Pracownica GOPS przywłaszczyła żywność dla potrzebujących? Prokuratorskie postępowanie
Pracownica GOPS w Krupskim Młynie na Śląsku składowała w swoim domu znaczne ilości żywności dla najbardziej potrzebujących. Prokurator uznał jej zachowanie za naganne moralnie, ale postępowanie umorzył. Gdy zainteresowaliśmy się sprawą, przekazano ją do ponownej analizy na wyższym szczeblu.
Na początku września ubiegłego roku policjanci z Tarnowskich Gór przeprowadzili rewizję w domu Izabeli P. Kobieta jest zatrudniona w GOPS i była podejrzewana o przywłaszczenie żywności przeznaczonej dla potrzebujących. Funkcjonariusze zostali powiadomieni przez jej męża – pana Bogusława.
- Policja znalazła w piwnicy bardzo duże ilości artykułów spożywczych. Mleka, makarony puszki rybne, puszki mięsne, jakieś powidła. Różne rzeczy. To były artykuły dla osób potrzebujących, dla ich podopiecznych. Zwoziła je od przeszło roku. Wywoziła to na wieś do swojej rodziny i do swojej mamy do Sosnowca. A co dalej z tym robiła, to nie wiem. Było tego dużo. To, co policja znalazła to były śladowe ilości tylko – twierdzi pan Bogusław, mąż Izabeli P.
- Sprawa jest wyjaśniona. Wszystkie te produkty były… Wszyscy nasi podopieczni wszystko dostali. Te produkty, które ja miałam w piwnicy miały być dla osób… Pani kierownik powiedziała, że mam wydać osobom i wydałam sąsiadom z boku. Też jest rodzina wielodzietna. Pani kierownik powiedziała bym po prostu to rozdysponowała – słyszymy od Izabeli P.
- Zgodnie z zeznaniami Izabeli P. te rzeczy znalazły się u niej na posesji dlatego, że uznała, że je po prostu spożytkuje dla siebie. Prokurator wyszedł z założenia, że jest to swego rodzaju zachowanie naganne moralnie, ale ponieważ nie ma żadnych przepisów, które by decydowały o tym, kto ma być beneficjentem tych pozostawionych produktów, to nie można powiedzieć, że doszło do przywłaszczenia – tłumaczy Joanna Smorczewska z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.
ZOBACZ: Autobus nie dojedzie. Są odcięci od świata
Prokuratura Rejonowa w Tarnowskich Górach umorzyła postępowanie. Na skutek naszego zainteresowania akta sprawy trafiły jednak do Prokuratury Okręgowej w Gliwicach, która dopatrzyła się w nich wielu uchybień. Nie można więc wykluczyć, że sprawa jednak trafi na sądową wokandę.
– Po zapoznaniu się z tym materiałem dowodowym Prokurator Okręgowy zdecydował o przekazaniu go do wydziału, który zajmuje się nadzorem i ustalił, że należy wskazać jakie czynności powinny być w sprawie jeszcze wykonywane no i skontrolować taką prawno-karną ocenę Izabeli P. – mówi Joanna Smorczewska z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.
Izabela P. zatrudniona jest w GOPS w Krupskim Młynie. Współtworzy Zespół ds. Przeciwdziałania Przemocy. Jest tak mimo, że jak twierdzi jej mąż – sama miała dopuszczać przemocy wobec niego i dzieci.
- Ciągle mnie poniżała, ubliżała, wyzywała. Byłem nikim. Żyłem dla dzieci, bo je bardzo kocham. Przemoc psychiczna była codziennie. Fizyczna rzadziej ale się zdarzała. Głównie ja, ale dzieci też padały ofiarami. Została założona niebieska karta. Kierownik ds. przeciwdziałania przemocy w rodzinie miała niebieską kartę, bo to już wygasło – opowiada pan Bogusław.
ZOBACZ: Zbierali pieniądze na grób syna. Ludzie czują się oszukani
Idziemy do Urzędu Gminy.
Reporter: Zwrócił się do nas mąż pani P., która jest w zespole interdyscyplinarnym ds. przeciwdziałania przemocy. Pani, którą pozbawiono prawa do opieki nad dziećmi. Sąd przyznał ojcu, co jest niesłychanie rzadką sytuacją. A to jest to, co policja zabezpieczyła w jej piwnicy (pokazujemy zdjęcia).
Urzędniczka: Czekamy na zakończenie pracy prowadzonej i przez policję i przez prokuraturę.
Reporter: Nie wiem czy chciałbym być beneficjentem czy podopiecznym takiej placówki, czy takiego pracownika socjalnego. Ja rozumiem, że trzymacie rękę na pulsie?
Urzędniczka: Oczywiście, cały czas bo to jest nasza jednostka organizacyjna.*
*skrót reportażu