Rwący potok przed domem. Zalewa ich od lat
Czekają z niepokojem na każdy większy deszcz. W trakcie ulew przez posesję państwa Kamińskich ze wsi Świerczynki w woj. kujawsko-pomorskim płynie rwący potok. Woda wdziera się do garażu, niszczy ogród, uprawy, coraz bardziej zagraża budynkowi. Dom rodzina kupiła pięć lat temu. Twierdzi, że już wówczas istniał problem, ale ukryto go przed zawarciem transakcji.
- Gdy pojawia się woda, rozkładamy przygotowane wcześniej worki, ratujemy psy i czekamy. Na filmie z 2021 roku ewidentnie widać, skąd ta woda do nas wpływa. Widać, że odwodnienie drogi nie istnieje, cała woda przepływa przez drogę na naszą posesję – opowiada Sylwia Kamińska, właścicielka posesji.
- Woda leci z pól i ze wsi. Mamy worki, ratujemy się jak możemy, ale niewiele to daje – dodaje Krzysztof Kamiński.
ZOBACZ: Oskarża trenerów łucznictwa o gwałt, gdy miała 16 lat
Państwo Kamińscy kupili dom w 2018 roku za dwieście tysięcy złotych. Ani poprzedni właściciel, ani biuro, które pośredniczyło w sprzedaży, nie wspomnieli o zalaniach.
- Dopiero jak już kupiliśmy ten dom, mieszkaliśmy z pół roku, to sąsiadka nam powiedziała, że ten pan jak się tu budował, to przyszła ulewa i też zalało – mówi Krzysztof Kamiński.
Udało nam się porozmawiać z poprzednim właścicielem posesji:
Ja nie miałem problemów żadnych.
Wójt powiedział, że pana też zalewało, nawet podczas budowy.
Ale to tylko trochę tam, ale nic nie było, żeby później zalewało.
ZOBACZ: Ich dom to piwnica w bloku w Warszawie. Mają dwoje dzieci
Czy fakt notorycznego zalewania posesji nie jest wadą ukrytą, która może skutkować unieważnieniem umowy kupna nieruchomości?
- Na pewno jest to kwestia, która powinna podlegać wyjaśnieniu bez dwóch zdań – przyznaje pracownik biura nieruchomości, które pośredniczyło w sprzedaży.
- Pretensje ci państwo powinni mieć do poprzednika, że nie powiedział. Ale nie powiedział, bo by nie sprzedał najprawdopodobniej – ocenia Wiesław Biegański, wójt gminy Bartniczka. Jego zdaniem dom nie powinien w tym miejscu powstać.
- Poprzedni właściciel był o tym informowany. Jeśli chodzi o przeszkody urzędowe, ażeby dostał odmowę warunków zabudowy, niestety takich możliwości nie mieliśmy – dodaje wójt.
- Najgorzej było w zeszłym roku. Woda sięgała na całej posesji po kolana – pokazuje nam nagranie pani Sylwia.
ZOBACZ: Ich dom to piwnica w bloku w Warszawie. Mają dwoje dzieci
Państwo Kamińscy wielokrotnie zwracali się do urzędu gminy o rozwiązanie problemu. Z roku na rok woda powoduje coraz większe zniszczenia. Zaczyna zagrażać domowi. Jednak wszystkie próby powstrzymania żywiołu okazały się bezskuteczne.
- Mieliśmy próbę zrobienia melioracji przez gminę, na prośbę jeszcze poprzedniego właściciela. Jednak to nie zdaje egzaminu, jest za mały przepływ. Gmina wykonała też rów chłonny i także nie pomaga, bo na tę chwilę tego rowu tu… nie ma. Po pierwszych ulewach błoto go zasypuje – opowiada Krzysztof Kamiński.
- Gdyby można było pomóc, to dawno byśmy to uczynili – tłumaczy wójt Bartniczki Wiesław Biegański.