Były dwie ulice, dodali rondo. Z każdej strony auta!

Dom rodziny Wawryków z gminy Słońsk pod Gorzowem Wielkopolskim po wybudowaniu ronda i remoncie dróg jest otoczony przez ulice. Samochody, przed wjazdem na rondo, będą zatrzymywać się na wysokości ich sypialni niecały metr domu.

Rodzina Wawryków od grudnia ma za oknem budowę drogi. Zdaniem właścicieli posesji, droga jest źle zaprojektowana, bo ulica jest zbyt blisko okien. Co więcej - przy jej budowie uszkodzono ściany i fundamenty domu.

- Takie fundamenty można odkryć, ale porą letnią i odcinkami, a to było zimą i na całości. Przez dwa dni były odkryte, na trzeci dzień zakryli kawałek folią i chodnik położyli. Żadnego betonu, wylewki, nic nie ma tu – mówi Katarzyna Wawryków.

- Wybrana została ziemia i odkryło się, że ten budynek nie ma żadnych fundamentów, posadowiony jest na kamieniach i na gruzie, więc zrobiliśmy ławę oporową. Jest beton wylany i na to dopiero jest ułożony, nazywamy to chodnik, ale on nie jest chodnikiem. Fundamenty zostały wzmocnione betonem. Była wymiana gruntów, jest 40 cm tłucznia, tak że jest to technicznie bardzo dobrze zrobione – zapewnia Janusz Krzyśków, wójt Gminy Słońsk.

- Ładnie wygląda, a pod spodem, jak to się mówi: gnój. Tego nie było, a to się tylko tak dotknęło, to wszystko odleciało – pokazuje na pęknięcie na ścianie budynku Kazimierz Wawryków.

- To spękanie było dawno, jeżeli ta pani uważa, że budowa drogi była powodem, to niech mi udowodni to. Ja mam opinie inspektora, także i powiatowego inspektora. Nie było żadnej naszej ingerencji – odpowiada wójt.

ZOBACZ: Agresywny sąsiad. Wyzywa, grozi pobiciem

Właściciele posesji wyliczają nieprawidłowości: odsłonięte zimą na kilka dni fundamenty, pękające ściany, brak kratek ściekowych, zbyt mały pas bezpieczeństwa. Z kolei wójt twierdzi, że wszystko jest dobrze wykonane. Kwestią sporną pozostaje także to, na czyim gruncie została rozbudowana ulica.

- Zawsze tato mówił, że tu są cztery metry od szczytu nasze. Nawet rodzice mówili: sobota i trzeba posprzątać. Wszystko tu robiłam – mówi pani Katarzyna.

- To był grunt powiatowy i został przekazany pod gminę. Cała granica biegnie po obrysie budynku. Skoro państwo chcieli koło swojej posesji mieć ładnie, to nikt im tego nie zabraniał – tłumaczy wójt Janusz Krzyśków.

ZOBACZ: Płaci alimenty na syna… który z nim mieszka

Po skardze złożonej przez panią Katarzynę powiatowy inspektor nadzoru budowlanego nie doszukał się żadnych nieprawidłowości. Sprawa trafiła do wojewódzkiego nadzoru budowlanego, który sprawdził… dostarczoną przez powiat dokumentację i także uznał, że nie ma problemu.

- Jak coś się stanie, dopiero wszyscy się odezwą, a teraz nie ma nikogo. Jestem tylko ja, żona i ten nasz dom. To jest bomba, siedzimy na bombie – podsumowuje Kazimierz Wawryków.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX