Sprzątały na budowach. Nie dostały pensji
Od kilku miesięcy kobiety sprzątające na budowach z Katowicach walczą o pensje. Uważają, że Karina G., ich była pracodawczyni, jest im winna po kilka tysięcy złotych. Kobiety proszą redakcję „Interwencji” o pomoc.
- Nasza praca polegała na sprzątaniu nowo wybudowanych budynków. Prawie dwa lata u pani Kariny pracowałam. Problemy zaczęły się w lipcu. Ona sobie znalazła nowych pracowników. Przestała sprzątać, a zaczęła budować budynki. I akurat nie dała nam za dwa miesiące wypłaty – opowiada pani Wasylyna. Kobieta twierdzi, że nie dostała 10 tys. zł pensji.
- Tysiąc przelała mi na konto. I teraz jest mi winna trzy tysiące złotych. Obliczałam minimalne wynagrodzenie, bez podliczania tego, że musiałyśmy pracować na wysokości – zaznacza inna poszkodowana , pani Olena.
ZOBACZ: Pogranicznik wrobiony w korupcję. Sąd Najwyższy wydał wyrok
W takiej samej sytuacji jest Sylwia Witkowska z Katowic. Kobieta wychowuje dwoje dzieci. W styczniu urodził się niepełnosprawny Kacperek. 30-latka potrzebuje pieniędzy na leczenie i rehabilitację syna. Tymczasem Karina G., według pani Sylwii, jest jej winna ponad siedem tysięcy złotych.
- Były problemy, by wziąć opiekę na dziecko czy L4. Tak samo nie przysługiwał urlop wypoczynkowy, który przysługuje na umowie o pracę. Później okazało się, że jestem w ciąży i już nie wróciłam do pracy. Kontakt był bardzo utrudniony, bo pracodawca w ogóle nie odbierał, nie odpisywał na żadne wiadomości. Do dziś nie dostałam ani zwolnienia z pracy, ani świadectwa pracy, ani ekwiwalentu za niewykorzystany urlop. A w ZUS to jest od roku walka o wypłatę chorobowego. Bo pracodawca nie wypełnia wymaganego dokumentu – podkreśla pani Sylwia.
Pani Sylwia powinna również otrzymywać zasiłek macierzyński. Jednak przez braki formalne od trzech miesięcy nie jest on wypłacany. Według niej, Karina G. nie wysłała do ZUS-u wymaganych dokumentów. W sprawie byłych sprzątaczek bezsilna jest także inspekcja pracy. A Karina G. nie ma sobie nic do zarzucenia.
Reporter: Umowa jedno, a wasza umowa to było zupełnie co innego?
Karina G.: To jest ustna umowa i tak naprawdę często tak jest.
Reporter: Ale to jest niezgodne z prawem.
Karina G.: Ja wiem, że to jest niezgodne z prawem. Ale niestety z tego nie ma tak dużych pieniędzy… Te podatki, to wszystko jest tak wysokie.
ZOBACZ: Kosztowne certyfikaty. Przedsiębiorcy czują się poszkodowani
- Najbardziej mi zależy na wypłacie tego zasiłku, bo mamy marzec, urodziłam w styczniu i do dziś ani złotówka nie została przelana. To będzie około sześciu tysięcy samego macierzyńskiego – podkreśla Sylwia Witkowska.
- W 2022 roku w okresie od kwietnia do lipca, a także od października do listopada, podejmowano szereg czynności mających na celu przeprowadzenie kontroli w tym podmiocie. Skierowano do podmiotu dwa żądania dokumentów, które powinien przedstawić. Korespondencja nie została jednak odebrana. We wrześniu 2022 roku skierowano do sądu wniosek zarzucając popełnienie wykroczenia, to jest utrudniania działania organu państwowej inspekcji pracy. W szczególności uniemożliwiania wizytacji zakładu pracy – informuje Juliusz Głuski, rzecznik Głównego Inspektora Pracy.
- Pracodawca ma obowiązek wykonywania właściwych obowiązków pracowniczych, które nakłada na niego kodeks pracy i ustawa o ubezpieczeniach społecznych. Niewykonywanie tych obowiązków stanowi naruszenie praw - podkreśla adwokat Krzysztof Klimkowski.
- Nie miałam naprawdę czasu. Dostarczę dokumenty, mam je nawet tutaj, ale nie miałam po prostu czasu – mówi Karina G.
ZOBACZ: PKP obiecywały mieszkania. Na starość kolejarze zostali bez niczego
Podczas realizacji reportażu Karina G. zobowiązała się do uzupełnienia formalności. Jej byłe pracownice liczą, że otrzymają zaległe wynagrodzenia.
- Na budowach jest różnie, wiecie. I naprawdę nie zawsze są te pieniądze – tłumaczy Karina G.