuścić – mówi Grzegorz Wilczyński.

Ale w końcu i tu nasza interwencja przyniosła skutek. Z dużym opóźnieniem, ale w końcu zapłacono za drugą połowę domu. Rodzina Wilczyńskich jednak wiele straciła, więc zaczęła walczyć o odszkodowanie.

- To się tak kumulowało, że był moment, że człowiek nie dawał rady. Zdrowie się traci, nie idzie wytrzymać tego wszystkiego – przyznaje Grzegorz Wilczyński, walczy o pieniądze.

- Minister rozwoju przychylił się do naszego stanowiska i określił, że odszkodowanie nam się należy. Mamy postanowienie ministra, dokumenty opatrzone pieczątką osób odpowiedzialnych, w końcu mamy wyrok sądu – dodaje Arkadiusz Wilczyński.

ZOBACZ: Wynajęli dom i nie płacą. Od czterech lat nie wpuszczają właścicieli

Rodzina po wielu latach walki w końcu otrzymała wycenę szkód na ponad 150 tysięcy  złotych. Jednak ostatecznie Urząd Wojewódzki w Bydgoszczy nie uznał wyceny własnego rzeczoznawcy i uznał, że należy się im jedynie 1222 zł.

- Operat został sporządzony kilka lat później – mówi Tomasz Wiśniewski, rzecznik prasowy wojewody kujawsko-pomorskiego.

Reporterka: Ale to był operat sporządzony w 2022 roku  na zlecenie wojewody. 

Rzecznik wojewody: Operat szacunkowy został wykonany na kwotę 150 tys. zł, a kwota 1200 złotych to jest kwota za szkody, które nie były objęte wcześniejszym porozumieniem państwa Wilczyńskich z GDDKiA.  

Rodzina marzy, by o wywłaszczeniu zapomnieć. Jednak musi znów się odwoływać i znów czekać.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX