Po zbudowaniu ronda nie mogą swobodnie wjeżdżać na posesję
Pan Radosław i jego ojciec mają problem z wjazdem na własną posesję w Głuchowie pod Poznaniem. Naprzeciwko ich domu zamontowano „wyspę” rozdzielającą pasy ruchy przed wybudowanym niedawno rondem. Aby wjechać na podwórko samochodem osobowym od strony Komornik, mężczyźni muszą nadkładać drogi bądź łamać przepisy ruchu drogowego.
Głuchowo to wieś w gminie Komorniki pod Poznaniem. Od 30 lat mieszka tam pan Radosław z ojcem. Przy ich posesji w 2021 roku powstało rondo, które jest źródłem problemów.
- Teraz jeżdżę na autokarach turystycznych i nie ma możliwości, żeby zostawić gdzieś tutaj autokar, bo nie mogę wjechać. Ja nie wiem, czy może jeszcze w przyszłości się nie zastanowię i otworzę firmę transportową… A działkę cały czas mamy pod aktywację gospodarczą – podkreśla pan Radosław.
- Nie mam nic przeciwko temu, że jest obwodnica, że jest rondo, ale jest problem z tym, że nie ma wjazdu samochodem ciężarowym na posesję – dodaje pan Benedykt, ojciec pana Radosława.
ZOBACZ: Tajemnica zaginięcia 17-letniego Fabiana. Śledczy: Wiemy, kto zabił
Naprzeciwko bramy pana Radosława i pana Benedykta jest „wyspa”, która utrudnia im życie. Aby wjechać na podwórko samochodem osobowym od strony Komornik, mężczyźni muszą nadkładać drogi bądź łamać przepisy ruchu drogowego.
- Zjazd jest na wlocie do skrzyżowania, na którym, przed rondem, wiadomo zawsze stosujemy wysepkę rozdzielająca ruch. To ten zjazd działa na tzw. prawoskręty, że można tylko zjechać w prawo do posesji i wyjechać z posesji też tylko w prawo – wyjaśnia Marek Bereżecki z Zarządu Dróg Powiatowych w Poznaniu.
- My nie odpowiadamy za budowę tej obwodnicy, myśmy dołożyli środki. Te środki zostały przez Starostwo rozliczone z dofinansowaniem unijnym i cała droga tak zrealizowana. Proszę sobie ze Starostwem wyjaśnić, dlaczego wybudowano wyspę naprzeciwko pańskiej bramy – mówi Jan Broda, wójt Gminy Komorniki.
ZOBACZ: Poszła do szpitala na prosty zabieg. Nie żyje
Pan Radosław pokazał nam, jak chciałby wjeżdżać na swoją posesję jadąc od strony Komornik. Złamał przepisy.
- Pięć, może dziesięć metrów musiałem jechać pod prąd, ale nie musiałem nadrabiać ponad kilometr. Normalnie jakby była zatoczka płaska i znak by był o jeździe na wprost, ale nie dotyczy mieszkańców przy Komornickiej, to nie byłoby problemu, nie byłoby żadnej sprawy - mówi.
- Wówczas przejeżdżałby przez wlot skrzyżowania, na którym potencjalnie zawsze jest samochód. My musimy projektować drogi dla wszystkich użytkowników – odpowiada Marek Bereżecki z Zarządu Dróg Powiatowych w Poznaniu.
Pan Radosław i jego ojciec mają żal, że projekt całej inwestycji nie został wykonany z myślą o nich, skoro oni również są użytkownikami tej drogi. Urzędnicy zaproponowali jednak, aby mężczyźni skorzystali ze zjazdu dla pracowników firmy energetycznej.
ZOBACZ: Dzwonią do emerytów i podszywają się pod przychodnię. Ślą drogie suplementy
Gmina ułożyła kostkę między zjazdem do transformatora a działką pana Radosława i jego ojca. Jednak zdaniem mężczyzn, wykonanie tego odcinka pozostawia wiele do życzenia. Dlatego też nie zamontowali jeszcze bramy, bo uważają, że zmarnowaliby tylko pieniądze.
Pan Radosław wsiadł za kierownicę i pokazał nam, jak ciężko jest skorzystać z alternatywnego wjazdu: - To wygląda następująco: wjeżdżam, na początku nie ma problemu jako tako, żeby się po prostu „złamać”, ale tu się zaczyna problem. Jest drzewo. I teraz próbuję wycofać, i teraz jeszcze raz będę się musiał wycofać, i tak samo wjadę i zahaczę tutaj w dziurę.
- Wymyśliliśmy rozwiązanie takie może ułomne z uwagi na to, że ten zjazd nie jest prosty. Robiliśmy tak, jak można było bez naruszania projektu – tłumaczy Jan Broda, wójt Gminy Komorniki.
Zarząd Dróg Powiatowych uważa, że pan Radosław może wykonać bramę na wprost zjazdu, który został wybudowany. Na to jednak mężczyzna się nie zgadza, bo to generowałoby ogromne koszty. Jego zdaniem to urzędnicy powinni ponieść odpowiedzialność za niedogodności, jakie go spotkały w związku z tą inwestycją.
- Ja mam tutaj teren utwardzony, przygotowany pod samochody, a tam jest zwykła posadzona trawa. Koszty utwardzenie to koło 15 tysięcy złotych. Dlaczego ja mam to robić? To nie była moja inwestycja. To była inwestycja gminna i powiatowa – zaznacza.