Kacper choruje, coraz trudniej mu wejść po schodach do mieszkania
Niewyobrażalny dramat dotknął rodzinę z Białogardu. U siedmioletniego syna pani Marleny i pana Piotra zdiagnozowano nieuleczalną chorobę powodującą zanik mięśni. Dwoje dorosłych i dwoje dzieci mieszka w małym mieszkaniu bez łazienki i toalety, na poddaszu, gdzie coraz trudniej wejść choremu Kacprowi.
40-letnia pani Marlena mieszka w Białogardzie na Pomorzu. Ma dwoje dzieci: dziewiętnastoletnią Joannę i siedmioletniego Kacpra. Od 12 roku życia pani Marlena wychowywała się w domu dziecka.
- Cieszę się, że dom dziecka mnie wychował. Rodzice nadużywali alkoholu, była przemoc – wspomina Marlena Rudnicka.
ZOBACZ: Nagrał twarz złodzieja. Policja bezradna
Kiedy pani Marlena opuściła dom dziecka, dostała niewielki pokój z kuchnią - bez łazienki i toalety w starej kamienicy. Kilka lat temu pani Marlena poznała pana Piotra i urodził się im syn Kacper. Problemów finansowych jednak nie brakowało. Mieszkanie jest tak małe, że mężczyzna śpi u swojej matki.
- Tu jest taki pokój mały, że w czwórkę byśmy się nie zmieścili, by razem mieszkać – tłumaczy Piotr Wasilewski, tata Kacpra.
- Nie jest to normalna sytuacja, Kacperek chciałby być blisko z tatą, ale nie da się. On potrafi usiąść i płakać. Mówi, że jest mu przykro, że taty nie ma przy nim – opowiada Joanna Rudnicka, córka pani Marleny.
- Nie ma tu łazienki, myjemy się w misce, a toaleta jest półtora piętra niżej, gdzie zimą Kacpra nie puszczam, bo tam nie ma ogrzewania – mówi pani Marlena.
Kilka miesięcy temu Kacpra zaczęły boleć nogi. Lekarze zdiagnozowali chłopca i okazało się, że dotknęła go nieuleczalna choroba - dystrofia mięśniowa.
- To jest szok. Patrzę na niego i nie wierzę, że coś takiego go spotkało. Ten jego uśmiech, to jaki on jest, trzyma mnie przy tym wszystkim, potrafi przyjść, przytulic, otrzeć łzy, a jak zapyta: „mamusiu, czemu ty płaczesz”, to nie umiem mu odpowiedzieć, bo jest za mały – mówi pani Marlena.
ZOBACZ: Seniorzy marzną w mieszkaniach. Zakręcono im gaz
Choroba Kacpra postępuje. Chłopiec ma coraz większe problemy z poruszaniem się i jest mu coraz trudniej wejść po schodach do mieszkania na poddaszu.
- Za chwilę będzie problem, bo trzeba będzie go nosić z wózkiem, a jeśli będę sama w domu, to na pewno nie poradzę sobie, żeby dziecko i wózek nieść. Jak wrócę sama ze spaceru, to mam dziecko niepełnosprawne położyć na podłodze i wnieść wózek czy odwrotnie? Nie wiem, jak sobie z tym poradzić – rozpacza pani Marlena.
- To miejsce nie nadaje się do funkcjonowania z tą chorobą, musi być to pomieszczenie przede wszystkim nisko umieszczone i przystosowane dla osób niepełnosprawnych. Jakbyśmy się nie starali i wprowadzali różne możliwości, to i tak on ostatecznie będzie potrzebował zmniejszania tych barier – przyznaje Piotr Pakuszto, starosta białogardzki.
Interweniowaliśmy w Urzędzie Miasta w Białogardzie. Pani Burmistrz obiecała wsparcie w zamianie mieszkania.
- Sytuacja mieszkaniowa oczywiście poprawi komfort życia tej rodziny, ale najważniejsze jest zdrowie tego dziecka. Niestety ja osobiście nie mam na to wpływu – mówi Emilia Bury, burmistrz Białogardu.
Jednak potrzeb jest znacznie więcej. Pani Marlena musiała zrezygnować z pracy. Pan Piotr pracuje dorywczo, a Kacper wymaga kosztownego leczenia i rehabilitacji.
- Ta rodzina nie poradzi sobie bez wsparcia, w żadnym wypadku nie możemy jej zostawić. Potrzebna jest pomoc – podkreśla Joanna Mąka z Młodzieżowego Domu Kultury w Białogardzie.
- To jest choroba nieuleczalna, nie wiem, jak to będzie wyglądało dalej… Ale chciałbym, aby syn miał godne warunki mieszkaniowe i cieszył się życiem jak najdłużej – mówi wzruszony Piotr Wasilewski, tata Kacpra.
Jeżeli chcą Państwo pomóc rodzinie, prosimy o kontakt z redakcją: 22 514 41 26 lub interwencja@polsat.com.pl