Kamienica jak tykająca bomba. Musieli uciekać
Małżeństwo z małym dzieckiem musiało wyprowadzić się z mieszkania komunalnego w Będzinie. Piece i kominy są nieszczelne, przez co w środku pojawił się czad. Pan Patryk wziął kredyt na remont lokalu i dziś zastanawia się, czy było warto. Cała kamienica jest w przerażającym stanie. Mieszkańcy opowiadają o małżeństwie, pod którym w trakcie obiadu zapadła się podłoga.
- Piwnice są podpierane drewnianymi belkami, wszystko opada po prostu, wszystko idzie w dół. Ściany się gną – mówi Patryk Wieczorek.
Kamienica w Będzinie ma ponad sto lat. Była rewitalizowana. Niestety jest to budynek, w którym lokatorzy boją się mieszkać.
- Dwanaście lat czekałem w kuchni na podłogę i gdyby nie sytuacja, że małżeństwo w innym mieszkaniu wpadło do piwnicy w czasie obiadu, to bym czekał do tej pory. Na podłogę w kuchni – mówi pan Jarosław, mieszkaniec kamienicy.
I dodaje: - To powinno być zburzone i postawiony od nowa budynek. Pierwsza klatka od ulicy została wyremontowana na pokaz, tutaj inna nie była remontowana 52 lata.
ZOBACZ: Agresja na drodze. Zaatakował go pod domem
Państwo Wieczorkowie z trzymiesięczną córką musieli wyprowadzić się z mieszkania do hotelu miejskiego.
Trzy lata temu pan Patryk otrzymał w kamienicy mieszkanie komunalne. Wziął kredyt na ponad 20 tysięcy złotych i wyremontował lokal. Po generalnym remoncie w mieszkaniu zaczął ulatniać się dym z pieców ogrzewających lokal. Niewiele dawały wielokrotne naprawy.
- Co zima był jakiś problem, bo jak paliliśmy w pokoju, to cały dym wylatywał na kuchnię, jak paliliśmy w kuchni, dym wylatywał na pokój – opowiada Agata Wieczorek, żona pana Patryka.
- Jak oni robili piece, to je uszczelnili, postawiali wszystko na nowo, piece były o wiele szczelniejsze i nie miały jak tlenu zbierać. A jak nie miały jak tlenu zbierać, to się dusiły i w ogóle nie paliły. Robią tak, by tylko zrobić i żeby znów wrócić, i znów robić – uważa Patryk Wieczorek.
Trzy miesiące temu urodziła się państwu Wieczorkom córka Laura. Dziewczynka ważyła zaledwie 1,3 kg. Państwo Wieczorkowie zamontowali czujnik dymu i jak twierdzą, ta decyzja dwa miesiące temu uratowała rodzinę przed zaczadzeniem.
- Czujka zaczęła piszczeć, krótko mówiąc: ewakuacja. Straż pożarna przyjechała – wspomina Patryk Wieczorek.
- Mogliśmy pójść spać, Laura mogła się po prostu udusić i my byśmy po prostu nie wiedzieli – dodaje Agata Wieczorek.
Państwo Wieczorkowie z niemowlakiem musieli się wyprowadzić do hostelu. Zamieszkali w jednym pokoju. Remont pieców miał potrwać około dwóch tygodni. Niestety trwa do dziś.
- Kto zwróci pieniądze, które on tam włożył, bo on brał kredyt 20 tys. zł, by mieszkanie doprowadzić do stanu, w jakim jest. Płacą czynsze, media, wszystko, a nie mogą godnie żyć – podkreśla Gabriela Kowalska, matka pana Patryka.
ZOBACZ: Oskarża o gwałt i molestowanie. Co dalej z trenerami?
Urzędnicy przyznają, że remont wiekowych kamienic przypomina łatanie dziur.
- Niestety zasób komunalny gminy jest, jaki jest. Staramy się remontować je sukcesywnie w miarę naszych możliwości. Stan kamienicy jest dostateczny, tutaj nie ma mowy, by została ona wyłączona z użytkowania, ale na to wszystko potrzebne są pieniądze – wyjaśnia Kinga Wesołowska, rzecznik Urzędu Miasta.
Po naszej interwencji Urząd Miasta w Będzinie obiecał szybki koniec remontu pieców.