Chce wybudować osiedle na działce rolnej. Sąsiedzi protestują
Anna i Andrzej Szymańczakowie są rolnikami, uprawiają maliny. Za ich miedzą sąsiad buduje osiedle domów jednorodzinnych, mimo że plan zagospodarowania przestrzennego przewiduje tu jedynie budowę siedliska rolniczego. Wszystko to dzieje się za zgodą rady gminy i wójta. Osiedle ma już nawet nazwę i drogę, której budowy nie zgłoszono w nadzorze budowlanym. Inwestor, były urzędnik starostwa, działa metodą faktów dokonanych. Sprawa trafiła do wojewody.
Anna i Andrzej Szymańczakowie mieszkają na wsi w gminie Pniewy pod Grójcem. Od 30 lat są rolnikami. Uprawiają maliny. Za ich miedzą sąsiad na ziemi rolnej buduje osiedle domów jednorodzinnych, chociaż miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego przewiduje tu jedynie budowę siedlisk rolniczych.
- To w ogóle miało być zupełnie co innego przy podziale. To miały być tylko trzy domy. To miał być dom dla dzieci tego inwestora - mówi pani Anna.
Reporter: Miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego wyraźnie mówi, że to nie są działki budowlane, to jak to jest?
Ireneusz Szymczak, wójt gminy Pniewy: Ma pani rację, natomiast takie mamy prawo. Pozwolenie na budowę wydaje starosta grójecki. Skoro inwestor dostaje pozwolenie na budowę, to buduje.
- Tak się składa, że pole było akurat rolne i właściciel podzielił działki w Urzędzie Gminy na 3 tys. metrów kwadratowych i działkę wyznaczył jedną, która miała łączyć wszystkie te działki i stopniowo uzyskiwał pozwolenie na budowę. Ja osobiście uważam, że nie powinno dojść do takiego podziału - twierdzi Krzysztof Ambroziak, starosta grójecki.
ZOBACZ: Dramat matki z czworgiem dzieci. Stracili wszystko i nie mają gdzie mieszkać
Zgodę na podział ziemi wydawał wójt, a na budowę pięciu z dziewięciu zaplanowanych domów - starostwo. Dzisiaj nikt nie czuje się winny, chociaż wszyscy przyznają, że komercyjna inwestycja nie powinna powstawać na ziemi rolnej.
- Ja nie wydałam pozwolenia na budowę osiedla domów jednorodzinnych, tylko na budowę kilku budynków mieszkalnych i budynków gospodarczych w zabudowie siedliskowej - mówi Ewa Kapis-Pyza, naczelnik Wydziału Budownictwa w Starostwie Grójeckim.
O inwestycji domów rodzinnych, które w dokumentacji są siedliskami rolniczymi, chcieliśmy porozmawiać z deweloperem, który jest byłym pracownikiem starostwa. Jednak ten odmówił.
- Nie jestem zainteresowany wypowiedzeniem się, tak że podziękuję - przekazał przedstawiciel inwestora.
ZOBACZ: Całe mieszkanie zalane fekaliami. Kto zapłaci za remont?
Osiedle budowane jest wzdłuż drogi, tyle że w rozumieniu prawa budowlanego nie jest to droga, a jej budowa nie została nawet rozpoczęta. Ale podłużny pas ziemi dla wójta i radnych gminy jest jednak drogą. W grudniu ubiegłego roku nadali jej nawet oficjalnie nazwę.
- My nie stwierdziliśmy budowy drogi, nigdy nie prowadziłem postępowania w sprawie budowy drogi i nie jest takie postępowanie u nas prowadzone. Jedynie był wniosek o utwardzenie działki i w tej części było prowadzone postępowanie. Jeżeli inwestor zamierzałby wybudować drogę zgodnie z przepisami, powinien zwrócić się do starosty grójeckiego o uzyskanie stosownych pozwoleń - mówi Michał Marchewka z Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Grójcu.
Sprawa jest u wojewody mazowieckiego, który ma stwierdzić zgodność inwestycji z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego dla Gminy Pniewy. To wojewoda zdecyduje o losie osiedla domów wybudowanego na gruntach rolnych, które w dokumentach są siedliskami dla rolników.
- Oni tak myślą, że jak już postawią, to już nikt nic nie zrobi, a tu niestety prawo jest prawem. Prawo nie powinno być łamane - twierdzi pan Andrzej.