Niepełnosprawny ma tylko siostrzenicę. Na pomoc państwa nie mają co liczyć

Pan Henryk z Torunia ma 71 lat. Jego cały świat mieści się na jednej wersalce. Mężczyzna nie ma dwóch nóg i jest przykuty do łóżka. Opiekuję się nim siostrzenica, której odmówiono świadczenia pielęgnacyjnego.

- Wujek nigdy nie miał żony, nigdy nie miał dzieci. Nie poznał swojej miłości w swoim życiu i został starym kawalerem - tłumaczy Magdalena Zawada-Kościelna, która opiekuje się mężczyzną.

Pan Henryk jest schorowany, przeszedł dwa udary. W wyniku miażdżycy w kwietniu ubiegłego roku amputowano mu nogę. W czerwcu, kiedy transportem medycznym był przewożony do lekarza, doszło do kolizji. Miesiąc po wypadku pan Henryk stracił drugą nogę.

ZOBACZ: Regularnie wybija im szambo. Fekalia zaniósł do gminy

Jedyną rodziną pana Henryka jest jego siostrzenica, 37-letnia pani Magdalena. Matka trojga dzieci nie pracuje i przejęła opiekę nad schorowanym mężczyzną. Kobieta ubiegała się o świadczenie pielęgnacyjne – prawie 2500 zł. Niestety odmówiono jej, bo jest zbyt daleką rodziną…

- Nie dostaję żadnej pomocy od państwa. Walczę w tym momencie w sądzie administracyjnym w Bydgoszczy o przyznanie mi świadczenia pielęgnacyjnego, bo z racji tego, że nie jestem w linii alimentacyjnej z wujkiem, odmówiono mi – mówi.

To fragment oświadczenia z centrum świadczeń w Toruniu: „W rozumieniu ustawy z dnia 9 czerwca 2011 r. o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej, warunkiem przyznania świadczenia pielęgnacyjnego jest pozostawanie tej osoby w kręgu osób, na których ciąży obowiązek alimentacyjny w myśl Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego. Siostrzenica, siostrzeniec, bratanica czy bratanek należą do osób spokrewnionych w linii bocznej, a nie prostej.”

ZOBACZ: Tracą dom. Powodem pozabankowa pożyczka

O problemach z uzyskaniem świadczenia pielęgnacyjnego mówiliśmy w Interwencji już wielokrotnie. W podobnej sytuacji jest pan Mirosław Bogdan, który opiekuje się swoim niepełnosprawnym siostrzeńcem Pawłem. Niestety panu Mirosławowi również odmówiono świadczenia.

Reporter: 24 godziny na dobę musi pan być przy Pawle.

Pan Mirosław: Tak.

Reporter: Jest to bardziej z poczucia obowiązku, czy z miłości do siostrzeńca?

Pan Mirosław: Jedno i drugie. Myślę że jedno nie wyklucza drugiego. Bo obowiązek to miłość, a miłość to obowiązek.

Tłumaczył, że urzędnicy „zaciekle się upierają przy tym, że nie podlegam prawu alimentacyjnemu, że nie jestem w pierwszej linii rodziną. Jestem rodziną, byłem i będę bez względu na linie jakieś tam. Bo rodzina to rodzina. Linie to linie”.

- Paweł ma swoją rentę socjalną, plus wywalczyliśmy rentę rodzinną po mamie. Czyli dwie renty 1380 zł każda.  Brakuje na opłaty i wyżywienie. Jak dam na opłaty. to nie mam na wyżywienie – dodał.

ZOBACZ: Odcięci od świata. Rzeka zalewa jedyną drogę

Pani Magdalena odwołała się od niekorzystnej decyzji. W sądzie pan Henryk i jego siostrzenica walczą też o odszkodowanie za wypadek. Większość emerytury wujka wydawana jest na leki. Na życie zostaje niewiele.

- Wujek na 2500 zł emerytury na rękę. To jest za dużo, by dostać wsparcie, a zbyt mało, żeby żyć – podsumowuje pani Magdalena.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX