Wrzucił ciało swojej matki do Wisły. Ruszył proces Amerykanina
Gretchen Pfeffer odkryła swoje polskie korzenie i zamieszkała w Warszawie. Razem z nią do Polski przyjechał jej syn – 26 letni Karl. Mężczyzna zażywał narkotyki, po których miewał napady agresji. 31 marca 2020 roku rzucił się na matkę i odebrał jej życie. Jej ciało wrzucił do Wisły. Kilka tygodni temu rozpoczął się proces mężczyzny. Karl Pfeffer zgodził się na ujawnienie swoich personaliów i wizerunku. Jak stwierdził, nie chce rozczarować mediów i dziennikarzy.
Gretchen Pfeffer miała 68 lat. Była Amerykanką. Przez większość swojego życia mieszkała w Seattle. Była zamożną wdową. Jakiś czas temu odkryła swoje polskie korzenie. Postanowiła zamieszkać w Warszawie. Razem z nią zamieszkał jej syn – 26 letni Karl.
- On był takim oczkiem w głowie jej, ona o niego dbała, itd., tylko że jest też druga strona medalu. Można powiedzieć, że on się nad nią znęcał - mówi Mateusz Nadworski z "Super Expressu".
Jest 31 marca 2020 roku. Tego dnia pomiędzy Gretchen a jej synem po raz kolejny dochodzi do kłótni. Karl jest odurzony narkotykami. Sprawy szybko wymykają się spod kontroli. Mężczyzna rzuca się na matkę i w furii odbiera jej życie.
- Udusił matkę poduszką, trwało to 14 minut, po czym poszedł spać. A następnego dnia, jak się obudził, to sobie przypomniał, że ma zwłoki w domu - opisuje Nadworski.
- Następnie dokonał rozczłonkowania ciała kobiety. Zamówił taksówkę, zamówił po prostu kierowcę, który dokonał jego przewozu - mówi Aleksandra Skrzyniarz z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Po zamordowaniu swojej matki, Karl wrzucił jej szczątki do Wisły. Potem uciekł do Stanów. Tam został zatrzymany przez FBI. Przesłuchującym go agentom od razu do wszystkiego się przyznał. Opisał też miejsce ukrycia zwłok.
- Włożono dużo sił i środków, żeby te szczątki znaleźć. I nie udało się to. W związku z tym, może trzeba szukać gdzie indziej. Z tym, że Karl żadnej innej wersji nie podaje - mówi dziennikarz Bartłomiej Mostek.
- Nie chcę wyglądać w mediach jak psychopata, nie chcę być jak następny Jeffrey Dahmer. Zgodziłem się na wniosek prokuratury o ekstradycję, żebym ja, wasz rząd, mój rząd i moja żałosna rodzina, żebyśmy przekopali rzekę w Polsce. Bo jest wiele dodatkowych powodów, żeby to zrobić. A jednym z nich jest to, że muszę potwierdzić, że ja pochowałem ciało w tej rzece - mówi sam oskarżony.
Prokuratura w Polsce postawiła Karlowi zarzut zabójstwa. Kilka tygodni temu rozpoczął się jego proces. W jego trakcie Karl zgodził się na ujawnienie swoich personaliów i wizerunku. Jak stwierdził, nie chce rozczarować mediów i dziennikarzy.
Dziennikarz: Gdzie jest ciało? Ukryłeś je w rzece?
Karl: Miałem swoje powody, aby tak powiedzieć władzom, ale istnieją też konkretne dowody na to, że po prostu to wymyśliłem.
- Możliwe, że to będzie serial, który latami jeszcze będziemy oglądali w polskich sądach - uważa Bartłomiej Mostek.
- Jakby ktoś się uparł, no to mógłby go wybronić, bo nie mamy ciała. Może się wydarzyć wszystko - twierdzi z kolei Mateusz Nadworski.