Znalazła się w prawnej próżni. Nie może wziąć ślubu
Pochodząca z Filipin Rosalie Israel osiem lat temu zaczęła w Polsce nowe życie. Z panem Grzegorzem i jej dwojgiem dzieci chciałaby formalnie założyć rodzinę, ale na przeszkodzie stoją przepisy. Zanim weźmie ślub, powinna rozwieść się z Filipińczykiem, z którym od lat nie utrzymuje kontaktów. Problem w tym, że jej kraj nie uznaje rozwodów.
Pani Rosalie ma czterdzieści siedem lat i mieszka w Tarnowie w Małopolsce. Kobieta pochodzi z Filipin, gdzie, jak mówi, nie miała łatwego życia.
- Mój mąż zostawił nas, gdy córka nie miała jeszcze roku. Nie wiem, gdzie on jest. Widziałam w internecie, że ma już dziewięcioro dzieci z inną kobietą – opowiada Rosalie Israel.
Chcąc odmienić swój los pani Rosalie trafiła na portal randkowy, gdzie poznała mężczyznę z Polski. Osiem lat temu na jego zaproszenie przyjechała wraz z córką do naszego kraju. Niedługo potem zaszła w ciążę. Jednak ten związek także się rozpadł.
- Poznałam go przez internet. Myślałam, że będzie dobrym mężem. Nie chodził do pracy. Całe noce, całe dnie oglądał telewizję. Czekałam i czekałam, aż jego charakter zmieni się na lepsze, ale nic nie było nowego – wspomina.
- On nie był dobry dla mojej mamy, on krzywdził moją mamę i warunki życia u niego były straszne – dodaje Sophie Israel, córka pani Rosalie.
ZOBACZ: Śledczy zrobili z niego przemytnika i fałszerza. Latami walczył o sprawiedliwość
Dlatego pani Rosalie postanowiła zakończyć ten związek. Cztery lata temu razem z synem Filipem oraz córką Sophie zamieszkała u koleżanki. Wtedy, również przez internet, napisał do niej pan Grzegorz.
- W Polsce nie miałem szczęścia do kobiet, pomyślałem, żeby spróbować gdzieś za granicą, no i udało się. Zaczęliśmy ze sobą pisać, gdy akurat byłem w Niemczech. Jak przyjechałem z Niemiec na urlop, to umówiliśmy się na spotkanie. Pojechałem do Starego Sącza, bo tam wtedy mieszkała. Pojechaliśmy do Wieliczki, zwiedzić razem z dziećmi. I to była pierwsza randka. Bardzo miło było. Potem do Krakowa, na jakieś ciastko… Było super – wspomina Grzegorz Surma.
- On jest bardzo fajny, naprawdę traktuje nas jak swoje dzieci. Jestem szczęśliwa, że moja mama jest z nim szczęśliwa. Czułam, jakbym miała tatę, gdy Grzegorz przyszedł do naszego życia. I jestem za to wdzięczna – przyznaje Sophie Israel.
- W końcu zaczęliśmy rozmawiać o ślubie. Wtedy powiedziała mi, że oficjalnie ma męża, jest z nim w separacji sądowej, ale na Filipinach nie ma prawa rozwodu. No i to był problem – dodaje Grzegorz Surma.
Jak wyjaśnia adwokat, Mikołaj Badziąg, cudzoziemiec, w przeciwieństwie do obywatela Polski, musi spełnić więcej wymagań formalnych przed ślubem. - Musi przedstawić dodatkowe dokumenty, które będą potwierdzały to, że jest osobą stanu wolnego, że nie pozostaje w związku małżeńskim z inną osobą, na przykład w swoim państwie.
ZOBACZ: Ma nadpobudliwego syna. Został wyrzucony z przedszkola
A oficjalnie pani Rosalie wciąż jest mężatką, chociaż nie ma z mężem kontaktu od kilkunastu lat. Mężczyzna, również obywatel Filipin, nie płacił alimentów na swoją córkę i jest poszukiwany przez policję. Ale dla tamtejszych władz nie są to wystarczające argumenty, by zezwolić na rozwód.
- Filipiny są jedynym krajem chrześcijańskim, a nawet katolickim w całej Azji. Prawo jest wyjątkowo surowe i nieelastyczne. Ten Kościół jest dosyć ortodoksyjny, wpływy Kościoła są tam przeogromne. Jest to zupełnie unikatowe na skalę całej Azji – tłumaczy prof. Bogdan Góralczyk, były ambasador RP w Republice Filipin.
Przedstawiciele ambasady Republiki Filipin w Polsce odmówili wywiadu, oświadczając, że w ich kraju prawo nie zezwala na uzyskanie rozwodu.
- W sercu jesteśmy małżeństwem. Ale dla prawa jesteśmy obcymi ludźmi. Najbardziej to mógłby pomóc pan prezydent, żeby to szybciej załatwić. Żeby podpisał nadanie obywatelstwa. Skończyłyby wszystkie problemy – mówi Grzegorz Surma.
ZOBACZ: Urzędnicy pomylili się w sprawie 500+. Małżeństwo boi się utraty domu
Pani Rosalie i jej osiemnastoletnia córka Sophie przebywają obecnie w naszym kraju na podstawie karty pobytu. Kobiety starają się o status rezydenta długoterminowego, co ułatwi im podjąć pracę i studia w Polsce.
- Myślę, że oni są sobie przeznaczeni, moja mama nigdy nie była taka szczęśliwa jak teraz. Życzę im jak najlepiej w życiu. I najdłużej spędzonych razem dni – podsumowuje Sophie Israel.