Urzędniczy ping-pong trwał latami. Domu nie zbuduje

Aurelian Pawłowski za 200 tys. zł kupił pięć hektarów ziemi w Mikołajkach. W 2013 r. wystąpił o warunki zabudowy dla jednej z działek, by postawić dom. Od tego czasu walczy z burmistrzem. Włodarz miasta odmawia tłumacząc to negatywnym wpływem na środowisko. Pan Aurelian kieruje sprawę do organu II instancji – SKO, które uchyla decyzję burmistrza, a ten ponownie odmawia. Ta sytuacja powtórzyła się… pięciokrotnie.

Pan Aurelian ma pięćdziesiąt jeden lat. Mężczyzna jest przedsiębiorcą budowlanym i mieszka w Morągu na Mazurach.

- Przez kilkanaście lat mieszkałem w Szkocji. Tam pracowałem, tam zarabiałem pieniądze. Myślałem o tym, by na starość osiedlić się w Polsce. Kupić sobie jakiś kawałek ziemi, zbudować dom i mieszkać. To były moje plany na przyszłość. Znalazłem taką fajną działkę w Mikołajkach, którą sprzedawała Agencja Nieruchomości Rolnych. Wsiadłem w samolot, poleciałem na przetarg, wygrałem go i kupiłem – opowiada Aurelian Pawłowski.

ZOBACZ: PKP obiecywały mieszkania. Na starość kolejarze zostali bez niczego

Dwie działki o łącznej powierzchni pięciu hektarów pan Aurelian kupił za ok. 200 tysięcy złotych. Jak sam twierdzi, wówczas, w 2013 roku, nic nie wskazywało na to by z zabudową tego miejsca były jakieś problemy.

Jednak burmistrz miasta Mikołajki nie zezwolił na budowę domu w tym miejscu. Zdaniem urzędników inwestycja miałaby, między innymi, negatywny wpływ na środowisko naturalne.

- Według urzędu mogę tu jedynie uprawiać ziemię, bo przeznaczenie działki to ziemia rolna. Szkoda trochę, tym bardziej, że tu mamy kilometr do centrum Mikołajek. Tam jest centrum Mikołajek, tu jest 500 metrów do jeziora Łuknajno. Cisza, spokój. Idealne miejsce – przyznaje Aurelian Pawłowski.

ZOBACZ: Kosztowne certyfikaty. Przedsiębiorcy czują się poszkodowani

Właściciel działek zaskarżył decyzję burmistrza do Samorządowego Kolegium Odwoławczego (SKO), które nakazało gminie ponownie rozpatrzyć wniosek. Ale panu Aurelianowi znów odmówiono, od czego również się odwołał. I ta sytuacja powtórzyła się… pięciokrotnie.

Burmistrz miasta Mikołajki, Piotr Jakubowski wyjaśnia: Możliwość uzyskania warunków lokalizacji zabudowy, wydania tak zwanej wuzetki, to nie jest decyzja uznaniowa, tylko to jest decyzja, która musi spełnić określone przesłanki. To znaczy, że nie zależy ona od mojego widzimisię, tylko od analizy, którą przeprowadzają niezależni eksperci. SKO, w przypadku gdy ma jakieś zastrzeżenia, to zwraca uwagę, że powinniśmy jeszcze dokonać takiej analizy albo innej analizy.

Reporter: Ale pięć razy?

Burmistrz: Proszę Pana, to nie była to nasza wina, tylko wnioskodawcy. Za każdym razem te uzupełnienia nie były do przyjęcia przez pana urbanistę i za każdym razem przygotowywano decyzję odmowną.

Reporter: Którą SKO uchylało.

Burmistrz: Proszę zadać pytanie do SKO dlaczego uchylało.

ZOBACZ: Sprzątały na budowach. Nie dostały pensji

- Powody uchylenia decyzji organu pierwszej instancji były bardzo podobne w tych wszystkich pięciu przypadkach. Dotyczyły braków formalnych uniemożliwiających rozstrzygnięcie sprawy. Te uchybienia były takiego rodzaju, że po prostu uzasadniały uchylenie tych decyzji i przekazanie sprawy do ponownego rozpatrzenia – tłumaczy Maciej Stasiewicz z Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Olsztynie.

- Urząd miasta nie stosował się do waszych zaleceń? – dopytujemy.

- Tak, z tego wynika, chociaż nie chciałbym komentować postępowania organu pierwszej instancji – odpowiada Stasiewicz.

Lata mijały, urzędniczy ping-pong trwał w najlepsze, a okoliczny krajobraz zdążył się zmienić. Między innymi na działce sąsiadującej z ziemią pana Aureliana został wybudowany dom jednorodzinny.

ZOBACZ: Ma amputowaną stopę, ale urzędnicy go „uzdrowili”

- W tamtym kierunku, jakieś sześćset metrów, są pobudowane bloki, na które burmistrz wyraził zgodę. Sześćset metrów w linii prostej od mojej działki… są bloki. Jemu burmistrz pozwolił – zauważa pan Aurelian.

- Prawo do budowy domu uzyskał rolnik, który ma tam w sąsiedztwie siedlisko, na zasadzie rozbudowy zabudowy zagrodowej, na podstawie dokumentów, które ten rolnik uzyskał w 2008 roku – mówi dr Dariusz Łaguna, urbanista współpracujący z UMiG w Mikołajkach.

- Postrzeganie możliwości zabudowy terenów cennych przyrodniczo, na przestrzeni kilkunastu lat, w naszej gminie bardzo się zmieniło – dodaje Piotr Jakubowski, burmistrz miasta Mikołajki.

- W naszej ocenie organy te zmierzały do przedłużenia sprawy na tyle długo, żeby burmistrz zdążył przygotować plan zagospodarowania przestrzennego, który w zasadzie uczynił prośby pana Aureliana Pawłowskiego bezprzedmiotowymi – komentuje Włodzimierz Ostrowski z Komitetu Obrony Mikołajek Przed Administracją Samorządową.

ZOBACZ: Tropem zabójcy tenisistki z Warszawy. Wiedział, kiedy zaatakować

Ostatecznie, w 2021 roku, gmina na tych terenach wprowadziła zakaz zabudowy. Tym samym marzenia pana Aureliana o budowie domu w tym miejscu ostatecznie legły w gruzach.

- Myślałem, że naprawdę Polska się zmieniła, że to jest już kraj praworządny. Ja odniosłem takie wrażenie, że przyjechałem jako szkodnik jakiś. Nie odpuszczam, nie poddam się. Moi prawnicy wystąpili do gminy Mikołajki o szkodę planistyczną, będą to prawdopodobnie duże pieniądze. Oczywiście za decyzje burmistrza zapłaci gmina, budżet gminy, mieszkańcy – podsumowuje pan Aurelian.

 

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX