Życie pod kontrolą. Sąsiad obserwuje z kamer
Żyją jak w reality-show, ale zamiast sławy są wizyty na policji. Mieszkańcy ul. Polnej w Ozorkowie koło Łodzi są podglądani i nagrywani przez sąsiada, który zamontował na swojej posesji kilkanaście kamer. Niektóre skierował wprost na domy sąsiadów, nawet na ich toalety! Nagrania wysyła policji. Złożył już kilkadziesiąt zawiadomień dotyczących rzekomego niszczenia zieleni czy złego parkowania.
Mieszkańcy ul. Polnej w Ozorkowie od kilku miesięcy zmagają się z problemem. Jeden z sąsiadów – pan Krzysztof zainstalował na swojej posesji kilkanaście kamer. Kamery przez okrągłą dobę nagrywają obraz nie tylko z jego posesji, ale też z całej ulicy.
- Wszystko jest nagrywane. Na parapecie stoi u nich kamera, która jest skierowana bezpośrednio na moje okna, mój budynek. Zero prywatności. Dzień i noc, cały czas jest filmowane. Tak naprawdę przyjrzałam się sprawie bliżej, kiedy pierwsze wezwanie dostał mój tato. Pan Krzysztof stwierdził, że mój tato w wieku 80 lat wchodzi mu na trzymetrową bramę i wyciąga korespondencję – opowiada Iwona Oraszek.
- Wystawiona jest kamera na ubikację i łazienkę. I cały czas muszę mieć zasłonięte żaluzje, żeby mnie nie nagrywał. Człowiek czuje się osaczony – tłumaczy Marek Oliwa.
- Kieruje zawiadomienia na nasze dzieci (dotyczące nieprawidłowego parkowania – red.). One przyjeżdżają do nas i – wiadomo – nieraz przyjedzie na pół godziny, to nie wjeżdża w podwórko, tylko stawia auto na ulicy. Tam nie ma krawężnika, bo to jest ulica stara, taka typowo nieutwardzona. Nie ma krawężnika, jest niby trawnik, ale to też trawnik jest, który ja uprawiam – mówi Ryszard Oraszek.
ZOBACZ: Podwyżki w TBS dobijają mieszkańców. Za co mają żyć?
Pan Krzysztof na podstawie zebranych materiałów notorycznie kieruje zawiadomienia przeciwko swoim sąsiadom. Od lipca ubiegłego roku powiadomił policję kilkadziesiąt razy o rzekomo złym parkowaniu, niszczeniu zieleni czy o wykroczeniach w ruchu drogowym. Ozorkowscy policjanci są zmuszeni zbadać każdą sprawę.
- Kilkadziesiąt zawiadomień wynikało m.in. z tego, że na ul. Polnej dochodzi do niewłaściwego parkowania pojazdów, a niektóre z tych pojazdów miały stwarzać zagrożenie w ruchu. Policjanci oczywiście każdą z tych spraw analizowali. W kilku przypadkach sprawy zostały skierowane do sądu, a w 49 przypadkach spraw nie przesłano do sądu z uwagi na fakt, że z okoliczności nie wynikało, aby zostało popełnione wykroczenie – informuje podkom. Adam Dembiński z policji w Łodzi.
- Dostałem, chyba w Walentynki, pierwsze pismo, gdzie jest 60 zawiadomień na mnie. Na komendzie przesiedziałem 3 – 3,5 godziny po prostu, aby podpisać każde jego zawiadomienie. Każdą stronę przeczytałem, obejrzałem zdjęcia, czego one dotyczą, jakich wykroczeń. Te „wykroczenia” pochodzą z okresu wakacyjnego do dnia dzisiejszego - mówi Jarosław Dudziński.
ZOBACZ: 88-latka chce odzyskać mieszkanie. Twierdzi, że oszukała ją siostrzenica
Rekordzistą, jeśli chodzi o liczbę zawiadomień, ma być inny sąsiad, Mariusz Andrzejewski. Dotyczą one głównie niszczenia „zieleni”.
- Szczerze mówiąc, to nawet już nie liczyłem, ile tych zawiadomień było, jest na pewno sporo tego. Wiem, że żona ma ponad 30. Cotygodniowo spędzam na komisariacie jakiś tam czas, to jest uciążliwe. Teraz mamy dużo obowiązków, ponieważ żona urodziła córeczkę. Nie mamy czasu jeździć po komendach – zaznacza pan Mariusz.
Mieszkańcy Polnej również złożyli zawiadomienie do prokuratury, jednak śledczy nie dopatrzyli się w działalności pana Krzysztofa znamion przestępstwa. Mężczyzna prawie nie wychodzi z domu, nikogo też nie wpuszcza do środka. Jakikolwiek kontakt z nim jest więc w zasadzie niemożliwy. Mieszkańcom pozostaje walka o swoją prywatność przed sądem cywilnym.*
* skrót materiału.