Ciężka choroba i brak pieniędzy. Urzędnicy odmówili świadczenia
Państwo Rzeczowie z Warszawy żyją bardzo skromnie, a urzędnicy odmawiają im pomocy. Głowa rodziny, pan Adam nie pracuje, bo musi opiekować się dwoma chorymi synami oraz przykutą do łóżka żoną, która walczy z padaczką lekooporną. Choć kobiet nie wstaje od dwóch lat, pani Adamowi odmówiono świadczenia na rzecz opieki nad osobą niepełnosprawną.
- Jestem po udarze, muszę dla nich żyć, bo jak mnie zabraknie, to DPS i dom dziecka. Żona ma padaczkę lekooporną, kości są łamliwe, od dwóch lat ma osteoporozę, po każdym ataku coś się łamie – tłumaczy Adam Recz, mąż pani Eweliny.
- Moja choroba wyszła jak miałam 13 lat, wieczorem dostawałam ataków, babcia wzywała karetkę i zabrano mnie do szpitala – wspomina Ewelina Recz.
ZOBACZ: Dramat po weselu. Pięć osób zginęło wracając do domu
55-letni pan Adam z 41-letnią żoną Eweliną poznali się ponad 20 lat temu. Po trudnych przejściach życiowych i mimo choroby pani Eweliny oboje starali się stworzyć szczęśliwą rodzinę.
- Mama zmarła, jak miałam 6 lat, a tata stracił prawa, bo niestety był alkohol. Miałam jeszcze brata starszego i siostrę, ale niestety już nie żyją - mówi wspomina Ewelina Recz.
Państwo Reczowie mają dwóch synów. 17-letniego Kubę i 10-letniego Macieja. Niestety obaj chłopcy są chorzy. U starszego zdiagnozowano autyzm.
- On był zawsze samotny, siedział i tylko samochody, kółka, a to jest duże dziecko. To jest inne życie, proszę mi wierzyć, oni mają inaczej. Muszę mu np. pomóc umyć głowę – opowiada Adam Recz.
- Jak są trudne zadania od mamy, czy taty, to nie daję rady. Musi być ktoś obok – przyznaje Kuba.
- Drugi syn przejął moje geny i ma padaczkę. Wykryto u niego guza i zaczęliśmy go leczyć – dodaje pani Ewelina.
ZOBACZ: Od trzech lat nie pojawiła się u nich śmieciarka. Żyją poza prawem?
Rodzina walczyła z przeciwnościami losu. Trzy lata temu w końcu otrzymali wymarzone prawie 50-metrowe mieszkanie komunalne. Jednak szczęście nie trwało długo. Ataki padaczki u pani Eweliny nasiliły się tak bardzo, że kobieta od dwóch lat przykuta jest do łózka.
- Przy ataku żona musi mieć pozycję bezpieczną, bo inaczej by się udusiła, upadła na twarz. Ona potrafi trzy minuty nie oddychać – mówi pan Adam.
- Lekarz zabrania mi cokolwiek podnosić, bo mogę się połamać i konieczna będzie operacja. Stwierdził, że mam kości jak 90-latka – dodaje pani Ewelina.
ZOBACZ: Miały dostać nowe zęby, a straciły zdrowie
Pan Adam opiekuje się żoną i synami. Nie pracuje. Wspiera ich ośrodek pomocy społecznej, ale to niewiele ponad 2 tys. złotych. Pan Adam walczył więc o świadczenie na rzecz opieki nad osobą niepełnosprawną. Do tego niezbędne jest orzeczenie lekarzy o stanie zdrowia żony. Pani Ewelina do tej pory miała uznaną niepełnosprawność w stopniu umiarkowanym. Kilka tygodni temu starała się więc o zmianę orzeczenia. Niestety kobiecie odmówiono.
- Traktowani jesteśmy jakbyśmy chcieli coś wymusić, nie rozumiem tego. Chodzi o to byśmy nie biedowali – zaznacza Adam Recz.
Próbowaliśmy dowiedzieć się dlaczego Miejski Zespół ds. Orzekania o Niepełnosprawności w Warszawie wydał takie postanowienie. Niestety odpowiedzi nie otrzymaliśmy.
- Żeby Ewelina była zdrowa, to ja bym poszedł do pracy i byśmy się nikogo nie prosili. To jest bardzo poniżające – podsumowuje Adam Recz.
Jeżeli chcą Państwo pomóc rodzinie, prosimy o kontakt z redakcją 22 514 41 26 lub interwencja@polsat.com.pl